"Zamrozili rywali". Niektórzy przed mundialem kombinują lepiej niż Sousa

Kacper Sosnowski
Kilkadziesiąt godzin po tym, gdy grająca bez swych najlepszych zawodników piłkarska reprezentacja Polski schodziła pokonana w meczu z Węgrami, na drugiej półkuli Kanadyjczycy cieszyli się ze swego przebiegłego planu. Pierwszy raz od 45 lat pokonali Meksyk. Raczej nie tylko dzięki swojej sportowej formie.

Na mistrzostwach świata grali tylko raz w 1986 roku, ale właśnie są na najlepszej drodze, by ten sukces powtórzyć. Piłkarska reprezentacja Kanady jest nieoczekiwanym liderem eliminacji w strefie CONCACAF (Konfederacja Piłki Nożnej Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów). Do zakończenia walki o mundial w Katarze pozostało w niej już tylko 6 kolejek. Kanada w siódmej i ósmej serii gier właśnie odniosła dwa cenne zwycięstwa. Jedno z nich historyczne, bo pierwsze od 45 lat. Przy meczu z Meksykiem i Kostaryką specjalnie nikt nie krył, jaki był pomysł na pokonanie rywala.

Zobacz wideo "Gdyby Lewandowski chciał oddechu, to by wyjechał do Mikołajek. Nie pojmuję tego"

Estadio Iceteca lub Lodowa Forteca

W Kanadzie można rozgrywać spotkania choćby w przyjemnym Montrealu czy Toronto, gdzie drużyna w roli gospodarza grała swoje październikowe i wrześniowe mecze. Rywalami były jednak wtedy nie tak mocna Panama czy Salwador. Na Meksyk przygotowano jednak coś specjalnego. Mecz zaaranżowano w Edmonton, mieście leżącym na zachodzie kraju w strefie klimatu kontynentalnego charakteryzującego się mroźnymi zimami. Edmonton kojarzy się raczej z licznymi lodowiskami i klubami hokejowymi w tym ekipą Oilers. Gdy w Toronto temperatura wieczorami schodzi obecnie do ok. 8 stopni, w Edmonton w ostatnich dniach trzeba było wyciągać grube czapki i rękawiczki. Gdy na sztuczną murawę Commonwealth Stadium wyszła najbardziej utytułowana reprezentacją piłkarska z Ameryki Północnej, termometry pokazywały - 12 kresek, a odczuwalna temperatura wynosiła - 15 stopni Celsjusza. Zresztą od pewnego czasu kanadyjskie media i portale społecznościowe federacji, nazywały swój obiekt "Estadio Iceteca" nawiązując lodową nazwą do słynnego meksykańskiego Estadio Azteca. Zamiennie pisano też o "Lodowej Fortecy". Nie ukrywano też, że za koncepcją meczu w mroźnym Edmonton stał selekcjoner Kanady.

- Mogliśmy uprościć sprawę i grać w lepszych warunkach, ale chcieliśmy skomplikować zadanie przeciwnikowi: zmusić go do podróżowania przez strefy czasowe i gry na niewygodnych dla niego terenach. Będziemy mieli okazję zaaklimatyzować się w Edmonton, ale nasi rywale nie będą mieli takiej możliwości. Jestem bardzo zadowolony z tej opcji – wyjaśniał jeszcze na początku października trener John Herdman, który urodził się rok przed ostatnim zwycięstwem Kanady z Meksykiem. Potem dodawał, że jego gracze w Edmonton poczuli się jak w domu. - Wszyscy sportowo dorastali na sztucznych nawierzchniach i trenowali z czapkami na głowach - mówił. Nie była to przenośnia. Z Edmonton pochodzi np. lider reprezentacji – Alphonso Davies. W każdym razie trener wyszedł z założenia, że skoro Meksykanie mają pewną przewagę nad rywalami w na swoim stadionie, to trzeba zrobić coś, by wyrównać rachunki gdy zagrają w delegacji.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Przecież kiedy musisz jechać do Meksyku i grać na dużej wysokości na Estadio Azteca to jest to naprawdę trudne. Każdy kraj stara się wykorzystywać rzeczy, które mogą dawać mu przewagę - oznajmił Herdman, przypominając, że narodowy stadion Meksyku jest położony na wysokości 2200 metrów n.p.m. Zresztą Meksyk w ciepłych miesiącach swoje mecze często planuje w godzinach południowych, by rywale mierzyli się nie tylko z wysokością, ale też słońcem, czy smogiem.

