Reprezentant Polski chwali Sousę i porównuje go do polskich trenerów. "Jak z ziomkiem"

Karol Świderski stał się szóstym Polakiem, który będzie występował w amerykańskiej MLS. Przy okazji przenosin do USA reprezentant Polski opowiedział o transferze do Charlotte FC, a także swoich odczuciach wobec byłego selekcjonera polskiej kadry Paulo Sousy.

Po trzech latach gry w Grecji Karol Świderski postanowił zmienić otoczenie i przenieść się do występującej w MLS drużyny Charlotte FC. Reprezentant Polski zasilił nowy zespół za kwotę pięciu milionów euro, dołączając tym samym do pięciu innych Polaków, którzy grają w USA.

Zobacz wideo Kulesza może mieć wielki problem po zwolnieniu trenera. "Skok na kasę"

Karol Świderski opisał transfer do MLS

W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" 25-latek opowiedział o odczuciach, jakie towarzyszyły mu przy transferze do USA, a także jaki był główny czynnik, na podstawie którego podjął decyzję o transferze.

- Nie ukrywam, że polały się łzy, gdy żegnałem się z trenerem i kumplami. W Salonikach spędziłem trzy lata. Rozwinąłem się jako piłkarz, poznałem smak życia za granicą i z czystym sumieniem polecę ten klub każdemu piłkarzowi. Powiedziałbym, że były to bardzo udane trzy lata, ale muszę wyłączyć ostatnie pół roku, gdy słabiej mi szło. Stąd też decyzja o zmianie klubu i przeprowadzce do USA – powiedział.

Polak zakończył przygodę w PAOK-u Saloniki, która trwała od stycznia 2019 roku. Przez trzy lata gry w Grecji rozegrał 134 spotkania, w których strzelił 35 goli i zanotował 14 asyst. Z greckim klubem zdobył mistrzostwo Grecji oraz dwa krajowe puchary.

Świderski pochwalił Paulo Sousę

W trakcie wywiadu Świderski poruszył również kwestię reprezentacji Polski, w której zadebiutował pod wodzą Paulo Sousy. Od momentu otrzymania pierwszego powołania od Portugalczyka 25-latek rozegrał 14 meczów, w których strzelił sześć goli.

– Nie wiem, czy przy innym selekcjonerze dostałbym taką szansę, bo przecież wcześniej strzelałem sporo goli dla PAOK, a powołania nie nadchodziły. Nawet, gdy nie strzelałem w Grecji, lecz miałem asysty, byłem aktywny, Sousa i tak mnie wzywał. Sposób grania i system, który preferował, odpowiadał mi. A poza tym, przynajmniej w moim wypadku, reprezentacja wynosi mnie na maksymalny stopień koncentracji, zaangażowania – skomentował piłkarz.

– To dobry trener, ale nie jest tak, że wyskoczę z tekstem, iż "polscy to do pięt mu nie dorastają". Nie. To, co go różniło od naszych, to przede wszystkim przyjacielskie podejście, o którym przed chwilą powiedziałem. Rozmawiało się z nim jak z ziomkiem. Nasi szkoleniowcy trzymają duży dystans – dodał.

Więcej o:
Copyright © Agora SA