Dlatego Leo Messi odmówił "dziesiątki" w PSG. Dla Ronaldo czy Lewandowskiego inny numer byłby trzęsieniem ziemi

Przywiązanie piłkarzy do numerów na koszulkach może być w kontekście ich kariery, marketingu i zarobków bardzo istotne. Choć Lionel Messi niemal od zawsze grał z "dziesiątką", to jego nowy, nieco egzotyczny numer w PSG biznesem Argentyńczyka nie wstrząśnie. W innej sytuacji mogą być kiedyś CR7 i RL9.

Kiedy Cristiano Ronaldo przechodził z Manchesteru United do Realu Madryt, na koszulkę z dobrze mu znaną "siódemką" nie miał szans. W ekipie "Królewskich" ten numer należał wówczas do Raula. Ronaldo nawet nie chciał negocjować z gwiazdą drużyny z Santiago Bernabeu i zaczynać podboju Hiszpanii od zgrzytów. Wziął, to co w Realu było akurat wolne, a że była to prestiżowa "dziewiątka" to i wilk był syty, i owca całą. Kilka miesięcy wcześniej Portugalczyk zarezerwował markę CR9. To z takimi emblematami sprzedawano sygnowane przez niego rzeczy w kilku należących do niego sklepach. Dziś o CR9 nikt już nie pamięta, tym bardziej, że Cristiano dostał "siódemkę" po pierwszym sezonie na Santiago Bernabeu. Raul żegnał się z Realem, a Portugalczyk przywitał z ulubionym numerem, z którym przez 12 kolejnych sezonów gra do dziś, również w Juventusie. Marka CR9 szybko zamieniła się na CR7 i stała marketingowym złotem. Gdyby dziś pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki zmieniał klub, gra z siódemką w nowym kontrakcie byłaby wpisana na samej górze. Pod marką CR7 Ronaldo sprzedaje nie tylko własne ubrania czy kosmetyki, ale ma też sieć hoteli (Pestana CR7), centrów treningowych (CR7 Fitness) oraz kliniki czy restauracje. 

Zobacz wideo

Konieczność gry z innym numerem na plecach byłaby dla niego marketingowym trzęsieniem ziemi. Ronaldo jest obecnie piłkarzem, który z poza boiskowej działalności zgarnia najwięcej (według ostatniego raportu Forbesa). Lionel Messi jest tym, który sumarycznie zarabia najwięcej, a numer na plecach jest dla niego sprawą drugorzędną, a na pewno mniej ważną niż dobra atmosfera w drużynie. 

Egzotyczna trzydziestka dla bramkarzy i... Messiego 

Zaznaczmy od razu, że Argentyńczyk mógł wziąć w PSG "dziesiątkę". Oczywiście z tym numerem gra w Paryżu Neymar, ale Brazylijczyk był gotowy zrzec się dychy dla swojego dawnego kolegi z Barcelony. W końcu Messi nie zmienia klubu codziennie (zmienił go pierwszy raz w życiu), a z dziesiątką grał w Hiszpanii od 13 lat. Koszulkę z tym numerem zakłada też w reprezentacji swego kraju. Messi jednak nie ma obsesji "dziesiątki". W Barcelonie grę zaczynał z "trzydziestką" potem dostał "dziewiętnastkę". Kiedy stolicę Katalonii opuszczał Ronaldinho, 22-latek przejął jego numer, ale nie był to pomysł Messiego. - To on powiedział mi, żebym wziął ten numer. Wziąłem go nie zastanawiając się co to oznaczało, ani jak grał z dziesiątką na plecach Ronaldinho. Gdym o tym myślał, to pewnie bym tego numeru nie przejął - wyjaśniał w rozmowie z portalem Barcelony. Ta dziesiątka przyszła do Messiego trochę spontanicznie i z inicjatywy brazylijskiej gwiazdy. Widać nie wszystko w sporcie jest podszyte marketingiem. Tak przy okazji warto zaznaczyć, że np. Pele swoją dziesiątkę na plecach zawdzięcza przypadkowi, albo bardziej roztargnieniu działaczy brazylijskiej federacji piłkarskiej. Brazylia, tak jak każda federacja jadąca w 1958 roku na mundial, musiała przesłać do FIFA nazwiska zawodników wraz z przyporządkowanymi do nich numerami. Działacze z Ameryki zapomnieli jednak dodać numerów. Delegat FIFA naniósł je zatem sam, wedle uznania. Wyszło tak, że 17-letni wówczas Pele dostał dziesiątkę. Jak potoczyła się ta historia wszyscy wiemy.  

Wracając jednak do Messiego, Argentyńczyk mógł starać się w Paryżu o "dziewiętnastkę" z którą grał w Barcelonie przez dwa sezony, ale ta w PSG należy akurat, do Pablo Sarabii. Jeden z najlepszych piłkarzy świata nie kruszył kopii o numerki. Zapytał co jest wolne i wziął to co kiedyś łączyło się z jego historią. To z "trzydziestką" na plecach Messi zdobył swą pierwszą bramkę dla "Blaugrany". 

Uściślając, ta "trzydziestka" tak zupełnie dostępna nie była. To numer, który we francuskich rozgrywkach zarezerwowany jest dla klubowych bramkarzy. Konkretniej trzeciego golkipera każdego zespołu. W PSG w ostatnim sezonie grał z nim Alexandre Letellier. Paryżanie musieli poprosić władze ligi o zgodę na przyznanie numeru Messiemu, ale z tym podobnie jak z dogadaniem się z Letellierem nie było już problemu. 

"Numer 30 był pierwszym w mojej profesjonalnej karierze. Po tak długim czasie czuję, że zaczynam coś nowego. Dobrze jest znów założyć trzydziestkę" - mówił Messi siedząc na konferencji w Paryżu. 

RL9 na zawsze? 

Wydaje się, że czasem niełączenie swego symbolu i marketingu z numerem może być bezpieczniejsze. Messi na zmianie numeru, z którym wydawało się, że będzie grał do końca kariery, specjalnie nie straci. Czy z 10 czy z 30 kibice nową koszulkę PSG z nazwiskiem Messiego na plecach kupią chętnie. Zresztą w oficjalnym sklepie klubu na Champs Elysees kolejki są już od jego otwarcia. Francuski ekspert marketingowy Virgile Caillet ocenił, że wraz z przyjściem Messiego wicemistrz Francji w rok może sprzedać 300 tys. koszulek więcej niż sprzedawał standardowo. 

Messi nigdy nie szedł śladami Ronaldo i nie reklamował bielizny czy perfum. Nie tworzył wielu silnych własnych marek, choć chętnie brał udział w reklamach choćby: chipsów Lay's, Gillette, Pepsi, Mastercard, Turkish Airlines, ale również zegarków. 

Dla porównania Kylian Mbappe ma już własną linię odzieżową. Sygnuje ją logo KM, bez żadnej cyfry. Robert Lewandowski w 2015 roku nawiązał współpracę z jedną z agencji, która przygotowała dla niego znak firmowy RL. Piłkarz pokazywał się wtedy m.in. z nakładką ze swym nowym logo na telefonie. Wielu innych działań jednak wtedy nie było, a RL zostało z czasem zastąpione przez RL9, którym są sygnowane różne produkty piłkarza, od towarów spożywczych przez napoje. Dla naszego napastnika przy ewentualnej zmianie klubu, sprawa cyfry na stroju może być zatem istotna.  

Więcej o:
Copyright © Agora SA