W meczu z Albanią Polki były zdecydowanymi faworytkami, ale podobnie jak kilka dni temu przeciwko Norwegii (0:0) musiały sobie radzić bez swoich dwóch kontuzjowanych gwiazd - bramkarki Katarzyny Kiedrzynek i napastniczki Ewy Pajor.
Zwycięstwo drużynie Niny Patalon przyszło zaskakująco trudno. Pierwsza bramka w Tychach padła na pięć minut przed przerwą i to z rzutu karnego. W szesnastce sfaulowana została Weronika Zawistowska, a rzut karny na gola zamieniła pewnym strzałem pod poprzeczkę kapitan reprezentacji - Paulina Dudek.
Biało-Czerwone miały spore problemy z konstruowaniem groźnych akcji pod bramką przeciwnika. W pierwszej połowie Polki miały jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację, gdy w 18. minucie z kilku metrów do pustej bramki nie trafiła Natalia Padilla-Bidas. Po przerwie przez długi czas najgroźniejszy był centrostrzał Zofii Buszewskiej, który trafił w słupek albańskiej bramki.
Dopiero w 89. minucie Polki zdołały przypieczętować swoje zwycięstwo. Po rzucie rożnym złe wyjście z bramki bramkarki rywali wykorzystała Małgorzata Mesjasz, która głową ustaliła wynik spotkania 2:0.
Łatwo nie było, ale najważniejsze są jednak trzy punkty, gdyż wygrana z Albanią pozwoliła reprezentacji Polski z ośmioma punktami awansować na drugie, barażowe miejsce w tabeli grupy F. Prowadzi z dziesięcioma punktami Norwegia, która we wtorek rozgromiła trzecią Belgię (7 punktów) aż 4:0.
Kolejne mecze Polki, które straciły w tych eliminacjach zaledwie jedną bramkę, rozegrają pod koniec listopada, oba na wyjeździe. Najpierw ich rywalem będzie Kosowo (25 listopada), a pięć dni później Biało-Czerwone zagrają najważniejsze spotkanie w tych eliminacjach z Belgią (30 listopada).