Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- W mojej drużynie jest dwóch piłkarzy, na których oddałbym swój głos. To Neymar i Mbappe. Ponadto jest jeszcze Lewandowski, który ma za sobą znakomity rok. Zdaję sobie sprawę, że w głosowaniu liczą się zdobyte trofea: Liga Mistrzów, Euro, czy Copa America - mówił Lionel Messi w opublikowanej w październiku rozmowie z "France Football". Być może trochę przypominając, że on coś jednak ostatnio wygrał.
- Jeśli miałbym wybierać, patrzyłbym na okres dwóch lat. Wskazałbym więc na Lewandowskiego. Przez ostatnie dwa lata regularnie trafiał do siatki. To on byłby moim wyborem - komentował pytany o tegoroczną Złotą Piłkę gwiazdor Manchesteru City, Kevin de Bryune. Tych głosów chwalących polskiego napastnika było w ostatnim czasie jeszcze kilka. Zresztą o ocenę szans w tegorocznym plebiscycie zapytaliśmy też kapitana reprezentacji Polski podczas ostatniego zgrupowania. I znów pojawił się motyw 24 miesięcy.
- Pytanie, czy na tę obecną edycję patrzymy też przez pryzmat 2020 roku, kiedy nagroda nie była przyznana? Pytanie, czy w ostatnich dwóch latach można było osiągnąć coś więcej, no może poza Euro? Myślę, że przez te dwa ostatnie lata, tych nagród i trofeów zdobyłem bardzo dużo. Pokazałem, że jestem osobą, która może myśleć o tej Złotej Piłce - odpowiedział wówczas Lewandowski. Tyle że kierownictwo "France Football" zadecydowało, że rok 2020 zostanie zakryty czarną płachtą.
Czy jury zrekompensuje 2020 rok? "Nikt nie przekazywał takich sugestii"
Nadzieje Lewandowskiego, aby na jego dokonania spojrzeć szerzej, zostały więc rozwiane. Szkoda, bo oprócz standardowych braw i trofeów za tytuł króla strzelców Bundesligi, mistrzostwo i puchar Niemiec, to był też dla niego czas triumfu w Lidze Mistrzów. Ponieważ regulamin plebiscytu przy wyborze zwycięzcy w pierwszej kolejności zwraca jury uwagę na dokonania indywidualne i drużynowe sportowca, w tym zdobyte trofea, to Lewandowski rok temu był mocnym kandydatem do triumfu. Teraz jest bardziej kandydatem na podium, a o wygraną może być trudno. 170 członków jury z całego świata kończy właśnie oceniać dokonania piłkarzy za czas od listopada 2020 roku do schyłku października roku 2021. Bardziej wstecz mają nie wybiegać.
- Nie ma żadnych niejasności czy dwuznaczności. Członkowie jury znają proste zasady plebiscytu. Wiedzą też, do kiedy mają głosować - mówi nam Pascal Ferre redaktor naczelny "France Football". I raczej dziwi się pytaniem, czy tegoroczny plebiscyt budzi wśród głosujących jakieś wątpliwości. - Dziennikarze wiedzą, że mają głosować na najlepszego gracza roku 2021, a nie najlepszego gracza ostatnich dwóch lat. Jeśli chodzi o to, czy niektórzy nawet podświadomie skorzystają z jakiejś formy rekompensaty dotyczącej roku 2020 roku, trudno jest mi to stwierdzić. Nie siedzę w głowach ponad 170 osób. Na pewno nikt od nas nie przekazywał nikomu takich sugestii. Jeśli o mnie chodzi ja takiej rekompensaty nie zrobię - mówi Ferre.
Ostatnie dni plebiscytu. "Połowa głosów oddana"
Naczelny "France Football" przyznał, że plebiscyt wchodzi właśnie w decydującą fazę. Przed dziennikarzami cztery ostatnie dni głosowania. System zamknie się w niedzielę o północy. Za nami ostatnia w tym czasie kolejka Ligi Mistrzów, która mogła przekonać do czegoś niezdecydowanych. Co ciekawe, kandydaci do czołowych miejsc radzili sobie w niej równie dobrze. Na listę strzelców w wygranych meczach swych drużyn wpisywali się m.in. Robert Lewandowski (Benfica – Bayern 0:4), Lionel Messi (dwa gole, PSG – Lipsk 3:2), Jorginho (dwa gole z karnych, Chelsea – Malmoe 4:0), czy Cristiano Ronaldo (dał wygraną MU z Atalantą 3:2).
Liczenie na efekt świeżości i ostatniego błysku będzie możliwe już tylko w ten weekend, który akurat też obfituje w ważne spotkania. Barcelona zagra z Realem Madryt, Marsylia z PSG, Manchester United z Liverpoolem, a Inter z Juventusem. W tych czterech spotkaniach zagra aż 14 z 30 nominowanych. Oczywiście, głosowanie dotyczy całego roku, ale już w poprzednich latach, patrząc na głosy, szczególnie z bardziej egzotycznych krajów, trudno było zrozumieć, czym kierowali się jurorzy. Być może któryś z graczy tymi ostatnimi występami jeszcze kilka punktów dla siebie ugra.
