Kanada rewelacyjnie radzi sobie w eliminacjach mistrzostw świata w strefie CONCACAF, czyli w Ameryce Północnej, Środkowej i Karaibach. W środę zespół Johna Herdmana zanotował kolejne cenne zwycięstwo - pokonując Salwador 2:0, choć długo nic nie wskazywało, że będzie to łatwe zwycięstwo.
Kanadyjczycy długo nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie gospodarzy. Dopiero w 66. minucie do bramki rywali trafił Atiba Hutchinson. Rezultat meczu w doliczonym czasie gry ustalił napastnik Lille Jonathan David. Wynik jest tym bardziej cenny, że reprezentacja Kanady nie mogła liczyć na Alphonso Daviesa, mającego problemy z sercem po tym, gdy przeszedł zakażenie koronawirusem.
- Kanada jest już jedną nogą i czterema palcami drugiej w Katarze. Pozbawić drugiego w historii występu w mistrzostwach świata, po Meksyku w 1986 roku, może ich tylko jakiś niewyobrażalny i katastroficzny scenariusz - podsumowała ich grę agencja AFP.
Ale trudno się dziwić. W jedenastu meczach eliminacji, które są już za Kanadyjczykami, odnieśli siedem zwycięstw i cztery razy zremisowali, nie notując żadnej porażki. Trener John Herdman podkreśla, że przed meczem przypomniał piłkarzom, że "stoi za nimi cały kraj". - Chłopcy wykonali egzekucję. Mieli tę pewność siebie. Jestem pewien, że wykonamy swoją pracę. Ten mecz był tylko kolejnym krokiem i to się wydarzy. Wiemy, że to się stanie - zakończył, dając jasno do zrozumienia, że jest pewien awansu na mundial.
Kanadyjczycy na trzy kolejki przed końcem eliminacji w strefie CONCACAF prowadzą w grupie i mają cztery punkty przewagi nad Amerykanami. Ale co ważniejsze, mają osiem punktów przewagi nad 4. w tabeli Panamą. A to oznacza, że w ostatnich trzech kolejkach potrzebują jedynie punktu, by zapewnić sobie awans do gry w mistrzostwach świata! I zrealizować cel, na który musieli czekać 36 lat.