Zajrzyjmy do Meksyku, gdzie Atlas Guadalajara przegrał 0:1 UNAM Pumas. Decydującą bramkę zdobył Juan Dinenno. Dla 27-letniego argentyńskiego napastnika ten mecz się jednak dobrze nie skończył.
W 83. minucie, gdy już Pumas prowadzili 1:0, Juan Dinenno padł na murawę i polała się krew. Jego nos został zmiażdżony po uderzeniu łokciem przez Andersona Santamarię, obrońcę rywali. Sędzia skonsultował się z arbitrem VAR, ale nie pokazał czerwonej kartki. Nie pokazał nawet żółtej, a Santamaria już od 27. minuty miał na koncie żółtą kartkę.
Po meczu okazało się, że Dinenno ma złamany nos, a lekarze założyli siedem szwów. - Wszystko jest w porządku. Jestem dumny z drużyny. Przede wszystkim przepraszam zawodnika Atlasu. Uczyniłem to już osobiście, gdy upewniłem się, że nic mu nie jest. Dziękuję wszystkim za wsparcie, ale przede wszystkim moim kolegom z drużyny, którzy są wyjątkowi - napisał Dinenno na Twitterze.
A za co on przepraszał? Chodzi o sytuację z 90. minuty, gdy próbował złożyć się do strzału nożycami, ale kopnął rywala (Angulo) zamiast piłkę i został... wyrzucony z boiska.
W obecnym sezonie - licząc wszystkie rozgrywki - Juan Dinenno rozegrał 22 mecze i strzelił siedem goli oraz zanotował cztery asysty. UNAM Pumas kupiło go rok temu z Deportivo Cali za 3,8 miliona euro.