Ricardo Sa Pinto bez pracy pozostawał od maja zeszłego roku, kiedy w kontrowersyjnych okolicznościach opuścił turecki Gaziantepspor. Portugalczyk odszedł z klubu po zaledwie czterech miesiącach, a na do widzenia pokłócił się z zawodnikami oraz prezesem.
To sytuacja analogiczna do tej, jaka miała miejsce, gdy Sa Pinto pracował w Legii Warszawa. Chociaż w klubie ze stolicy Portugalczyk pracował tylko siedem miesięcy, to nie sposób znaleźć kogoś, kto wspominałby go ciepło. Sa Pinto był słabym trenerem i jeszcze gorszym człowiekiem, który nie potrafił zbudować relacji z zawodnikami, pracownikami klubu czy mediami. Z Legii został zwolniony po kompromitującej porażce 0:4 z Wisłą Kraków.
Po pracy przy Łazienkowskiej Sa Pinto nigdzie nie potrafił zakotwiczyć na dłuższy czas. W Bradze pracował od lipca do grudnia 2019 roku, a w Vasco da Gama od października do grudnia 2020 roku. Do tego należy dołożyć cztery miesiące spędzone w Turcji.
Teraz na poprawę losu za kadencji Sa Pinto liczy portugalskie Moreirense. Na stanowisku Portugalczyk zastąpi Lito Vidigala, który w klubie przepracował zaledwie miesiąc. Pod jego wodzą Moreirense przegrało jednak cztery z pięciu spotkań i w klubie zdecydowano się ma kolejna zmiany.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Po 16 kolejkach portugalskiej ekstraklasy Moreirense zajmuje 16. miejsce w tabeli z 12 punktami na koncie. Gdyby zespół Sa Pinto ukończył rozgrywki na takiej pozycji, to czekałaby go walka o utrzymanie w barażach.
Były trener Legii w nowym klubie zadebiutuje w sobotę, kiedy Moreirense zagra na wyjeździe z FC Vizelą. Początek spotkania o godz. 16.30.