Porażka 1:2 z Węgrami na zakończenie pierwszej fazy eliminacji mistrzostw świata w Katarze może mieć fatalne skutki. Jeśli wyniki wtorkowych meczów nie ułożą się po myśli biało-czerwonych, w barażach będzie czekało ich wyjazdowe spotkanie najpewniej ze znacznie trudniejszym rywalem, niż w przypadku rozstawienia.
Oceniając w rozmowie z Interią decyzje Paulo Sousy w tym meczu Jerzy Dudek powiedział, że "wciąż nie może ich pojąć". - Rozumiem rotację, ale ta wczorajsza drużyna powinna zagrać w Andorze. Tam rywalem była amatorska drużyna, mecz był na sztucznej trawie, która groziła urazem Lewandowskiemu, Piotrowi Zielińskiemu, czy Kamilowi Glikowi. Tymczasem liderzy walczyli z egzotycznym przeciwnikiem, a z groźnymi Węgrami odpoczywali. Sousa wszystko postawił na głowie. I musi wziąć za to odpowiedzialność - ocenił.
Były bramkarz polskiej kadry zdradził, że tuż po meczu z Węgrami odbył rozmowę z Kamilem Glikiem. - On też był zaskoczony składem, jaki wystawił Sousa. W Budapeszcie na starcie swojej kadencji zrezygnował z Glika, wczoraj w rewanżu z Węgrami znów posłał go na ławkę, by nie złapał kartki i nie wykluczył się z marcowych baraży - powiedział.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Zdaniem Dudka rotacje Paulo Sousy były niezrozumiałe również w kontekście fanów polskiej kadry. - Jeśli selekcjoner nie wystawił liderów na Węgry, w jakimś stopniu zlekceważył kibiców reprezentacji. Na trybuny wkradła się zła energia i pesymizm, którym będziemy musieli teraz żyć co najmniej do marca - mówił Dudek.
Zdaniem byłego bramkarza biało-czerwonych chęć oszczędzenia Roberta Lewandowskiego na ligowy mecz była nietrafionym pomysłem. - Nie może być tak, że trener kadry oszczędza swojego kapitana na słabiutki Augsburg. Jeśli Bayern Monachium nawet przegrałby w piątek z tym Augsburgiem, to odrobi to w następnej kolejce ligowej. Tymczasem Polska nie odrobi już porażki z Węgrami. Chyba, że pokona w barażach Włochy, Portugalię i pojedzie do Kataru - skomentował.