W Albanii rodzi się nowy Lewandowski. Komentator po jego golu wyszedł z siebie

Kacper Sosnowski
Węgrom strzelił dwa gole niemal w pojedynkę. Właśnie został też rekordzistą Albanii. Jego ostatnie występy zachwyciły kibiców Chelsea, którzy chcą, by szybciej wrócił do klubu. "To następny Diego Costa" - piszą. W Albanii nie mają wątpliwości, że Armando Broja, który ma dziś zagrać przeciwko Polsce, to największy talent albańskiego futbolu.
Zobacz wideo Tak może wyglądać skład Polaków w kluczowym meczu eliminacji!

"To był piękny gol. Miał w sobie coś z trafienia Arbena Mingi z Belgią. Broja także pokazał spryt, drybling i technikę. Albo niczym Sokol Kushta w magicznej bramce przeciw Partizanowi. Był też porywający - niczym uderzenie Bekima Balaja z Portugalią" - zachwycał się ostatnim golem Armando Broji czołowy dziennikarz Artan Hoxha. Chociaż porównania kibicowi spoza Albanii mówią niewiele mówią, to dla tamtejszych fanów są niczym wyrocznia. Zostać porównanym do legend - tego zaszczytu dostępuje niewielu. Ale Broja - tak.

 

Polska ma Lewandowskiego, Albania będzie cieszyć się z Broji

Gol Broji w meczu z Węgrami rzeczywiście był wyjątkowy. "W takich momentach czuję się dumny, że jestem Albańczykiem. Takie gole powinny być pokazywane w telewizji z okazji Dnia Flagi czy w sylwestra" - dodawał Artan Hoxha.

Hoxa nie był jedynym, który w docenił skarb albańskiej piłki. Alban Bushi, jeden z ważniejszych albańskich napastników, 67-krotny reprezentant kraju i trener młodzieżowych reprezentacji już dwa lata temu oznajmił, że Broja będzie "najlepszym atakującym, jakiego kiedykolwiek wydała na świat Albania".

Bushi w rozmowie z "Panorama Sport" przypomniał, że Broja strzelił dwa gole Walii w debiucie w kadrze do lat 21, a potem dołożył kolejne. - Wtedy zdałem sobie sprawę, że mamy do czynienia ze szczególnym napastnikiem. Broja ma szybkość, której wielu będzie mu zazdrościć, ale też niezwykle mocne uderzenie - chwalił młodziutkiego napastnika.

Ale i dodawał, że Broja jest przy okazji napastnikiem nietypowym. Wygląda niepozornie, ma szczupłe nogi, nie jest przesadnie zbudowany, ma za to 191 cm wzrostu. Bushi sugeruje, że Broja musi mieć specyficzne włókna mięśniowe, które pozwalają mu rozwijać prędkość i nadają moc jego strzałom, w które - wydaje się - nie musi wkładać sporo energii.

- Przed nim świetlana przyszłość, ale trzeba uważać, bo kariera piłkarza nie zależy od jednego czy dwóch meczów. Broja ma jednak wszelkie predyspozycje, aby zostać najlepszym strzelcem nie tylko reprezentacji narodowej, ale i Chelsea - dodawał Erjon Bogdani, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Albanii.

Tak, jakby rodziła się gwiazda pokroju Roberta Lewandowskiego.

Rekord albańskiej piłki

20-latek w dwóch meczach z Węgrami wchodził z ławki i w obu w pojedynkę decydował o wyniku. We wrześniu w Tiranie dostał 12 minut, a i tak zdążył strzelić gola na wagę zwycięstwa - dostał długie podanie w ostatnich minutach, na bramkę rywala popędził sam i w asyście dwóch graczy trafił z trudnej pozycji.

W Budapeszcie zagrał 24 minuty i też wpisał się na listę strzelców. Znów to zrobił - po jeszcze ładniejszej akcji, strzelając z ostrego kąta. Warto odnotować, że Albania w pięciu poprzednich meczach z Węgrami nie była w stanie nawet raz trafić do bramki rywala. Broja wszedł na murawę i strzelał, jakby robił to co dzień.