Lodowaty plan Herdmana od początku spotkania się sprawdzał. Gospodarze mecz rozpoczęli bardzo dobrze, zresztą 4 dni wcześniej na tym samym obiekcie w nieco tylko lepszych warunkach, 1:0 pokonali reprezentację z gorącej Kostaryki, w której temperatura dochodzi obecnie do 25 stopni. W pierwszej połowie starcia z Meksykiem to Kanada znacznie częściej atakowali bramkę przeciwnika. Bramkę zdobyła tuż przed przerwą. W drugiej części dobrze już rozgrzany meksykański zespół ruszył do odrabiania strat. Podopieczni Gerardo Martino mieli wyraźną przewagę, ale ponownie to Kanadyjczycy byli skuteczniejsi i podwyższyli na 2:0. Gola w swej lodowej twierdzy świętowali w sposób oryginalny.

Mecz był jednak pełen emocji. W drugiej połowie gospodarze wybijali piłkę z linii bramkowej, w końcu stracili gola w 90. minucie, ale ostatecznie wygrali 2:1. "Edmonton Sun" opisując mecz napisał: Kanadyjczycy zmrozili rywali.

Sprytny plan trenera Herdmana momentami przeszkadzał nie tylko gościom, ale i miejscowym fanom. Mecz z Kostaryką na żywo oglądało 48 tys. fanów. Na Meksyk sprzedano 51 tys. biletów (jeden z rekordów w tamtejszym futbolu), ale wielka burza śnieżna, która przeszła we wtorkowe popołudnie, sprawiła, że autostrady prowadzące do Edmonton stały się niebezpieczne. Niektórzy posiadacze biletów z podróży do "Lodowej Fortecy" zrezygnowali. Opady rzeczywiście były spore. Na stadionie śnieg odgarniano z boiska jeszcze przed spotkaniem.

Dodajmy, że FIFA nie ma jasnych zaleceń dotyczących odwoływania meczów w ekstremalnych mrozach, odnosi się raczej do złego stanu murawy. Z kolei Międzynarodowa Federacja Związków Zawodowych Piłkarzy zaleca przekładanie i odwoływanie treningów i meczów, gdy temperatura powietrza spadnie poniżej - 15 stopni Celsjusza.

Złote pokolenie i obrońca snajper

Oczywiście Kanadyjczykom trzeba oddać to, na co zasłużyli także postawą sportową. Ich drużynę od trzech lat Herdman prowadzi w sposób bardzo skuteczny, co widać w rankingu FIFA i awansie o ponad 50 miejsc (obecnie do pierwszej pięćdziesiątki zestawienia). Jak pisał w swoim tekście Jakub Seweryn, selekcjoner miał trudną przeprawę. Na pierwszym zgrupowaniu kadry w marcu 2018 roku doszło do dwóch bójek z udziałem kadrowiczów. - Rozwaliło mnie to. Ludzie mówili mi, że "taki jest męski futbol", ale ja się temu sprzeciwiłem. Powiedziałem chłopakom, że można walczyć z przeciwnikiem, ale nie ma mowy na bójki między sobą i nie chcę tego już nigdy więcej widzieć – wspominał trener. 46-letni Anglik już zdołał odcisnąć piętno na drużynie, która w 2019 roku po raz pierwszy od 34 lat pokonała Stany Zjednoczone, a teraz z małą pomocą aury pokonała Meksyk.

Jego drużyna ma swoje gwiazdy ze wspominanym już Davisem na czele. Co ciekawe ten zawodnik w reprezentacji występuje na pozycji napastnika, choć w Bayernie Monachium jest lewym obrońcą. W Bundeslidze dba, by Bawarczycy nie tracili goli, w kadrze je strzela. W 12 meczach eliminacyjnych zdobył już 5 bramek i dołożył do nich osiem asyst. W kadrze błyszczy też 21-letni Jonathan David. Piłkarz, który obecnie jest jednym z najlepszych napastników Ligue 1 (gra w Lille).

Kanada, która jak się wydaje ma wreszcie złote pokolenie piłkarzy, po dwóch wygranych została liderem grupy eliminacji w strefie CONCACAF, przeskoczyła faworyzowany Meksyk i Stany Zjednoczone. Do mundialu w Katarze bezpośrednio awansuje pierwsza trójka w ośmiodrużynowej grupie. Drużyna z czwartego miejsce awansuje do baraży.

Następny mecz Kanada zagra w styczniu na wyjeździe z Hondurasem, a potem u siebie ze Stanami Zjednoczonymi. Na razie nie podano, w jakim mieście dojdzie do tego ważnego pojedynku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.