Była dokładnie 89. minuta i 43. sekunda meczu Tunezja - Mali, gdy sędzia Janny Sikazwe zakończył spotkanie. Chociaż w drugiej połowie obaj selekcjonerzy dokonali łącznie aż dziewięciu zmian, a VAR "zabrał" spotkaniu co najmniej pięć minut, to arbiter z Zambii zakończył mecz, nie doliczając do niego ani jednej minuty!
Chociaż Tunezyjczycy wściekali się na decyzję sędziego, a selekcjoner reprezentacji - Mondher Kebaier - wpadł w amoku na murawę, pokazując arbitrowi na własny zegarek, to ten decyzji nie zmienił.
Zmieniły ją za to władze afrykańskiej federacji! Chociaż zawodnicy Mali już cieszyli się ze zwycięstwa i udzielili pierwszych wywiadów, to działacze uznali, że mecz musi zostać dokończony! Co ciekawe, zdecydowano, że ostatnich minut nie poprowadzi skompromitowany Sikazwe tylko inny arbiter. Kiedy wydawało się, że mecz zostanie jednak dograny, Tunezyjczycy w ramach protestu postanowili nie wychodzić ponownie na boisko!
To najlepiej podsumowuje jeden z najdziwniejszych meczów w historii i tragiczny występ Sikazwe. Tragiczny, bo decyzja o zakończeniu meczu przed czasem, nie była taką pierwszą decyzją w tym spotkaniu! To samo Sikazwe nieoczekiwanie zrobił w 85. minucie. Chociaż do końca podstawowego czasu gry pozostawało jeszcze ponad pięć minut, to Zambijczyk postanowił zakończyć mecz, wprowadzając w konsternację obie reprezentacje. Dopiero po interwencji Tunezyjczyków i sędziego technicznego spotkanie zostało wznowione.
Sędzia nie popisał się też w 74. minucie, kiedy nie zauważył ewidentnego zagrania ręką Moussy Djenepo, czyli pomocnika reprezentacji Mali. Zamiast rzutu karnego dla Tunezji sędzia podyktował rzut wolny dla Mali. Dopiero po interwencji VAR sędzia zmienił decyzję, jednak rzutu karnego dla Tunezji nie wykorzystał Wahbi Khazri.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Kolejny błąd sędzia meczu popełnił w 87. minucie. To wtedy Sikazwe podjął kuriozalną decyzję o wyrzuceniu z boiska napastnika reprezentacji Mali - El Bilala Toure. Zawodnik Stade Reims wyleciał z boiska, mimo że delikatnie zahaczył korkami o kostkę Dylana Bronna z Tunezji. Co ciekawe, sędzia spotkania nie zmienił decyzji, mimo że obejrzał sytuację na VAR.
Mecz zakończył się zwycięstwem Malijczyków, którzy trzy punkty zawdzięczają bramce Ibrahimy Kone z rzutu karnego. Ten został podyktowany za zagranie ręką Ellyea Skhiriego we własnym polu karnym. W tej grupie grają też Mauretania oraz Gambia, których spotkanie zaplanowano na środę na 17:00. Mecz został jednak opóźniony o 45 minut z powodu wydarzeń w meczu Tunezja - Mali.
Mecze Pucharu Narodów Afryki w Polsce można oglądać w Viaplay.