Dramatyczna sytuacja Barcelony. Real może bardzo odskoczyć

Patryk Stec
Kibice Barcelony muszą powoli się przyzwyczaić do tego, że Leo Messi wkrótce założy koszulkę innego klubu. Fatalna sytuacja finansowa wypchnęła ich wielką legendę poza drużynę. Całkiem inne nastroje panują u największego rywala z Madrytu. Jak to się stało, że podczas gdy Barcelona mierzy się z wielkim finansowym kryzysem, w Madrycie pod tym względem panuje spokój? I to mimo przebudowy stadionu.

Ostatnie miesiące były trudne dla kibiców Realu Madryt uwielbiających transfery. Bolesne decyzje były konieczne. Dzięki nim Real nie ma takich problemów jak Barcelona. Bartomeu wydawał się nie dostrzegać zagrożeń i pozostawił po sobie bałagan, który doprowadził do odejścia Leo Messiego.

Zobacz wideo Tak wyglądało przywitanie środowych medalistów w misji olimpijskiej

Nikt nie może być ponad klubem

Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Ich odejścia kolejno z Realu i Barcelony wydają się być analogicznymi sytuacjami. Wielkie gwiazdy, legendy swoich klubów opuszczają drużynę, a kibice są mocno zawiedzeni. Jednak to tylko pozory. Barcelona Bartomeu żyła w bańce i nie wydawała się dostrzegać trudności związanych z pandemią. Dopiero ekipa Joana Laporty powiedziała "dość", ale za późno, aby utrzymać Leo Messiego. A warto przypomnieć, że była to jedna z głównych obietnic wyborczych starego nowego prezydenta Laporty.

Kiedy Cristiano Ronaldo chciał przedłużyć kontrakt na kosmicznych warunkach, w klubie spotkał się z odmową. To zakończyło się jego odejściem za 100 milionów euro do Juventusu. Z biur na Bernabeu do mediów wychodziły wtedy sygnały, że jeden gracz nie może być ważniejszy od całego klubu. Leo Messi odchodzi z klubu uszczuplając limit płacowy, ale Barcelona nie uzyskała żadnej kwoty za jego sprzedaż.

Sztuka zaciągania hamulca

Żeby uczciwie podejść do sprawy, trzeba przeanalizować ostatnie okna transferowe Barcelony. W tym przed zeszłym sezonem Barcelona zaliczyła bilans dodatni. Na samych kwotach transferów zarobiła 23 miliony euro. Jednak prawdziwy finansowy dramat miał miejsce jeszcze rok wcześniej. Wtedy ekipa Bartomeu sprawiła, że Katalończycy na transferach stracili 150 milionów euro. Najdrożej sprzedanym zawodnikiem w tym oknie był Malcom za 40 milionów euro, a najdrożej kupionym Antoine Griezmann za 120 milionów.

Real przed sezonem 2019/2020 był jeszcze bardziej rozrzutny, ale w odpowiednim momencie potrafił zaciągnąć hamulec ręczny, a Florentino Perez kolejny raz pokazał, że jest sprawnym menedżerem. Przed sezonem 2020/2021 w samym środku pandemii Real był oszczędniejszy - nie kupił nikogo, a sprzedał zawodników za ponad 100 milionów. Był to niezbędny zastrzyk gotówki. Florentino Perez w trakcie sezonu w skuteczny sposób przekonał również samych zawodników do czasowej obniżki pensji, a tacy gracze jak Luka Modrić podpisali nowe umowy z pensją niższą o 10 procent. To pozwoliło Realowi zachować finansową stabilność w trudnym czasie pandemii i remontu Santiago Bernabeu.

"Sytuacja klubu jest okropna"

W piątek Joan Laporta na konferencji prasowej mówił o ogromnych problemach Barcelony. - Chcę powiedzieć, że sytuacja klubu jest okropna. Wynagrodzenia zajmują 110% przychodów naszego klubu. Zgodnie z przepisami LaLiga nie mamy już żadnego pola manewru, aby się dostosować do finansowego fair play. Udało nam się skłonić niektórych graczy do obniżenia pensji, ale jest to bardzo skomplikowane. Musimy zwolnić 100 milionów, aby zainwestować 25. Nasz fundusz płac był na poziomie 110%, co jest bardzo nieopłacalne dla klubu.

Bez Leo Messiego budżet płacowy Barcelony jest na poziomie 95%, co pozwoli zarejestrować w LaLiga nowych piłkarzy klubu. Laporta jednak deklaruje, że celem zarządu jest obniżenie tego wskaźnika do 65%, co może być niezwykle trudne, gdyż wiele umów zawieranych przez jego poprzednika, Josepa Marię Bartomeu, było po prostu mocno przepłaconych, a piłkarze niekoniecznie muszą się zgadzać na obniżkę pensji. Barcelona wchodzi w całkiem nową erę, którą na razie trudno sobie wyobrazić. - Barcelona istniała wcześniej bez Messiego, teraz będzie podobnie - zapewnia Laporta. - Jesteśmy zmotywowani, aby stawić czoła temu wyzwaniu i pokazać, że nadal możemy osiągać sukcesy i dawać radość kibicom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.