- Nie jestem zaskoczony, że talibowie przejęli kontrolę nad Afganistanem. Nie spodziewałem się jednak, że to stanie się tak szybko. Amerykanie wycofali się z Afganistanu, niszcząc wcześniej wiele rzeczy. Talibowie mają teraz łatwiej, broń i samochody mogą sobie brać z ulicy - mówi Omran Haydary.
Dwa lata temu Haydary trafił jako wolny zawodnik do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz. Wcześniej przez lata występował w Holandii. Tam też przyszedł na świat w 1998 roku. - W 2018 roku pierwszy raz w życiu miałem okazję odwiedzić Afganistan. 18 lat wcześniej moja rodzina uciekła z kraju. W ostatnich latach sytuacja naprawdę nie była zła. Mimo to nasza reprezentacja rozgrywała mecze wyłącznie na wyjeździe, bo zawsze był jeden procent szans, że coś się stanie. Dziś zagrożenie jest gigantyczne, a sport schodzi na plan dalszy - mówi Haydary w rozmowie ze Sport.pl.
23-latek ma za sobą dwa występy w reprezentacji Afganistanu. Zadebiutował z Tadżykistanem w czerwcu 2019. Dwa lata później wystąpił też w meczu z Omanem. Dobre występy w Grudziądzu zaowocowały transferem do Lechii Gdańsk, której dziś jest piłkarzem. - Na szczęście moja rodzina nie mieszka już w Afganistanie, ale wciąż boli mnie serce, gdy słyszę, co dzieje się w mojej ojczyźnie. To bardzo niesprawiedliwe dla niewinnych ludzi. Oni cierpią najbardziej i nie rozumieją, czemu znów są zagrożeni - tłumaczy.
W Kabulu zostali m.in. fotograf reprezentacji i osoby odpowiedzialne za przygotowanie sprzętu piłkarskiego. - Rozmawiałem z nimi kilka dni temu i uspokajali, że na ten moment nic im nie grozi, ale boją się, bo nie wiedzą, co wydarzy się w następnych dniach. Próbowałem ich wesprzeć finansowo, ale nawet banki są zamykane - wskazuje.
- Jestem bardzo rozczarowany postawą USA, ponieważ ludzie nie znają prawdziwej historii. Stany Zjednoczone stworzyły talibów, by pozbyć się Rosjan w latach 80 ubiegłego wieku. A potem talibowie zostali, a Amerykanie oficjalnie „próbowali" ich zlikwidować, ale to fałsz. Było w tym dużo polityki, w tle Rosja i Chiny, kwestia narkotyków. Właściwie nie wierzę, że USA próbowało pomóc - przekonuje Haydary.
Gdy w latach 80. doszło do radzieckiej interwencji w Afganistanie, przeciwko Rosjanom stanęli m.in. mudżahedini. Nie była to jednolita bojówka islamska, bo oprócz Afgańczyków walczyli w niej także m.in. Arabowie (w tym np. Osama bin Laden), Czeczeni i inni. Do walki popychał ich wspólny wróg, jakim był ZSRR - kraj ateistyczny. Po 10 latach bojówki wspierane przez Amerykanów wyparły Rosjan z Afganistanu. Na początku lat 90. trwały kolejne walki wewnętrzne, po których do władzy doszli talibowie. Wśród nich była także część bojowników z dawnego ruchu mudżahedinów.
Talibowie rządzili Afganistanem do 2001 roku. Wówczas to po zamachu 11 września Amerykanie odsunęli ich od władzy i chcieli stworzyć ramy demokratycznego państwa. Gdy kilka miesięcy temu międzynarodowe siły wojskowe pod wodzą USA wycofały się z Afganistanu, talibowie poczuli swoją szansę. W ostatnich dniach afgański rząd upadł, prezydent zbiegł za granicę.
- Sposób, w jaki Stany Zjednoczone opuszczają Afganistan, ocenić trzeba jako fatalny. Katastrofalny. 20 lat tego, co USA robiły po wygranej interwencji, poszło w błoto - ocenił w rozmowie z Gazeta.pl prof. Bohdan Szklarski, profesor UW, amerykanista.
Jaka będzie przyszłość Afganistanu? - W następnych dniach talibowie ogłoszą pewnie zwycięstwo, a ulice totalnie opustoszeją. Martwię się o afgańskie kobiety, które znów będą traktowane nieludzko. Talibowie często mówią, że działają zgodnie z zasadami islamu, ale w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z religią. Chodzenie z bronią, zabijanie niewinnych ludzi to wielkie oszustwo, a nie islam - twierdzi Haydary.
O sytuacji w Afganistanie mówił nam również Farzad Mansouri, olimpijczyk, który kilka tygodni temu niósł w Tokio afgańską flagę. - Moja ojczyzna cierpi. Znajdujemy się w fatalnej sytuacji, a zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej, Nie chcę nawet myśleć o przyszłości naszego sportu, bo dla talibów nie ma on żadnego znaczenia - mówi w rozmowie ze Sport.pl.
Mansouri startował na igrzyskach w taekwondo. Był jednym z pięciu olimpijczyków z Afganistanu, którzy rywalizowali w stolicy Japonii. Za tydzień w Tokio rusza paraolimpiada. Zawodniczka taekwondo Zakia Chudadadi miała być pierwszą reprezentantką Afganistanu na igrzyskach paraolimpijskich, ale z powodu odwołanych połączeń lotniczych nie ma jak opuścić ojczyzny.
- Gdy w latach 90. Talibowie opanowali Afganistan, sport wpisali na szczyt czarnej listy. Rywalizacja wywoływała grzeszne emocje, stadiony zamienili na miejsca egzekucji. Dziś historia się powtarza - z marzeniami żegnają się afgańskie koszykarki i cenieni na świecie krykieciści - pisał Kacper Sosnowski z portalu Sport.pl.