Polski duet w środowym sprincie drużynowym mierzył się w bardzo mocnym półfinale. Izabela Marcisz i Monika Skinder nie poddawały się jednak. Cały czas biegły w ścisłej czołówce.
Do finału, po zmianach przepisów przed sezonem, awansowały cztery drużyny z każdego z dwóch biegów, oraz dwie z najlepszych czasem ogólnie. Faworytkami "polskiego" biegu były Szwedki, ale w półfinale niekoniecznie chciały to pokazać. Bieg wygrały bowiem Rosjanki, które okazały się szybsze o 0,35 s od Finek oraz 0,93 s od reprezentantek kraju Trzech Koron.
Marcisz i Skinder przez pewien moment utrzymywały się w czołowej czwórce. Później jednak brakło sił. Na ostatniej zmianie młodsza z naszych zawodniczek walczyła o miejsce w najlepszej szóstce, co dawałoby szansę na awans z czasem.
Walka toczyła się do ostatnich metrów, ale udało się. Pierwszy półfinał był wolniejszy i z rezultatem 23:32.34 Polki awansowały do najlepszej dziesiątki. Do Rosjanek zabrakło im aż 31,87 s. W tym biegu do finału awansowały też Norweżki (+4,59 s) i Francuzki (25,81 s).
Dla młodych Polek awans do olimpijskiego finału to spory sukces. Zwłaszcza że w ostatnich tygodniach sporo pisało się o konflikcie na linii Marcisz i Skinder. Ta pierwsza nie chciała startować w tej rywalizacji. Tłumaczyła, że jest już zmęczona igrzyskami. Jako jedyna Polka startuje we wszystkich konkurencjach, a przed nią jeszcze bieg na 30 km stylem dowolnym.
Konflikt na polu prywatnym trwa podobno od lat, a zaognić miała go także ostra rywalizacja zawodniczek podczas mistrzostw świata juniorów w 2020 roku. Na trasie sprintu doszło do kontaktu między Marcisz, a Skinder. Tę drugą wyhamowało, a pierwsza zdobyła srebrny medal.
Po środowym półfinale zachowanie Izy Marcisz może wskazywać, że w kontaktach między zawodniczkami doszło do przełomu. - Izka poczekała na Monikę, odpięła jej narty, nakryła kurteczką. Ładne. Potrzebne. Szacunek, dziewczyny - napisał Michał Chmielewski, dziennikarz TVP Sport.
W pierwszym półfinale triumfowały Niemki, które były o nieco ponad 4 sekundy lepsze od Amerykanek. Austriaczki, które zajęły trzecią lokatę, straciły do naszych zachodnich sąsiadek 6,26 s. Z tego biegu awansowały jeszcze tylko Szwajcarki.