Wciąż nie wiadomo, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Pod koniec ubiegłego roku z tego stanowiska ustąpił Paulo Sousa, który przeniósł się do brazylijskiego Flamengo. Od tamtej pory prezes PZPN Cezary Kulesza usilnie próbuje znaleźć idealnego kandydata. Przez media przewinęło się już wiele nazwisk takich jak Fabio Cannavaro, Marek Papszun czy Slaven Bilić. Od samego początku jednak faworyt był tylko jeden.
Tym faworytem jest w dalszym ciągu Adam Nawałka. Były selekcjoner wciąż jednak nie rozmawiał na ten temat z Cezarym Kuleszą, ponieważ był na urlopie na Malediwach. Dopiero w tym tygodniu ma dojść do pierwszego spotkania w sprawie ewentualnego ponownego zatrudnienia w reprezentacji i wszystko wskazuje na to, że może się ono zakończyć porozumieniem.
Pomimo sporego poparcia w środowisku oraz wśród samych reprezentantów nie wszyscy podchodzą do kandydatury Nawałki z entuzjazmem. Jedną z takich osób jest Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski zaatakował otwarcie swojego byłego kolegę z kadry w rozmowie z "Super Expressem".
- To ja przepraszam! Co to ma znaczyć? Bo jeśli Nawałka będzie selekcjonerem na życzenie dziennikarzy i piłkarzy, to ja tylko przypomnę, że 10 lat temu Grzegorz Lato wybrał wówczas trenera (Franciszka Smudę) przed Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, bo tak chcieli piłkarze oraz dziennikarze - ocenił Tomaszewski. - Zajęliśmy wówczas zaszczytne czwarte miejsce w grupie i była to jedna z największych kompromitacji w historii polskiej piłki. Nie wolno! Trzeba tutaj zaufać prezesowi Kuleszy. Jego koncepcja jest taka, że chce zagranicznego trenera z jednym czy dwoma polskimi asystentami, którzy będą mieli decydujący głos, jeśli chodzi o ustalenie składu na najbliższe baraże - podkreślił 74-latek.
Ostateczną decyzję w sprawie nowego selekcjonera mamy poznać najpóźniej 19 stycznia.