Mecz Argentyny z Brazylią w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze miał rozgrzewać kibiców. Wszyscy pamiętają wydarzenia z września, gdy kilka minut po rozpoczęciu spotkania mecz został przerwany, gdy na murawie pojawiła się policja i przedstawicie sanepidu, żądając deportacji Argentyńczyków grających w Premier League, którzy nie poddali się obowiązkowej kwarantannie. Do tej pory nie podjęto żadnych decyzji związanych z wynikiem tamtego spotkania.
Jeszcze przed rozpoczęciem wtorkowego meczu było jasne, że nie wystąpi w nim Neymar, który w poniedziałek zgłosił ból w lewym udzie. Dla Brazylijczyków to jednak nie był wielki problem - mają już zapewniony awans do mistrzostw w Katarze. Argentyńczycy także są w doskonałej sytuacji, bo nad trzecim w tabeli Ekwadorem mieli już osiem punktów przewagi.
Więcej o eliminacjach do mistrzostw świata przeczytasz także na Gazeta.pl
Sam mecz nie porwał. Choć obydwie drużyny miały swoje okazje na zdobycie bramek, jednak Fred trafił jedynie w poprzeczkę, a strzał Messiego z dystansu pewnie obronił Alisson. Nie zabrakło jednak kontrowersji - w 33. minucie Otamendi uderzył łokciem Raphinhę. I choć Brazylijczyk natychmiast zalał się krwią, Argentyńczyk nie zobaczył nawet kartki.
Dzięki innym wynikom Argentyńczycy zapewnili sobie już awans do mistrzostwa świata w Katarze. Kolumbijczycy stracili punkty, remisując bezbramkowo z Paragwajem, Ekwador wygrał na wyjeździe 2:0 z Chile, a Urugwaj przegrał 0:3 z Boliwią.
Do końca eliminacji w Ameryce Południowej pozostały jeszcze cztery kolejki. Pierwsze cztery zespoły awansują bezpośrednio na mistrzostwa świata, piąty zagra w meczu barażowym.