"Le Soir" przed meczem Gent z Rakowem przestrzegało. "Wyrzucili z gry Rubin, wywalczyli Puchar Polski, tytuł wicemistrza kraju, to wszystko dwa sezony, po wejściu do elity polskiej piłki. Te wyniki nie były dziełem przypadku. Ekipa Gent będzie musiała zachować ostrożność w mieście słynnej Czarnej Madonny" - pisali belgijscy dziennikarze. Choć Raków spotkania 4. rundy el. Ligi Konferencji nie grał w Częstochowie a Bielsku-Białej, to przestrogi Belgów były słuszne, a nadprzyrodzone siły rzeczywiście trochę pomagały polskiej ekipie.
"Podskakiwali jak dzikie konie"
Może to dlatego portal "HLN" określił grę Belgów jako grzeszną. "Gent zdominowało Raków, grało dobrą piłkę, ale nie potrafiło wykończyć swoich okazji. Straciło bramkę po jednej z nielicznych groźnych akcji gospodarzy" - podsumowali dziennikarze. Chwalili swoją drużynę, która do meczu z jedną z najlepszych polskich drużyn podeszła bardzo poważnie.
"Gent solidnie broniło, a defensywą dobrze dowodził Michael Ngadeu, który wyrasta na lidera tej formacji. Grą w środku doskonale kierował Vadis Odjidja-Ofoe, który był wszechobecny". "Po mocnej pierwszej połowie, w której Belgowie wywierali presję, wygrywali pojedynki i często byli pierwsi przy piłce, w drugiej części Polacy strzelili gola w swej drugiej sytuacji" - żalą się dziennikarze. "Gent będzie musiało ciężko pracować na Ghelamco Arena w przyszłym tygodniu, aby zapewnić sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Konferencji" - podsumowuje portal.
Dziennik "Nieuwsbladet" pisze jasno: "Gent był lepszy od wicemistrza Polski, ale mniej skuteczny". Dziennikarze zauważają, że Raków w tym sezonie eliminacji Ligi Konferencji jest skuteczny w obronie i cyklicznie zachowuje czyste konta, więc przyjezdni nie liczyli na wiele okazji.
"Okazje jednak były, ale je zmarnowano, szczególnie nie popisał się Tissoudali" - piszą dziennikarze. Grę Polaków określają dość specyficznie:
"Początek meczu był dla Polaków, którzy biegali, jakby przed chwilą podano im czopek z papryczką chili. W polu karnym podskakiwali jak dzikie konie, biegnące za wszystkim, co się ruszało. To nie prowadziło do żadnego niebezpieczeństwa. Tylko Cebula zdołał przebić się przez belgijską obronę, ale jego strzał nie sprawił Bolatowi żadnych problemów" - opisują dziennikarze.
"Polacy swoją gorliwością zdołali ukryć gorsze umiejętności, ale po szaleńczym starcie, to Gent okazało się lepsze" - pisali dziennikarze, jakby to przyjezdni wygrali mecz.
Dziennikarze "Nieuwsbladet" piszą, że w rewanżu "Zwycięstwo to misja, którą trzeba wykonać z co najmniej dwoma bramkami różnicy. W przeciwnym razie wygrana prowadzi tylko do dogrywki i rzutów karnych".
Czarny czwartek Belgów
Media w Belgii generalnie odnotowują, że w czwartek swego meczu nie wygrała żadna z trzech belgijskich drużyn bijąca się w europejskich pucharach. Gent przegrało z Rakowem 0:1, a w tych samych rozgrywkach Anderlecht zremisował z Vitesse 3:3 strzelając gola w ostatnich minutach meczu. Grająca o Ligę Europy Antwerpia przegrała natomiast z Omonią Nikozja 2:4.
"Nasze drużyny w europejskich pucharach stoją przed niezwykle ważną kampanią. Jeśli nasz kraj nadal chce mieć bezpośredniego reprezentanta w Lidze Mistrzów w 2023 roku, w nadchodzących miesiącach będziemy musieli ciężko pracować nad naszym europejskim współczynnikiem, bo znakomity sezon 2016/17 wkrótce się nie będzie liczył i musi zostać zrekompensowany" - pisze portal HLN. Czwartkowe wyniki w tych planach nie pomogły, ale za tydzień są jeszcze mecze rewanżowe.