28-latek był jednym z wygranych zgrupowania tuż przed rozpoczęciem Euro 2020. Paulo Sousa postanowił zabrać go na mistrzostwa i choć rozegrał na nich zaledwie 29 minut, niemal pewne było, że nie pozostanie w drużynie z Gliwic. Wydawało się, że jego kolejnym kierunkiem będzie zachodnia Europa, jednak ostatecznie Świerczok przeniósł się do japońskiej J-League, trafiając do Nagoyi Grampus.
Polak zadebiutował w nowych barach 12 sierpnia, pojawiając się na boisku w 65. minucie podczas przegranego przez jego zespół 0:2 wyjazdowego spotkania z Yokohama Marinos. W ostatni weekend otrzymał szansę debiutu przed własną publicznością, kiedy to Nagoya Grampus mierzyła się z Shonan Bellmare.
Klub z Nagoi wygrał 1:0, a Jakub Świerczok pojawił się na boisku w 51. minucie, zastępując Hiroyukiego Abe. Kibice bardzo ciepło przywitali Polaka, przygotowując dla niego specjalną oprawę. Na trybunach pojawiło się mnóstwo polskich flag, dzięki czemu napastnik mógł poczuć się jak w domu.
W ubiegłym sezonie w barwach Piasta Gliwice Świerczok strzelił 15 bramek. Powołanie na Euro 2020 pozwalało sądzić, że 28-latek pozostanie w Europie i trafili do mocniejszej ligi. Ostatecznie jednak zdecydował się na egzotyczny kierunek, przenosząc się do trzeciego zespołu poprzedniego sezonu ligi japońskiej za dwa miliony euro. Z nowym klubem związał się 2,5-rocznym kontraktem.
Poza granicami kraju napastnik występował również w 1. FC Kaiserslautern i Łudogorcu Razgrad. W Polsce z kolei reprezentował barwy Polonii Bytom, Zawiszy Bydgoszcz, Górnika Łęczna, GKS-u Tychy, Zagłębia Lubin i właśnie Piasta Gliwice. Łącznie w ekstraklasie rozegrał 90 meczów, w których strzelił 42 gole i zanotował dziewięć asyst.
Jakub Świerczok nie znalazł się na liście powołanych przez Paulo Sousę na trzy najbliższe spotkania reprezentacji Polski. Biało-czerwoni zmierzą się w nich z Albanią (2 września), San Marino (5 września) i Anglią (8 września).