Choć głosowanie trwa od 9 października, to - jak zdradził nam Ferre - do tej pory swe rozstrzygnięcia przesłała połowa głosujących. To też norma, bo spora grupa dziennikarzy zawsze czeka z oddaniem swoich typów do ostatnich meczów i ostatniego możliwego terminu. Tak, żeby mieć pełen obraz ocenianego roku.
- Otrzymaliśmy już połowę głosów, to są odpowiedzi od 85 głosujących. Pewne trendy zaczynają się w nich pojawiać - zdradził nam człowiek sprawujący opiekę nad plebiscytem. Jakie to tendencje? Tego nie mógł ujawnić, ale nie trudno się domyślić, że klarują się kandydaci do podium. Zdaniem bukmacherów za 2021 rok są nimi Messi, a potem Lewandowski i Jorginho. "Gdyby Złota Piłka był tylko sprawą wywalczonych pucharów, to Jorginho nie miałby w tym roku godnego rywala" - napisali o triumfatorze Ligi Mistrzów z Chelsea i mistrzu Europy z Włochami dziennikarze "France Football" w numerze prezentującym nominowanych.
Z kolei Messiemu dobrą pozycję w wyścigu o nagrodę załatwił na pewno triumf w Copa America i tytuł najlepszego strzelca tego turnieju. Choć z Barceloną Messi nie wygrał La Liga, nie pomógł jej także w Lidze Mistrzów, a wejście do PSG miał średnie, to Messi jest Messim. Sporo głosów zbierze za magię swego nazwiska. Patrząc na liczby - goli miał sporo mniej od Lewandowskiego. Argentyńczyk do momentu ogłoszenia nominacji i początku głosowania trafił 37 razy w 45 meczach. Polak aż 50 razy w 40 grach.
"FF" opisał Lewego jako "maszynę do zdobywania goli z niesamowitymi statystykami". Napastnika, który "szósty raz z rzędu strzela co najmniej 40 goli we wszystkich rozgrywkach w danym roku" i piłkarza dla "którego do pobicia jest nawet nietykalny rekord goli w Bundeslidze Gerda Muellera (365 goli)". Lewandowskiemu nie będzie można zarzucić też (jak to zwykle bywało), że nie zapisywał się w statystykach ważnej imprezy z reprezentacją. Na tegorocznym Euro strzelił trzy gole, choć oczywiście turniej dla Polski był to słaby.
Czy to wszystko wystarczy do zgarnięcia prestiżowej nagrody? W plebiscycie szanse na wysokie lokaty mają też Karim Benzema czy Cristiano Ronaldo. Bardzo prawdopodobne jest, że 29 listopada na gali w Paryżu zobaczymy sporo piłkarskich gwiazd.
"Większość nominowanych potwierdziła przybycie"
- Ceremonia wręczenia Złotej Piłki to wielkie przedsięwzięcie z wieloma gośćmi z bardzo napiętym harmonogramem i wieloma wymogami. W tych warunkach nie mogę w tej chwili ogłosić, kogo dokładnie zobaczymy na sali. Mogę jedynie powiedzieć, że 70 nominowanych [łącznie w czterech kategoriach] wie o ceremonii i większość z nich powiedziała, że chętnie na nią przyleci - oznajmił nam Ferre.
Wszystko wskazuje na to, że Robert Lewandowski może liczyć na swoje najwyższe miejsce w plebiscycie, ale wygrać statuetkę będzie mu trudno.
Warto zauważyć, że wszystkie dotychczasowe rozstrzygnięcia plebiscytu łaskawe dla Polaka nie były. Z jednym wyjątkiem. W 2015 roku był czwarty tuż za Neymarem, Ronaldo i Messim. Zwycięstwa Portugalczyka i Argentyńczyka wydawały się przez lata przydzielane niemal z automatu. 2015 był przecież rokiem, w którym Polak został królem strzelców eliminacji Euro 2016 i zaaplikował Wolfsburgowi pięć goli w dziewięć minut.
Pierwszy raz o Złotą Piłkę Lewandowski walczył w 2013 roku, jeszcze jako gracz Borussii Dortmund. Wśród 23 zawodników był ostatecznie trzynasty. W 2014 nominacji nie dostał. Po czwartym miejscu w 2015 roku (co było najlepszym wynikiem Polaka od czasów trzeciego miejsca Zbigniewa Bońka w roku 1982) przyszedł "Le Cabaret" - tak 16. pozycję w plebiscycie z 2016 roku Lewandowski skomentował na Twitterze.
W 2017 "Lewy" był dziewiąty, w 2018 w ogóle nie dostał nominacji (tu pisaliśmy jak jej brak tłumaczyła wówczas kapituła konkursu), a w 2019 siedząc na gali, dowiedział się o ósmej lokacie. Wtedy z triumfu cieszył się Messi, który do Paryża przyleciał z Barcelony. Teraz, by dotrzeć na galę, będzie musiał pokonać tylko kilka dzielnic swego nowego miasta. Daleko po siódmą Złotą Piłkę nie ma.