Reprezentacja Norwegii walczy o awans na mistrzostwa świata 2022 w Katarze w grupie G z Holandią, Turcją, Czarnogórą. Łotwą i Gibraltarem. Choć rywale nie należą do najłatwiejszych, to w skandynawskim kraju liczne są głosy, że dzięki nowemu zdolnemu pokoleniu piłkarzy uda się wrócić na międzynarodową imprezę (Norwegia grała na ME lub MŚ po raz ostatni w 2002 roku). Norwegowie spełniają te oczekiwania, mają 13 punktów po sześciu meczach i zajmują drugie miejsce w grupie.
Liderem kadry jest Erling Haaland, który podczas wrześniowej serii meczów zaprezentował się świetnie. Na początek Norwegowie zremisowali 1:1 z Holandią, a później pokonali Łotwę oraz Gibraltar. Młody napastnik strzelił w tych meczach łącznie pięć goli i w kadrze ma na koncie 12 goli w 15 meczach.
Jak dotąd bilans Haalanda w reprezentacji narodowej wygląda kosmicznie na tle innych gwiazd światowej piłki. Dla porównania Messi i Ronaldo potrzebowali do tego odpowiednio 36 i 36 gier. Co ciekawe, sam piłkarz nie jest zadowolony z osiągnięć w kadrze. - Nie zdobywam wystarczającej liczby bramek, ale powoli zbliżam się do średniej jednego gola na meczu. Myślę, że powinienem mieć więcej bramek niż rozegranych meczów - stwierdził Haaland w pomeczowej rozmowie z norweską stacją telewizyjną TV2.
Poza pięcioma golami strzelonymi w eliminacjach MŚ zawodnik ma także na koncie sześć trafień w meczach Ligi Narodów oraz jedno w spotkaniu towarzyskim. Haaland zadebiutował w kadrze we wrześniu 2019 roku w spotkaniu z Maltą. Pierwsze trafienie zaliczył niemal równo rok później, kiedy to dwukrotnie pokonał bramkarza rywali w meczu z Irlandią Północną.