Wtorkowe starcie na Johan Cruijff Arena w Amsterdamie miało być okazją dla Holendrów do rewanżu za mecz z pierwszej kolejki eliminacji. Wówczas piłkarze z Turcji zaprezentowali się ze świetnej strony i wygrali 4:2. Zespół prowadzony przez Louisa van Gaala wziął jednak na nich srogi rewanż.
Memphis Depay jest w tym sezonie w znakomitej formie. Po transferze do FC Barcelony w trzech pierwszych ligowych meczach strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę. Od razu pojawiły się głosy, że piłkarz dobrze wszedł w buty Messiego. W dwóch ostatnich meczach w reprezentacji Holandii zdobył z kolei pięć bramek - wcześniej dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców w starciu z Czarnogórą. Okazuje się, że forma holenderskiej gwiazdy jest coraz lepsza i piłkarz wyraźnie się rozkręca. Tym razem zrobił prawdziwe show w meczu z Turcją.
Pierwsza połowa meczu ułożyła się całkowicie po myśli gospodarzy. Już w pierwszej minucie wynik otworzył Davy Klaassen, któremu asystował Memphis Depay. Zawodnik FC Barcelony dołożył dwa kolejne trafienia - najpierw wpisał się na listę strzelców w 16. minucie po asyście Klaassena, a w 38. minucie skutecznie wykorzystał rzut karny. Na domiar złego dla Turków, chwilę przed przerwą drugą żółtą kartkę obejrzał Caglar Soyuncu.
W drugiej połowie Holendrzy w dalszym ciągu dyktowali warunki gry. W 54. minucie hat-tricka skompletował Memphis Depay, w 80. minucie na 5:0 podwyższył Guus Til, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu kolejne trafienie dołożył Donyell Malen. W doliczonym czasie honorową bramkę dla Turków strzelił Cengiz Under.
Rywalizacja w grupie G w eliminacjach mistrzostw świata w Katarze jest bardzo zacięta. Po wtorkowych wynikach prowadzi Holandia, która podobnie jak Norwegia ma na koncie 13 punktów. Trzecie miejsce zajmuje Turcja z 11 punktami na koncie, a czwarte Czarnogóra z ośmioma oczkami.