Faworytem tego spotkania bez dwóch zdań było PSG. Ten mecz był jednak doskonałym dowodem na to, że dopóki piłka w grze - wszystko jest możliwe. Paryżanie rozpoczęli starcie od przeważania na boisku. Goście byli jednak zorganizowani w defensywie i nie zostawiali zbyt wiele miejsca zawodnikom PSG.
Gracze Nicei byli ustawieni głęboko na własnej połowie. Po prostu czekali na błędy PSG i chcieli starać się wyprowadzać kontry. Leo Messi kilka razy próbował dryblingu na skrzydle, ale nie miał zbyt wiele miejsca na atak. Ten pozycyjny był właściwie niemożliwy. W 17. minucie Hicham Boudaoui w kapitalny sposób uciekł po prawej stronie obrońcom paryskiej drużyny. Miał tam dużo miejsca i precyzyjnie zagrał na dwudziesty metr do Amine Gouriego. Nic z tego nie wyszło, bo ten niezbyt dobrze złożył się do uderzenia i nie stworzył zagrożenia.
PSG przeważało przez pierwszą połowę, ale do pewnego momentu mieli problem ze stworzeniem akcji. Ładną mieli w 22. minucie Leo Messi podał do Andera Herrery, ten wycofał piłkę na jedenasty metr do Marco Verrattiego, ale Włoch skierował piłkę obok bramki. Pod koniec tej części rozgrywki wiatru w żagle nabrali piłkarze Nicei. Na uwagę zasłużył też Marcin Bułka, który stojąc w bramce czerwono-czarnych, kilka razy udanie interweniował. Do przerwy było 0:0.
Po zmianie stron paryżanie mogli być w opałach. Z lewej strony urwał się w pewnym momencie Gouiri, który biegł z piłką w kierunku bramki. To była sytuacja na pewną bramkę, ale napastnik zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie świetnie obronił Gianuligi Donnarumma. PSG wciąż miało przewagę w posiadaniu piłki, ale nic wielkiego z tego nie wynikało. Całe spotkanie nie było widowiskiem na wysokim poziomie. Obie drużyny do końca regulaminowego czasu gry nie stwarzały więcej bardzo groźnych sytuacji. Po ostatnim gwizdku sędziego był bezbramkowy remis. Dlatego potrzebne były rzuty karne.
I w tym decydującym momencie zmobilizował się Bułka. Polak najpierw obronił strzał Leandro Paredesa. Argentyńczyk podchodził do strzału jako trzeci w PSG. Miał wyrównać wynik w karnych na 3:3. Nie udało się, bo powstrzymał go Bułka. Chwilę później jednak strzał Andy Delort został zatrzymany przez Donnarummę. Kolejni zawodnicy trafiali. Zrobiło się 5:5. Dante dał prowadzenie zespołowi Christopha Galtiera. Pod presją strzelał Xavi Simons i pomylił się. Marcin Bułka obronił jego strzał i dał awans Nicei do ćwierćfinału Pucharu Francji.
22-latek wyeliminował drużynę, z której został wypożyczony do swojego obecnego klubu. I trafił na okładkę prestiżowego dziennika sportowego "L’Equipe". "Bułka bohaterem" - brzmi nagłówek. - Bułka, bramkarz numer 1. Broniąc dwa rzuty karne, Marcin Bułka, golkiper wypożyczony z PSG, zapewnił awans drużynie z Lazurowego Wybrzeża - czytamy na okładce dzisiejszego wydania — podkreślili dziennikarze.
- Mimo dobrej postawy Gianluigiego Donnarummy, to Marcin Bułka wyszedł zwycięsko z zapierającej dech w piersiach serii rzutów karnych, broniąc dwa uderzenia — napisano z kolei na łamach "Le Parisien".