Christian Eriksen wraca do gry. "Jak skok bez spadochronu"

Dawid Szymczak
Jeszcze nigdy o zwykłym truchcie i paru kopnięciach piłki nie było tak głośno. Chodzi jednak o Christiana Eriksena, który pół roku temu, na oczach świata walczył o życie, a teraz od świata odcięty walczy o powrót na boisko. Z wszczepionym defibrylatorem serca zaczyna karierę od nowa.

Po 173 dniach od zawału w meczu Dania - Finlandia, na boisku treningowym duńskiego Odense, tuż po ósmej, w mrozie, Christian Eriksen pierwszy raz trenował z piłką. Truchtał, mijał pachołki i oddawał strzały. Zdjęć i filmów nie ma, bo razem z trenerem uciekł na ostatnie boisko kompleksu treningowego. Do futbolu wraca w ciszy.

Zobacz wideo Messi futbolowym królem, PSG z szybkim marketingiem. Kulisy Złotej Piłki

Christian Eriksen wrócił do treningów. "Podzielił życie między Mediolan a Odense"

12 czerwca rozkręcało się Euro, Dania grała w Kopenhadze z Finlandią, a kibice na stadionie Parken zgotowali niezwykłą atmosferę. Ale nagły upadek Eriksena odciągnął myśli od futbolu. On nieruchomo leżał na murawie, jego serce przestało bić, koledzy z drużyny zasłaniali go przed kamerami, by zapewnić choć odrobinę intymności, a Simon Kjaer i Kasper Schmeichel uspokajali jego żonę. Kibice w ciszy, ze ściśniętymi gardłami, obserwowali walkę o życie. Ta cisza trwa do dzisiaj. Eriksen od pół roku nie udzielił wywiadu i nie dodał nawet trzech zdjęć na Instagram. Długo nie było wiadomo, co u niego. Ślad urywał się na początku sierpnia, po spotkaniu Eriksena z kolegami z Interu Mediolan. Ponoć powiedział im, że pragnie któregoś dnia wrócić do gry w piłkę. Zareagowali oklaskami. 

Później Erksen podzielił swoje życie między Mediolan a rodzinne Odense. We Włoszech znalazł najlepszych kariologów, a w Danii spokój. W Mediolanie kibice widywali go czasem na rodzinnym spacerze nad jeziorem Garda lub na kawie z Simonem Kjaerem, kapitanem Milanu i reprezentacji Danii, który dobiegł do Eriksena jeszcze przed lekarzami i udzielił pierwszej pomocy. Za uratowanie mu życia niedawno nagrodzony na gali Złotej Piłki. Eriksena na salonach zabrakło. Z wszczepionym kardiowerterem-defibrylatorem serca kontynuował rehabilitację, mającą doprowadzić go z powrotem na boisko. Tego typu defibrylator wszczepiany jest pacjentom, u których pomimo leczenia farmakologicznego istnieje ryzyko wystąpienia zaburzeń rytmu serca, mogących doprowadzić do nagłego zatrzymania krążenia i śmierci. Wyczynowe uprawianie sportu istotnie takie ryzyko zwiększa. 

We Włoszech przepisy zabraniają grać z takim urządzeniem, dlatego Eriksen nie ma szans wznowić kariery w obecnym klubie. - Na całym świecie nie ma lekarze, który zgodzi się usunąć ten defibrylator. To byłoby jak skok bez spadochronu - powiedział "L’Equipe" dr Guillaume Fleury, kardiolog z American Hospital of Paris. Zresztą, Eriksen nawet nie rozważał takiej możliwości, bo z urządzeniem czuje się bezpieczny. Inter całą sytuację rozumie, od początku wspiera Eriksena i nie zamierza dodatkowo utrudniać mu znalezienia nowego klubu. W odpowiednim momencie najprawdopodobniej rozwiąże z nim kontrakt obowiązujący do 2024 r. Straty nie będą tak wielkie, bo Inter otrzymuje od UEFA odszkodowanie i według informacji "La Gazzetta dello Sport" ma wykupione ubezpieczenie, które dodatkowo zrekompensuje brak wpływów z transferu do innego klubu.

W Interze grać nie może. Kariera Eriksena może zatoczyć koło

Eriksen może szukać zespołu z Anglii, Holandii, Danii czy Belgii, bo w tych krajach gra z defibrylatorem jest dozwolona. Plotkuje się, że jego agent pracuje nad transferem do Ajaksu. Tym samym historia duńskiego pomocnika może zatoczyć koło: zaczynał bowiem karierę w Odense, gdzie teraz wznowił treningi, a następnie - w 2009 r. - odszedł właśnie do holenderskiego klubu. Gdyby trafił tam ponownie, spotkałby Daleya Blinda, obrońcę, który od lutego 2020 r., po zapaleniu mięśnia sercowego, gra z takim samym urządzeniem. Holender przeszedł przez zapalenie mięśnia sercowego.

Przypadek Eriksena jest jednak trudniejszy, bo wciąż nie ma jasnej diagnozy, co konkretnie doprowadziło do zawału w meczu Euro. - Jest to pewien problem, bo zawsze chcesz znać przyczynę. Niezależnie od tego, z chwilą wszczepienia defibrylatora, Eriksen jest stale monitorowany, więc jeśli dojdzie do migotania komór, urządzenie wytworzy wstrząs. Istnieje jednak niewielkie ryzyko, że może to nie wystarczyć do ponownego uruchomienia pracy serca. Tak stało się latem w sparingu Ajaksu, gdy Blind na chwilę stracił przytomność. Na meczach i treningach są jednak całe zespoły medyczne, które w takich sytuacjach szybko interweniują i dokładnie wiedzą, co trzeba zrobić, dlatego ryzyko nie jest zbyt duże - tłumaczył dr Guillaume Fleury.

Eriksen pozostaje pod opieką kardiologów, przechodzi kolejne badania, a każdy kolejny krok - jak ponowne wyjście na boisko - jest szczegółowo planowany. Zdaniem "L’Equipe" Duńczyk ma nadzieję, że już w styczniu dowie się więcej o swojej przyszłości. Przed nim jeszcze miesiąc indywidualnych treningów z dala od aparatów i kamer, by wrócić w jak najlepszej formie. Ale spieszył nikt się nie będzie. Bezpieczeństwo jest najważniejsze - powtarza agent Eriksena.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.