W podstawowym czasie gry w meczu goli nie było. Dopiero w 92. prowadzenie gościom dał Robert Glatzel. Hamburger SV prowadzenia jednak nie dowiózł, bo już w doliczonym czasie 2. połowy dogrywki do remisu doprowadził Anthony Modeste, który wykorzystał rzut karny.
I to właśnie seria jedenastek zdecydowała o tym, kto zagra w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Zaczęła się ona źle dla FC Koeln, bo już w pierwszej serii spudłował Salih Ozcan, a gola strzelił David Kinsombi.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Rywalizacja wyrównała się już w drugiej serii. W niej bramki nie zdobył Sonny Kittel z Hamburgera SV, a do wyrównania doprowadził Modeste. W kolejny dwóch seriach zawodnicy obu drużyn strzelali pewnie. Po stronie gospodarzy zrobili to Dejan Ljubicić i Ondrej Duda, a po stronie gości Mario Vusković oraz Jan Gyamerah.
Wszystko rozstrzygnęło się w piątej serii. Najpierw gola strzelił zawodnik Hamburgera SV - Bastian Schonlau. Kiedy chwilę później bramkę zdobył też Florian Kainz wydawało się, że mecz jeszcze chwilę potrwa. Stało się jednak inaczej.
Wszystko przez kuriozalny błąd austriackiego zawodnika. Wykonując rzut karny Schonlau trafił we własną nogę. Jako że dwukrotnie dotknął piłki przy uderzeniu, gol nie został uznany i do ćwierćfinału Pucharu Niemiec awansowała 5. drużyna 2. Bundesligi.
To nie jedyna taka niespodzianka we wtorkowych meczach. Do jeszcze większej doszło w meczu St. Pauli - Borussia Dortmund, w którym lider 2. Bundesligi wyeliminował wicelidera niemieckiej ekstraklasy. St. Pauli wygrało 2:1.
Gospodarze prowadzili do przerwy 2:0 po golu Etienne'a Amenyido oraz samobójczym trafieniu Axela Witsela. Chociaż po przerwie rzut karny wykorzystał Erling Haaland, to wynik spotkania nie uległ już zmianie.