Między dwoma starciami z Węgrami, Broja wszedł też na drugą połowę meczu z San Marino. Efekt? Dwie asysty i gol. Trzy mecze już pozwoliły mu wejść do historii - został pierwszym reprezentantem kraju, który zdobywał bramki w trzech kolejnych meczach. Prasa zauważyła, że Albania zrobiła się nawet nieco uzależniona od błysku 20-latka, który we wrześniu i październiku zdobył niemal połowę goli kadry, mimo że w trzech meczach zagrał tylko 83 minuty.

Czy Broję zobaczymy w meczu z Polakami? Zapewne tak. Pytanie tylko w jakim wymiarze czasowym? Wydaje się jednak, że selekcjoner Edoardo Reja, ma na zawodnika swój pomysł.

- Broja był już w pierwszym składzie, m.in. w Kazachstanie, ale nie miał dobrego wejścia. Lepiej spisuje się, gdy rywale już opadają z sił. Wtedy uwidacznia się jego szybkość. Przed meczem z Polską rozważam jednak różne opcje. Jeśli miałbym pewność, że Broja strzeli gola, to najchętniej wstawiłbym go na boisko na ostatnie trzy minuty, żeby przeciwnik nie miał już czasu odpowiedzieć - mówił selekcjoner Edoardo Reja na ostatniej konferencji.

Warto zauważyć, że Broja w pierwszej reprezentacji gra dopiero od 13 miesięcy. Na swojego pierwszego gola w kadrze czekał zatem rok. Brak doświadczenia i ogrania na międzynarodowym poziomie, to czynniki, które przemawiają, że z Polską od pierwszych minut zagra ktoś z jego kolegów: Mytro Uzuni, Bekim Balaj czy Rey Manaj. A może jednak Reja wszystkich zaskoczy?

Już chcą go w Chelsea. "Diego Costa 2.0"

Dobre występy Broji uruchomiły wyobraźnię fanów z Londynu. Broja to gracz Chelsea, choć z tego klubu najpierw wypożyczany był do Vitesse Arnhem, a obecnie do Southampton. W holenderskiej Eredivisie Albańczyk się sprawdził, strzelił 10 goli w 30 meczach, do tego dołożył trzy asysty. Chelsea przez chwilę zastanawiała się, czy już jest gotowy na pierwszą drużynę, ale postanowiła jeszcze dać mu się ograć w Premier League w klubie Jana Bednarka.

W lidze napastnik na razie wchodzi na końcówki. Więcej gry miał w Pucharze Ligi, w którym strzeli dwa gole. To jednak po dobrych meczach w reprezentacji, na forach i stronach o Chelsea rozgorzała dyskusja na temat 20-latka. Kibice londyńczyków oczywiście zdają sobie sprawę, że przy pozyskaniu Romelu Lukaku Broji w tym momencie w klubie byłoby trudno o miejsce w składzie, ale na miejscu Thomasa Tuchela ściągnęliby go do Londynu już w styczniu, tak by przygotować go do roli drugiego napastnika. Kibice też widzą jego talent, już porównywali go do Didiera Drogby. Częściej piszą o nim "Diego Costa 2.0". To podchwyciły z kolei hiszpańskie media i też bliżej przyjrzały się Albańczykowi.

Po meczach z Węgrami nazwisko Albańczyka, który urodził się w Anglii, ma w zeszytach wielu klubowych działaczy. Albańska prasa donosi, że po meczu w Budapeszcie napastnikiem zachwycony był dyrektor sportowy Fenerbahce Vitor Pereira, a turecki klub będzie starał się sprowadzić gracza już w styczniu.

Jedno jest pewne. Jeśli w meczu z Polską (20.45) po boisku będzie biegał zawodnik z numerem 17, warto zwrócić na niego większą uwagę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.