Haniebne zachowanie piłkarzy legendarnego klubu po porażce. Grozi im więzienie

Do dantejskich scen doszło w Brazylii po meczu Atletico Mineiro i Boca Juniors w Copa Libertadores. Piłkarze argentyńskiego zespołu nie mogli pogodzić się z porażką i po spotkaniu wszczęli zamieszki. Kilku piłkarzy Boca może stanąć przed sądem.

Boca Juniors rywalizowało z Atletico Mineiro w 1/8 finału Copa Libertadores. W pierwszym meczu na terenie Boca padł bezbramkowy remis, więc to na boisku Atletico miało rozstrzygnąć się to, kto zagra w ćwierćfinale. W 62. minucie Atletico zdobyło bramkę, tyle że było to trafienie samobójcze. Piłkarze brazylijskiego klubu mieli jednak sporo szczęścia – wcześniej sędziowie VAR dopatrzyli się pozycji spalonej jednego z piłkarzy Boca i gol nie został uznany. To sfrustrowało zawodników z Argentyny, bo również w pierwszym meczu arbiter nie uznał gola dla Boca. Powtórki pokazały, że jeżeli spalony rzeczywiście był, to minimalny. Protesty oczywiście nic nie dały, poza wyrzuceniem jednego z członków sztabu Boca na trybuny.

Zobacz wideo Włochy - Anglia. Dantejskie sceny na Wembley

Mecz zakończył się tak samo, jak pierwsze spotkanie, czyli bezbramkowym remisem. Ostatecznie do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne, a te lepiej wykonywali piłkarze Atletico. Wygrali oni konkurs "jedenastek" 3:1 i awansowali do ¼ finału najważniejszych klubowych rozgrywek w Ameryce Południowej.

Zamieszki po meczu Copa Libertadores. Piłkarze Boca nie mogli pogodzić się z porażką

Tego było już za wiele dla piłkarzy Boca, którzy postanowili przeprowadzić dogrywkę. Zmienili jednak dyscyplinę z piłki nożnej na sporty walki i zaczęli zachowywać się skandalicznie, niczym pseudokibice. Agresja drużyny Boca Juniors spowodowała, że sędziowie ukryli się w szatni Atletico Mineiro. Przegrani piłkarze próbowali szturmem wedrzeć się do pomieszczenia. W ruch poszły metalowe barierki, a były piłkarz Manchesteru United  Marcos Rojo został przyłapany na wymachiwaniu gaśnicą. W czasie zamieszek ranny został jeden z zawodników Atletico – 17-letni Savio.

Sytuacja była tak niebezpieczna, że interweniować musiała policja. Funkcjonariusze nie byli pobłażliwi dla agresorów i użyli przeciwko nim gazu łzawiącego. Na dodatek doszło do zatrzymań – policjanci weszli do autokaru zespołu i wyciągnęli stamtąd Carlosa Zambrano i Sebastiana Villę, ale to był dopiero początek. Dziennikarz Marcelo Silva de Sousa poinformował w środę, że ośmiu piłkarzy Boca zostało zabranych na posterunek policji w Belo Horizonte. W sprawę zaangażowała się nawet argentyńska ambasada. Na stadionie był konsul, który próbował uspokoić sytuację.

- Bez wątpienia, każdy to widział. Strzeliliśmy prawidłową bramkę, a faktem jest, że zasłużyliśmy też na zwycięstwo w pierwszym meczu. CONMEBOL musi przyjrzeć się sędziom – powiedział po spotkaniu pomocnik Boca, Diego Gonzalez.

Całą sprawę skomentował także Juan Roman Riquelme, który obecnie jest wiceprezydentem klubu. Nie potępił on zachowania piłkarzy. Mało tego – stwierdził, że to policja wystąpiła w roli agresorów. – Jak rzucają w ciebie gazem, to co robisz? Bronisz się, czy pozwalasz, żeby cię bito? – pyta retorycznie Riquelme, cytowany przez goal.com. Zgodził się też z Gonzalezem i dodał, że podstawowe wartości Copa Libertadores zostały naruszone.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.