Polskie piłkarki, tak jak piłkarze, w listopadzie kończą ten rok meczami eliminacji do mundialu, który odbędzie się w Australii i Nowej Zelandii w 2023 roku. W czwartek rozegrały pierwsze z dwóch ostatnich spotkań. Rywalkami były niżej notowane Kosowianki. Polki w eliminacjach były niepokonane i musiały zdobyć trzy punkty, żeby nadal liczyć się w walce przynajmniej o baraże.
Spotkanie zaczęło się jednak źle dla zawodniczek Niny Patalon. Polki dały się zaskoczyć po rzucie rożnym już w 4. minucie. Dwie nasze zawodniczki przeszkodziły sobie nawzajem, a ten błąd wykorzystała Liridona Syla, która pokonała Karolinę Klabis, która wskoczyła do bramki w miejsce kontuzjowanej Katarzyny Kiedrzynek.
Stracony gol wyraźnie zaskoczył i wybił z rytmu polską drużynę. Do 15. minuty Polki nie potrafiły stworzyć sobie dobrej sytuacji, ale na koniec pierwszego kwadransa powinno być już 1:1. Debiutująca w kadrze 17-letnia Karolina Gec wyskoczyła do dobrze dośrodkowanej piłki i wydawało się, że głową umieści ją w siatce. Błąd popełniła bramkarka Kosowa, która początkowo wyszła z bramki, ale zawahała się. Gec jednak nie trafiła w bramkę. To był jednak sygnał, że Polki odzyskują kontrolę nad spotkaniem. Niedługo później szansę miała Zawistowska, ale piłka trochę jej odskoczyła w polu karnym i przez to nie oddała celnego strzału.
Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl!
Trzeciego ostrzeżenia już nie było. W 18. minucie Padilla Bidas miała mnóstwo miejsca na prawej stronie boiska i wykorzystała to znakomicie. Podniosła głowę i dograła do środka pola karnego, a tam Gec wyprzedziła rywalkę, dołożyła stopę i zdobyła bramkę w swoim debiucie.
Polki szukały kolejnych bramek, ale brakowało głównie precyzji przy finalizacji akcji. Ale w 35. minucie wszystko zagrało tak jak należy. Adriana Achcińska dośrodkowała z rzutu wolnego na dalszy słupek, a tam całkiem sama była Martyna Wiankowska, która tylko dołożyła stopę i umieściła piłkę w siatce między nogami bramkarki Kosowa. Po pierwszej połowie Polki prowadziły 2:1.
Od początku drugiej połowy Polki szukały trzeciego gola. Blisko była Grabowska, a potem Bidas. Szkoda zwłaszcza tej drugiej sytuacji, bo po strzale głową Bidas z kilku metrów piłka trafiła w bramkarkę Kosowa. W drugiej połowie gra była bardzo szarpana. Sędzia często przerywała grę na skutek fauli, a na boisku często pojawiali się fizjoterapeuci. Na emocje czekaliśmy do ostatnich minut meczu. Najpierw Polki były blisko katastrofy, bo sam na sam z Klabis wyszła Memeti, ale na szczęście nieczysto uderzyła i Klabis była górą w tym pojedynku. Dosłownie chwilę potem dwie Polki wyszły sam na sam z bramkarką Kosowianek, ale Nikola Karczewska weszła z drybling Kolgeci i straciła piłkę, zamiast wyłożyć ją Natalii Wróbel do pustej bramki. Na szczęście nie zdążyło się to już zemścić. Reprezentacja Polski wygrała z Kosowem 2:1.
Polki wygrały z Kosowem i przynajmniej na kilka godzin zostały liderkami swojej grupy eliminacyjnej. Polska drużyna teraz leci od razu do Belgii, na kluczowy mecz eliminacji. Ten odbędzie się już w najbliższy wtorek, 30 listopada.