To miało być wielkie święto słowackiej piłki, a skończyło się wizerunkową katastrofą. Na "derby Słowacji", czyli mecz dwóch najlepszych drużyn Fortuna Ligi - Slovana Bratysława i Spartaka Trnawa, które w ligowej tabeli przed spotkaniem miały po 23 punkty - czekali kibice z całego kraju, ale swoje show zamiast piłkarzy zaprezentowali kibole obu klubów.
Stadion w Trnawie był wypełniony po brzegi, ale czegoś takiego, jak wydarzenia po piętnastej minucie spotkania chyba nikt się nie spodziewał. Na boisko wtargnęło kilkaset pseudokibiców obu klubów, którzy zaczęli sobie na nim urządzać potężną bójkę.
Stewardzi i policja próbowali zapanować nad sytuacją, ale spotkanie zostało przerwane, a następnie zakończone. A zaczęło się od tego, że kilkudziesięciu kibiców Spartaka dostało się na dach oraz górny sektor stadionu i z tego miejsca obrzuciło sektor gości racami i kamieniami. Później kibice wtargnęli na murawę, co spowodowało przerwanie całego spotkania i zapewne przyniesie ogromne kary dla obu klubów od słowackiej federacji.
- To miało być święto futbolu, a zrobił się powód do wstydu - ocenił po wszystkim trener Spartaka, Michal Gasparik cytowany przez dziennik "Pravda", który w podobny sposób opisał wydarzenia na murawie - jako "reklamę piłki, która stała się jej hańbą".
Gasparik został też zapytany o to, czy kiedykolwiek doświadczył czegoś podobnego w swojej karierze, skoro grał także w Polsce, czy Czechach. - Raz przerwano mecz derbowy, w którym brałem udział, ale nigdy nie zakończono spotkania. Nie widziałem jeszcze takiej bójki na własne oczy. To nie może dalej się dziać na Słowacji w XXI wieku. To niedopuszczalne i musimy na bazie tego, co się wydarzyło wyciągnąć wnioski - ocenił szkoleniowiec i były piłkarz m.in. Górnika Zabrze.
Słowackie media są wściekłe na to, co wydarzyło się w Trnawie i to, jak kraj zostanie przez to przedstawiony przed kibicami z całego świata. "Kilku idiotów sprawiło, że będziemy wyszydzani" - pisze portal sportnet.sme.sk. Na razie nie wiadomo, jakie będą dokładne konsekwencje zdarzenia. Działacze Spartaka zaznaczają, że byli gotowi dokończyć mecz po kilkunastominutowej przerwie, ale goście ze Slovana Bratysława nie czuli się bezpiecznie i to ich opinia zaważyła na zakończeniu spotkania po 30 minutach oczekiwania przez piłkarzy w szatniach.