Gwałty, zlecenia morderstw, pedofilia, narkotyki. Piłkarze-bandyci atakują

Kacper Sosnowski
Łączy ich gra dla największych klubów, wysokie kontakty, zwykle też status gwiazd, młodość, a w sporej liczbie przypadków - również Anglia. Przełom stycznia i lutego przyniósł kolejne orzeczenia sądów i kolejne zarzuty. Piłkarscy bandyci mają na swoim koncie pobicia, gwałty, zlecenia morderstw, handel narkotykami. Wydaje się, że takich spraw jest coraz więcej. A może jedynie coraz częściej wychodzą na jaw?

W ostatnich dniach piłkarskim światem wstrząsnęła sprawa Masona Greenwooda. 20-letni gwiazdor Manchesteru United został aresztowany i przesłuchany przez policję po tym, jak na Instagramie jego dziewczyny Harriet Robson pojawiły się zdjęcia jej posiniaczonego ciała i zakrwawionej twarzy. Do zdjęć dodano plik audio z groźbami wygłaszanymi przez - prawdopodobnie - sportowca. Młody napastnik MU jest podejrzany o gwałt i pobicie. Greenwood po kilku dniach został wypuszczony do domu za kaucją. Klub zawiesił piłkarza, a ze sklepu usunął wszelkie gadżety z nim związane. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wygląda na to, że kariera wychowanka "Czerwonych Diabłów", który ma już na koncie debiut w reprezentacji Anglii, legnie w gruzach.

Zobacz wideo Tak trenuje Mamed Chalidow

Sprawa Greenwooda nie jest jedyną wstrząsającą historią znanego piłkarza, która w ostatnim czasie wyszła na jaw. Kilka dni wcześniej rzymski sąd ostatniej instancji skazał Brazylijczyka Robinho na dziewięć lat więzienia. Były gracz m.in. Realu Madryt, Manchesteru City i AC Milan usłyszał wyrok za udział w zbiorowym gwałcie, do którego doszło w 2013 roku w jednym z nocnych klubów Mediolanu. Sprawa i późniejsze apelacje zawodnika ciągnęły się przez kilka lat, ale proces w końcu się skończył. Warto odnotować, że pierwszy wyrok w tej sprawie wobec Robinho (który był nieprawomocny), który zapadł w 2017 roku, nie wpłynął na reputację brazylijskiego gwiazdora. Napastnik kontynuował karierę w klubach Brazylii i Turcji. Pracował w krajach, które nie miały z Włochami umowy o ekstradycję.

Robinho w czasie popełnienia przestępstwa miał 29 lat, ale oskarżenia o nadużycia seksualne pojawiły się w jego przypadku już cztery lata wcześniej. Gwałt na 18-latce zarzucano mu, gdy występował w Manchesterze City. Sprawę wówczas umorzono, prokuratorowi brakowało dowodów.

Brytyjska klątwa futbolowych bandytów?

Równie bulwersujących historii z piłkarzami w roli głównej jest więcej. Co ciekawe i nieco zagadkowe - zwykle pojawia się w nich wątek Anglii. Czy Wyspy Brytyjskie mają pecha, czy w jakiś sposób przyciągają niebezpiecznych piłkarzy, a może same wpływają destrukcyjnie na tych, którym udało się dostąpić zaszczytu gry w najlepszej lidze świata? A może to tylko tamtejsze media i policja przodują w ujawnianiu afer i skandali z piłkarzami w roli głównej?

Te pytania nasuwają się, gdy patrzymy na zestawienia przestępczych przypadków wśród piłkarzy. Na liście graczy z wyrokami sądowymi przez ostatnie dekady zebrało się około 50 zawodników grających w Anglii. To wyraźnie więcej niż w innych krajach razem wziętych. Na dodatek wiele wskazuje, że brytyjska lista będzie się powiększać. W toku jest choćby proces Francuza Benjamina Mendy'ego, który właśnie usłyszał zarzut o siódmy gwałt. Wszystkich miał dopuścić się w momencie, gdy przeniósł się z AS Monaco do Manchesteru City. W styczniu Mendy został zwolniony za kaucją - nosi elektroniczną bransoletkę i musi regularnie meldować się na policji.

Na Wyspach trwa też śledztwo w sprawie Gylfi Sigurdssona, Islandczyka, który w Premier League spędził wiele sezonów m.in. w Tottenhamie czy Swansea. W ostatnie wakacje odsunięto go jednak od składu Evertonu, po tym jak został zatrzymany i oskarżony o pedofilię. Sigurdsson opuścił areszt za kaucją, nie przyznał się do zarzucanych czynów. Od wybuchu afery nie pokazuje się publicznie.

