Saga kontraktowa Leo Messiego była głównym tematem letniego okienka transferowego. Przez dłuższy czas wydawało się, że porozumienie Argentyńczyka z FC Barceloną to tylko kwestia czasu. Wszystko wskazywało na to, że dojdzie do przedłużenia, o czym zapewniał wielokrotnie prezydent klubu Joan Laporta. Rzeczywistość okazała się być jednak zupełnie inna: Barcelona nie miała pieniędzy na zatrzymanie Messiego, w związku z czym siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki został zmuszony do przenosin do PSG.
Przeprowadzka do Paryża zdaje się jednak zdecydowanie nie służyć Leo Messiemu. Argentyńczyk w dalszym ciągu nie potrafi wpasować się w nową drużynę i jego dotychczasowe statystyki w tym sezonie są katastrofalne. Rozgrywki ligowe wchodzą powoli w decydującą fazę, a 34-latek ma zaledwie jedną bramkę zdobytą w Ligue 1. W sumie we wszystkich rozgrywkach siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki rozegrał 16 spotkań, w których zdobył sześć bramek i zaliczył pięć asyst.
Okazuje się jednak, że nie tylko sam Messi jest niezadowolony ze swojego pobytu w Paryżu. Według najnowszych doniesień katalońskiego dziennika "El Nacional" nieszczęśliwa w stolicy Francji jest także małżonka piłkarza - Antonella Roccuzzo. Argentynka miała powiedzieć już mężowi, że nie chce dłużej mieszkać w nowym miejscu i naciska na powrót do... Barcelony. Według dziennikarzy niewykluczone jest więc, że 34-latek sam zdecyduje się na podjęcie próby powrotu na Camp Nou.
Może to jednak nie być proste, zważywszy na wciąż bardzo poważne problemy finansowe FC Barcelony. Messi podpisał kontrakt z PSG do 2023 roku, więc Francuzi z pewnością nie puszczą go za darmo, a jego poprzedni klub nie będzie miał funduszy, aby go wykupić. Dodatkowo jeszcze większym problemem mogą być napięte relacje między Messim, a prezesem Barcelony Joanem Laportą - otoczenie Argentyńczyka nie wierzy w wyjaśnienia Laporty, że to przepisy uniemożliwiły przedłużenie umowy z Messim i nie zamierza z nim rozmawiać. Przez to powrót do Barcelony wydaje się nierealny w najbliższym czasie.