Mógł grać w kadrze Polski, ale przegrał wszystko. "Rynsztok. Dragi mnie pochłonęły"

- Przegrałem karierę na własne życzenie, przez własne błędy i głupotę. Skończyłem grać wcześnie, w wieku 28 lat. Myślę, że wykorzystałem swój potencjał na 40 lub 50 procent - żali się Krzysztof Łągiewka. 38-latek w rozmowie z "Sportowe Fakty WP" mówi o swoich kłopotach z narkotykami.

Krzysztof Łągiewka to wychowanek Jagiellonii Białystok. Grał także w Arce Gdynia, ale renomę zdobył w lidze rosyjskiej, gdzie w barwach Szynniku Jarosław, Krylji Sowietow Samara i Kubaniu Krasnodar rozegrał ponad sto ligowych spotkań. Występował też w Stanach Zjednoczonych (klub SC Vistula Garfield) i w lidze łotewskiej, gdzie ze Skonto Rygą zdobył mistrzostwo i puchar kraju. Był nawet o włos od kadry Leo Beenhakkera w 2006 roku, ale ostatecznie nie zadebiutował w reprezentacji. Teraz w rozmowie ze "Sportowe Fakty WP" opowiedział o tym, dlaczego nie zrobił kariery. 38-latek miał problemy z narkotykami.

Zobacz wideo Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

- Gdy wpadłem w towarzystwo narkotykowe, to faktycznie, znalazłem się bardzo blisko rynsztoku.  Mówimy o okresie mniej więcej trzech miesięcy w Stanach Zjednoczonych. Doszło do mnie, że przegrałem wszystko - tak wspomina lata 2012-13.

I dodaje: - Popłynąłem do tego stopnia, że próbowałem już wszystkich używek, jakie są dostępne na świecie. Dragi tak mnie pochłonęły, że w zasadzie kwestią czasu było, kiedy znajdę się po drugiej stronie. To nie był amerykański sen. W Stanach wylądowałem sam, bez rodziny, nie miałem pracy, pieniędzy. Mocno się stoczyłem. Myślałem, że za chwilę zniknę z tego świata. Do USA wyleciałem z zamiarem gry w piłkę, po rundzie spędzonej w Arce Gdynia (jesień 2011 r.). Nie udało się i  zostałem zmuszony do nauczenia się pracy, że tak powiem - zdradza piłkarz, który musiał zacząć pracować na budowie.

Więcej treści sportowych znajdziecie na Gazeta.pl

Łągiewka: wymyśliłem sobie chorobę

Stoper był bliski kadry Polski, ale tylko na własne życzenie w niej nie zagrał. - Prawda boli. Muszę to powiedzieć szczerze: przegrałem karierę na własne życzenie, przez własne błędy i głupotę. Skończyłem grać wcześnie, w wieku 28 lat. Myślę, że wykorzystałem swój potencjał na 40 lub 50 procent. Gdy do reprezentacji Polski powołał mnie Leo Beenhakker, sodówka już dawno urządziła się w mojej głowie. W meczu z Portugalią na Stadionie Śląskim byłem rezerwowym (wygrana 2:1). Miałem możliwość pojechania na kolejne spotkanie eliminacji Euro 2008 z Belgią, ale wymyśliłem chorobę - stwierdził. Cały wywiad znajdziecie tu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.