Coman po klęsce 0:5 ruszył do szatni rywali. Do akcji wkroczył sztab Bayernu

Piłkarzom Bayernu Monachium trudno było przyjąć porażkę 0:5 z Borussią Moenchengladbach w Pucharze Niemiec. Niemiecki "Bild" poinformował, że jednym z najbardziej zdenerwowanych zawodników był Kingsley Coman, który po meczu chciał wbiec do szatni przeciwników. Sztab Bawarczyków jednak temu zapobiegł.

Irytacja, frustracja, a także złość - takie uczucia towarzyszą wszystkim związanym z Bayernem Monachium po druzgocącej porażce 0:5 w Pucharze Niemiec z Borussią Moenchengladbach. Biorąc pod uwagę, że mistrzowie Niemiec zakończyli zmagania w tych rozgrywkach na drugiej rundzie już drugi rok z rzędu, niezadowolenie jest jeszcze większe.

Zobacz wideo Fatalne informacje dla Lewandowskiego ws. Złotej Piłki! "Mają krótką pamięć"

Złość piłkarzy Bayernu

"Bild" w swojej pomeczowej relacji postanowił przybliżyć reakcje zawodników Bayernu Monachium na kompromitującą porażkę w Pucharze Niemiec. "Żadna z gwiazd Bayernu nie stanęła (początkowo) do wywiadu telewizyjnego" - wskazał największy niemiecki dziennik.

W strefie pomeczowych wywiadów ostatecznie pojawił się jedynie Thomas Mueller. - Ciężko to pojąć. Takiej porażki Bayernu w tak ważnym meczu jeszcze nigdy nie przeżyłem. Z wyjątkiem Manuela Neuera był to katastrofalny występ naszego zespołu - opisał.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Kingsley Coman chciał "tylko porozmawiać"

"Bild" opisał również sytuację z udziałem Kingsleya Comana. Tuż po końcowym gwizdku, gdy zawodnicy obu drużyn udali się do szatni Francuz ruszył w kierunku szatni drużyny przeciwnej, aby omówić jedną z kontrowersyjnych sytuacji. Do akcji wkroczyli jednak dyrektor techniczny Marco Neppe, psycholog zespołu Maximilian Pelka i dr. Holger Broich, którzy kazali mu zawrócić. Coman po chwili ponownie był w szatni Bayernu.

Frustracja francuskiego skrzydłowego miała dotyczyć zdarzenia z końcowych minut meczu. Miało wówczas dojść do spięcia pomiędzy Comanem i Ramym Bensebainim. Pomiędzy nimi doszło do starcia, które musiało zostać rozwiązane przez arbitra Tobiasa Stielera.

Po końcowym gwizdku Bensebaini miał podbiec do Francuza i wykrzyczeć w jego stronę kilka cierpkich słów. "Bild" przekazał, że Coman "chciał tylko porozmawiać", udając się w stronę szatni Borussii Moenchengladbach. Ostatecznie nie doszło do dalszej eskalacji konfliktu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.