Kilka lat temu załamała się też kariera Adama Johnsona, który - tu znów pojawi się ten klub - spędził trzy sezony w Manchesterze City i zdołał zadebiutować w reprezentacji Anglii. Po City skrzydłowy przeniósł się do Sunderlandu. To tam poznał 15-letnią fankę klubu, która była w nim zakochana. Żonaty Johnson zwabił dziewczynę do swego domu i - jak dowiódł sąd - wykorzystał seksualnie. Okolicznościami obciążającymi były pliki na laptopie sportowca, wśród których znaleziono nieprzyzwoite zdjęcia zwierząt i dzieci. Piłkarz został skazany na sześć lat więzienia. W trakcie odsiadki miał zachowywać się arogancko. Został nawet pobity przez więźniów. Wyszedł po trzech latach. Od tego czasu stara się wrócić do futbolowej gry już jako agent piłkarski.

Do brytyjskiej listy graczy, którzy nie tak dawno weszli w konflikt z prawem, można dopisać jeszcze m.in. Joeya Bartona (napaść i pobicie w centrum Liverpoolu, okaleczenie kolegi z drużyny) czy Marlona Kinga (kradzież auta, a kilka lat później molestowanie kobiety i złamanie jej nosa). Wszyscy opisywani powyżej zawodnicy wchodzili w konflikt z prawem przed 30. urodzinami. Do brytyjskiej listy wstydu należy dodać też długą listę piłkarzy, którzy po alkoholu doprowadzili do poważnych czy nawet śmiertelnych wypadków na drodze.

Pedofil, podpalacz i morderca

Gdy przeglądamy patologiczne piłkarskie historie poza Wyspami, w oczy rzuca się m.in. ta Christopha Metzeldera. Były reprezentant Niemiec i gracz uznanych klubów (Borussia Dortmund, Real Madryt i Schalke 04) nie tak dawno został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za posiadanie i rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. - Przez całe życie będę pokutował za zło wyrządzone społeczeństwu - mówił na rozprawie. Tak niski wymiar kary wprawił w złość m.in. Lukasa Podolskiego, który dobitnie powiedział, co o tym myśli.

Kibice Bayernu Monachium byli za to kiedyś zszokowani wyczynem Breno Borgesa, który podpalił wynajmowaną willę. Chciał pokazać żonie, że poważnie myśli o odebraniu sobie życia. Gdy Breno podkładał ogień, nie miał pewności, czy ktoś nie znajduje się w domu. Brazylijczyk został skazany na niemal cztery lata więzienia.

Breno był zresztą jednym z kilku graczy z Ameryki Południowej, którzy zaszokowali świat swą ciemną, pozasportową stroną. Inny Brazylijczyk, Bruno Fernandes de Souza, został skazany na 22 lata więzienia za zlecenie morderstwa swojej byłej partnerki, która domagała się od niego pieniędzy na utrzymanie syna. To, co bandyci i, jak się okazało, koledzy piłkarza zrobili z ciałem dziewczyny, przypomina historię z filmów o mafii. Souza wyszedł z więzienia po kilku latach. Dostał nawet propozycję występów w klubach z niższych lig. Z powrotu do piłki nie skorzystał, ale wystąpił w reklamie telewizyjnej, co wywołało wzburzenie.

Kolumbijski piłkarz Jhon Viafara, grający niegdyś m.in. w Premier League i La Liga, został skazany na 11 lat więzienia za przemyt narkotyków z Kolumbii do Stanów Zjednoczonych. 34-krotny reprezentant Kolumbii nową profesję znalazł sobie jednak już po zakończeniu kariery piłkarskiej. Również po niej w kłopoty wpadł Ronaldinho - brazylijski zdobywca Złotej Piłki z 2005 roku unikał płacenia podatków i kar, więc sąd w jego ojczyźnie zajął wiele z jego nieruchomości i aut oraz zabrał mu paszporty. Legenda "Canarinhos" załatwiła sobie lewe dokumenty i została zatrzymana za posługiwanie się nimi w Paragwaju. Piłkarzowi zasądzono pół roku więzienia. Choć po nieco ponad miesiącu Brazylijczyk mógł odbywać resztę kary w domu. 

Na tle innych wyżej wymienionych przypadków to zapewne jeden z lżejszych konfliktów piłkarskiej gwiazdy z prawem, ale i tak historia, którą - tak jak pozostałe - trudno jest zrozumieć.

Więcej o:
Copyright © Agora SA