Dmytro Czyhrynski, były gracz Barcelony, z niepokojem śledzi przebieg wojny w Ukrainie. Rosjanie każdego dnia ostrzeliwują obiekty cywilne, zabijając nie tylko żołnierzy, ale też ludność cywilną.
Czyhrynskiemu tuż po rozpoczęciu wojny udało się ewakuować z Kijowa swoją żonę. Specjalnie przyleciał do Polski, by odebrać ją z przejścia granicznego. Piłkarz Ionikosu Pireus nie może jednak spać spokojnie. Cały czas martwi się o swoich najbliższych. W Kijowie pozostała znaczna część jego rodziny.
- Moja rodzina tam jest, walczy za kraj. Mój ojciec, moja matka, mój brat, rodzina mojej żony... Wszyscy tam są, nie chcą wyjeżdżać. Moi rodacy dają mi siłę, gdy widzę, jak się bronią. Dla mnie wszyscy Ukraińcy są bohaterami - oznajmił w rozmowie z portalem "sport.ua".
- Teraz bardziej niż kiedykolwiek jestem dumny, że jestem Ukraińcem. Każdego dnia wysyłam wszystkie moje myśli do tych, którzy zostali, aby bronić naszej ziemi - dodał.
Czyhrynski w jednoznaczny sposób ocenia działania rosyjskich wojsk. Jak z przejęciem podkreśla, wszyscy w Ukrainie są w trudnej sytuacji.
- Niszczą nasz świat, nasz naród. Jesteśmy wolnym krajem, a zostaliśmy zaatakowani. Dziś w mojej ojczyźnie wszyscy ludzie są moimi braćmi. Gdy widzę, jak giną kolejni ludzie, coś we mnie umiera - podsumował.
Czyhrynski w czasie swojej kariery bronił barw takich klubów jak Szachtar Donieck czy FC Barcelona. W ostatnim czasie był przymierzany do zespołów PKO Ekstraklasy. Latem minionego roku ofertę złożyli mu działacze Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. 35-letni zawodnik nie skorzystał z propozycji. Pozostał w Grecji, przeniósł się AEK Ateny do Ionikosu.