Klub z Bukaresztu ma obecnie do dyspozycji zaledwie 13 zawodników z pierwszej drużyny, w związku z czym kadra FCSB na mecz z Mioveni będzie musiała zostać uzupełniona juniorami.
Co więcej, drużyny nie poprowadzi trener Edward Iordanescu, który podobnie jak praktycznie cały sztab szkoleniowy FCSB, również otrzymał pozytywny wynik testu na obecność COVID-19.
Cała sytuacja zmusiła klub m.in. do ponownego zatrudnienia byłego bramkarza Eugena Nae, który ma odpowiednie kwalifikacje, żeby zasiąść na ławce jako szkoleniowiec zespołu z Bukaresztu. Ponadto sztab FCSB uzupełnią także jedyny niezakażony koronawirusem członek sztabu szkoleniowego Thomas Neubert, a także dyrektor techniczny Mihai Stoica.
Smaczku całej sprawie dodają słowa charyzmatycznego właściciela klubu Gigiego Becalego, który nie ukrywa, że jest zatwardziałym przeciwnikiem szczepień.
- Gdyby ktoś położył mi na stole pistolet i strzykawkę ze szczepionką, to prędzej bym się postrzelił pistoletem. Nie ma szczepienia w FCSB. U nas jedynie Constantin Budescu i ktoś jeszcze otrzymał szczepionkę - miał powiedzieć Becali przed kilkoma dniami.
- Kiedy widzę zaszczepioną osobę, trzymam dystans, siadam co najmniej dwa metry od niej. Zobaczycie, co się wydarzy za rok lub dwa - dodawał właściciel FCSB.
Po wykryciu ogniska koronawirusa w zespole Becali już nie był tak ostry w swoich wypowiedziach.
- Nikomu nie zabraniam się szczepić, ale wiedzą oni od swojego szefa, że to nie jest dobre. A że go kochają, to się go słuchają - mówił Becali.
- Nie zmuszałem też do konkretnej decyzji swojej rodziny. Oni sami uznali, że to może być niebezpieczne i nie zaszczepili się - podsumował.
FCSB, czyli dawna Steaua Bukareszt (klub został pozbawiony prawa do nazwy, herbu, a nawet klubowych barw na rzecz rumuńskiej armii), po 11 kolejkach sezonu 2021/22 zajmuje w lidze rumuńskiej trzecie miejsce ze stratą dziewięciu punktów do prowadzącego CFR Cluj.