Syn Listkiewicza nagle upadł w windzie, stracił wzrok. "Cichy zabójca"

Michał Listkiewicz na łamach portalu WP Sportowefakty opowiedział o wstrząsającym zdarzeniu. Kajetan, syn byłego prezesa PZPN, nagle upadł w windzie. - Tydzień temu przeszedł kompleksowe badania lekarskie, niezbędne do pracy sędziowskiej. Nic nie wykazały. Ale zator to cichy zabójca - przyznał Listkiewicz.

W ostatnią niedzielę syn Michała Listkiewicza, Kajetan, miał sędziować mecz futsalu. Do samochodu postanowiła odprowadzić go jego dziewczyna, która była świadkiem traumatycznego zdarzenia.

Zobacz wideo "Michniewicz nie był wymarzonym kandydatem Kuleszy"

Nagle syn Listkiewicza upadł w windzie, zaczął mówić niezrozumiałe rzeczy i stracił wzrok. Jakby tego było mało, to nastąpił u niego częściowy niedowład ciała - czytamy na portalu WP Sportowefakty.

Michał Listkiewicz podzielił się traumatycznym przeżyciem

Listkiewicz ujawnił szczegóły niezwykle dramatycznej historii. - Pogotowie pojawiło się już po ośmiu minutach. Najpierw trafił do szpitala na Solcu, gdzie młoda lekarka zadecydowała o błyskawicznym transporcie do placówki na Szaserów. Następnie operacja ratująca życie. Te mądre, szybkie decyzje ocaliły mojego syna - powiedział były prezes PZPN na łamach serwisu.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

W dalszej części rozmowy były sędzia piłkarski przyznał, że jest ogromnie wdzięczny lekarzom, którzy uratowali jego syna, ponieważ gdyby nie zadziałali odpowiednio szybko, mogłoby dojść do tragedii. - Czapki z głów przed nimi. Tyle jest narzekań dookoła… Ja nie bronię systemu, bo tu jest mnóstwo do poprawienia. Ale w ostatnich tygodniach dwa razy przekonałem się, że na ludziach ratujących życie możemy polegać - dodał Listkiewicz.

- Oczywiście, w tej historii jest też sporo szczęścia, bo wystarczy, że to by się zdarzyło 15 minut później, nie w windzie, a w samochodzie, który prowadziłby Kajetan, sam bez nikogo obok. Wtedy być może opłakiwałbym śmierć dziecka. A już raz, w dramatycznych okolicznościach, straciłem bliską osobę - mamę, która została zamordowana - opowiadał dalej.

Syn Listkiewicza ma 28 lat i dotychczas nie miał problemów zdrowotnych. - Co więcej, tydzień temu przeszedł kompleksowe badania lekarskie, niezbędne do pracy sędziowskiej. Nic nie wykazały. Ale zator to cichy zabójca - przyznał Michał Listkiewicz.

- Kajetan trafił do lekarki w kiepskim stanie. Nie widział, nie potrafił nic powiedzieć. Operacja nastąpiła w trzeciej godzinie od ataku. A, jak słyszę, po sześciu godzinach, mogą już nastąpić nieodwracalne zmiany. [...] Chciałbym tych wszystkich ludzi pochwalić i im podziękować - zakończył Listkiewicz, dla którego była to już druga dramatyczna sytuacja, bo niedawno problemy ze zdrowiem miała żona Listkiewicza, po tym jak zażyła lek, który wywołał u niej silną alergię i tylko pomoc medyków sprawiła, że szybko wróciła do zdrowia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.