Czy Real potrzebuje nowego obrońcy? Spędził łącznie dwa lata na zwolnieniu

Patryk Stec
Podczas gdy w Madrycie wszyscy żyją sagą transferową Kyliana Mbappe i Erlinga Haalanda, wydaje się, że Real powinien zacząć myśleć o łataniu dziury na swoim okręcie w innym miejscu. Dni pauzy Daniego Carvajala można już liczyć w latach.

Reprezentant Hiszpanii jest jednym z lepszych bocznych obrońców w historii klubu. Sięgał z Realem po Ligę Mistrzów i był motorem napędowym wielu akcji. Wyróżniała go szybkość i dobre dośrodkowania, ale również niebywała skłonność do kontuzji.

Zobacz wideo Kulesza wprost o tym, jaki musi być nowy selekcjoner. I potwierdza dwa nazwiska [SPORT.PL LIVE]

Ważny wychowanek, na którego coraz rzadziej można liczyć

Dani Carvajal jest jednym z najbardziej znanych wychowanków Realu Madryt. Trafił do klubu w wieku 10 lat. Dwa lata później był jednym ze szczęśliwców, którzy mieli honor położyć symboliczną pierwszą cegłę podczas rozpoczęcia budowy Valdebebas - ośrodka treningowego Realu. Droga do pierwszego składu jednak prowadziła przez Niemcy. Carvajal został sprzedany za 5 mln euro do Bayeru Leverkusen, ale z opcją wykupu, z której rok później Real Madryt skorzystał.

Pierwszy dzień Carvajala po powrocie do Valdebebas w lipcu 2013 roku był również pierwszym dniem nowego trenera zespołu, Carlo Ancelottiego. Ten szybko obdarzył go dużym zaufaniem, mimo to, że początkowo niewiele o nim wiedział. - Będę z wami szczery i powiem, że niewiele o nim wiedziałem, ale zaskoczył mnie i pokazał, że jest dobrym obrońcą, grającym z dużą intensywnością - mówił Włoch.

Dani Carvajal niemal z miejsca wygrał rywalizację z Alvaro Arbeloą, który wrócił do klubu najpóźniej ze wszystkich piłkarzy z powodu Pucharu Konfederacji. - Carlo jest najlepszym trenerem w każdym tego słowa znaczeniu. Kiedy wróciłem z Niemiec, spędziłem z nim pierwszy sezon, dał mi zadebiutować i sprawił, że stałem się ważnym graczem. Skończyło się to tak, że przejąłem prawą obronę i zyskałem jego zaufanie - wspominał Carvajal podczas niedawnego wywiadu z okazji przedłużenia kontraktu do 2025 roku.

Kolejny "szklany" piłkarz w Realu Madryt

Nie ulega wątpliwości, że zdrowy Carvajal jest jedną z ważniejszych postaci w obecnym składzie Ancelottiego. Jednak ostatni trenerzy Realu Madryt nie mogli zbyt często na niego liczyć. Od 2013 roku wg portalu Transfermarkt piłkarz Realu był kontuzjowany 23 razy, przegapił 106 meczów i pauzował aż przez 720 dni, czyli łącznie prawie dwa lata. W zeszłym sezonie zagrał tylko w 16 spotkaniach, a opuścił aż 36. Zastępować go musiał Lucas Vazquez, który jest skrzydłowym. Co prawda, były momenty, gdy na boku obrony spisywał się świetnie, ale nie jest on nominalnym prawym obrońcą, co było widać w jego grze. Gdy leczy się Carvajal, Realowi brakuje klasowego bocznego obrońcy.

Real niby może próbować wystawiać lewych obrońców na prawej stronie lub przesuwać lewonożnego Alabę ze środka na prawy bok. Jednak w klubie tego pokroju wypadałoby mieć zawodnika, na którego można liczyć przez większość sezonu. Wydaje się, że w dyrektorskich gabinetach skupiono się na dwóch wielkich operacjach, odkładając na później zmartwienia dotyczące prawej strony. Zeszły rok dla Hiszpana nie był zbyt udany. Spędził na boisku zaledwie 39 proc. minut, co jest zdecydowanie jego najgorszym wynikiem w karierze. Wcześniejszy niechlubny rekord to było 60 proc. w 2017 roku.

Wygląda na to, że na nic zdał się również plan uważanego w Madrycie za cudotwórcę, Antonio Pintusa, trenera od przygotowania fizycznego. Włoch specjalnie dla niego rozpisał plan, w którym znalazły się treningi indywidualne i specjalna dieta. Co prawda Carvajal jesienią wrócił do gry i ugruntował swoją pozycję, ale potem doznał kolejnej kontuzji. - Głowa kontroluje wszystko i jest to najbardziej skomplikowana rzecz. Zamierzam poszukać przyczyny tego negatywnego okresu, który był moim wielkim zmartwieniem - mówił sam piłkarz przed meczem Ligi Mistrzów z Szachtarem.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Real potrzebuje następcy Carvajala?

Dani Carvajal ma 29 lat i gdy jest w dobrej formie, można go sklasyfikować w czołówce hiszpańskich bocznych obrońców. Niestety to zdarza się ostatnio coraz rzadziej. Dopiero co rozpoczęty rok może być kolejnym przełomem w karierze obrońcy Realu Madryt. Albo upora się z serią kontuzji i pojedzie na Mistrzostwa Świata w Katarze, albo klub straci do niego cierpliwość i ściągnie jego następcę. Hiszpańskie media nie tak dawno plotkowały, że klub ze stolicy Hiszpanii przygląda się Pedro Porro wypożyczonemu z Manchesteru City do Sportingu Lizbona. Pod koniec zeszłego roku pojawiły się również plotki, że Real będzie chciał sięgnąć po Reece'a Jamesa z Chelsea, a w ramach rozliczenia Eden Hazard i 60 mln miałoby trafić do Londynu. Jednak klub ze stolicy Wielkiej Brytanii nie chce się pozbywać swojego wychowanka.

Wygląda na to, że klub zajęty Mbappe i Haalandem nie zauważa, być może chwilowo, problemu na prawej flance, która pod nieobecność Carvajala, co ostatnio często się zdarza, może stać się słabym punktem defensywy Realu. Rywale będą chcieli wykorzystać słaby punkt drużyny Ancelottiego. O ile w Primera Division Real Madryt z piłkarzem zastępującym Carvajala, ktokolwiek nim będzie, powinien sobie poradzić, to w Lidze Mistrzów, w której liczy się każdy detal, może to być spory problem. A warto dodać, że najbliższym przeciwnikiem Królewskich w fazie pucharowej prestiżowych rozgrywek będzie PSG, z Neymarem, Messim, Mbappe i wieloma innymi gwiazdami w ataku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.