"Oni już nie wrócą" - bezwzględna opinia Effenberga o Bundeslidze i jej ograniczeniach

Niemiecka myśl szkoleniowa przejęła w ostatnim czasie piłkarski świat. Gorzką refleksją na ten temat podzielił się ostatnio Steffan Effenberg. - Ani Rangnick, ani Klopp, ani Tuchel nie wrócą już do Bundeligi jako trenerzy - przyznał były reprezentant Niemiec na łamach portalu T-online.de.

W ostatnich latach niemieccy trenerzy przejęli kluczową rolę w europejskim futbolu. Nasi zachodni sąsiedzi zbierają plony wielu dobrych decyzji i przeprowadzonych reform, które pomogły w wypuszczeniu świat nie tylko świetnych piłkarzy, ale również właśnie szkoleniowców.

Zobacz wideo Tak Lewandowski rozpoczął kampanię o kolejną Złotą Piłkę. "To jest gra o coś więcej"

Trenerzy z Niemiec prowadzą w tej chwili najlepsze kluby na świecie. Juergen Klopp przywrócił dawny blask Liverpoolowi, Thomas Tuchel dokonał niemożliwego w Chelsea w zeszłym sezonie, Hansi Flick dopiero co doprowadził Bayern Monachium do potrójnej korony, a teraz przygotowuje reprezentację Niemiec do mistrzostw świata w Katarze. Do tego jest jeszcze Julian Nagelsmann, który kontynuuje pracę Flicka w Bawarii. Do tego w Premier League od niedawna mamy jeszcze Ralfa Rangnicka, który jest przez wielu uznawany za ojca niemieckiej myśli szkoleniowej. 

"W Anglii ma się zupełnie inne możliwości". Effenberg nie ma wątpliwości ws. niemieckich trenerów

Jak można jednak zauważyć, większość ze wspomnianych trenerów nie pracuje w Niemczech, a w Anglii. To tam mogą liczyć na większe pieniądze, ale zarazem na większe możliwości rozwoju i osiągania sukcesów. Gorzką refleksją w tej kwestii podzielił się ostatnio były reprezentant Niemiec Steffan Effenberg. 53-latek w swoim felietonie na łamach portalu T-online.de przyznał, że według niego najlepsi niemieccy szkoleniowcy już nigdy nie wrócą pracować do Niemiec. Przynajmniej nie jako trenerzy.

- W Anglii ma się zupełnie inne możliwości. Z jednej strony finansowe, z drugiej - menedżerowie mają znacznie większą władzę niż w Niemczech. Można samemu decydować transferach zawodników, zamiast czekać na zielone światło od dyrektora sportowego - pisze Effenberg. - Żeby Bundesliga znów stała się dla nich atrakcyjna, kluby muszą przyznać im podobne kompetencje. Ale tego nie zrobią, bo są już zorganizowane. Pozostałaby też różnica w pieniądzach. To prawdopodobnie oznacza, że ani Rangnick, ani Klopp, ani Tuchel nie wrócą do Bundeligi jako trenerzy. Mogłaby ich interesować tylko praca z kadrą, ale pewnie Hansi Flick będzie selekcjonerem przez wiele lat - dodał Niemiec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.