FIFA wydała oświadczenie ws. rewolucji, a eksperci nie mają wątpliwości: To już widać

Jeśli przepędzona gdzie pieprz rośnie Superliga miała być próbą reformy piłkarskich turniejów, to rozegrany w Holandii Future of Football Cup mógł być zapowiedzią zmian przepisów samej gry, ze skróconym meczem, z dowolną liczbą zmian, czasowymi karami wykluczenia i kopanymi autami. FIFA od sugerowanej przez media rewolucji na razie się odcina, ale jej ludzie od lat pracują nad unowocześnieniem futbolu. Zdaniem ekspertów jest to nieuniknione.

Już dwa lata temu 71-letni Arsene Wenger przyznał, że kilka rzeczy dotyczących zasad piłki nożnej należałoby poprawić. Nie mówił tego tylko jako trener, który na futbolu zjadł zęby, ale przede wszystkim jako człowiek powołany przez FIFA na funkcję dyrektora ds. rozwoju piłki nożnej i doradca zarządu IFAB-u. To jednostka odpowiedzialna za przepisy gry w piłce nożnej. FIFA pracę Francuza traktowała poważnie, a Wenger skompletował swój zespół badawczy i wziął się do przyjemnej roboty. Oglądał turnieje piłkarskie począwszy od mundialu w 1966 roku i notował swoje uwagi. Sprawdzał jak różne zmiany przepisów wpłynęły na grę. Myślał, co można zrobić, by ją usprawnić i uatrakcyjnić. W jego notatkach znalazły się m.in. punkty dotyczące:

  • Nieodgwizdywanie spalonego, gdy co najmniej jedna część ciała atakującego, którą można strzelić gola znajduje się na linii (w tej samej odległości od bramki) z przedostatnim zawodnikiem rywala
  • Szybkie rozegranie rzutu wolnego z możliwym podaniem do siebie
  • Możliwość gry z autu nogą co najmniej na swojej połowie boiska
Zobacz wideo Skąd pomysł na utworzenie Superligi? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze [Studio Biznes]

Teraz część z jego ówczesnych postulatów, plus kilka nowych pomysłów, zostało wprowadzonych w życie i zbadanych podczas turnieju Future of Football Cup zorganizowanego w Holandii, na którym grały juniorskie zespoły AZ Alkmaar, RB Leipzig, Club Brugge oraz PSV Eindhoven. Szybko rzucające się w oczy efekty chwilowej rewolucji? Więcej goli, intensywniejsza gra i mniej przestojów. Tylko czy turniej był bardziej zabawą, czy jednak poważnym piłkarskim poligonem, który FIFA z ciekawością obserwowała? Grano według następujących zasad:

Przepisy stosowane na Future of Football Cup,Przepisy stosowane na Future of Football Cup, graf. PD

Mecz w godzinę. "Ciężko się skupić przez 90 minut na spotkaniu"

Pierwszą rzucającą się w oczy zmianą po gwizdku sędziego, był odliczający czas zegar. Ustawiono go na 60 minut i tyle miało trwać spotkanie. To czas czystej gry. Wzorem NHL, czy NBA zegar miał być zatrzymywany jeśli w spotkaniu nastąpiłyby przerwy. Czemu to ma służyć? Zapewne wybiciu zawodnikom z głowy kradnięcia minut i przestojów, które szczególnie pod koniec meczów są ostatnio zmorą kibiców. Sędziowie "rozliczają" je potem trochę według własnego uznania, czasem pod presją zawodników czy kibiców. Tu wyrocznią jest zegar. Zresztą jak pokazują analizy, we współczesnym futbolu czas efektywnej gry wynosi średnio właśnie około godziny, a zdarzają się spotkania bijące rekordy w przestojach. W meczu Ligi Mistrzów Ajaksu z Walencją z grudnia 2019 roku piłkarze realnie grali przez 49 minut i 12 sekund!

Skrócenie czasu meczu może wiązać się też z nowym sposobem konsumpcji futbolu. Sprawa nie dotyczy tylko młodszego pokolenia, choć w tej grupie jest najbardziej widoczna. Obecnie średni czas spędzony przy telewizorze podczas 90 minut meczu piłkarskiego, wynosi zaledwie sześćdziesiąt sześć minut. Zwolennikiem krótszych meczów był w ostatnim czasie m.in. prezes Napoli Aurelio De Laurentiis.

- Musimy patrzeć w przyszłość, ponieważ młodzi ludzie są teraz owładnięci grami wideo. Za osiem lat zobaczycie, że dzieci, które teraz się rodzą, zupełnie nie będą zainteresowane piłką nożną. Już teraz mistrzostwa e-sportowe przyciągają większą publiczność niż włoska Serie A. Kilka lat temu nikt by w to nie uwierzył - mówił De Laurentiis.

- Uważam, że futbol potrzebuje zmian strukturalnych, bo w niedalekiej przyszłości może przestać być biznesem - uważa Marcin Serafin, dyrektor operacyjny Live Parku, firmy produkującej sygnał z meczów piłkarskich nie tylko Ekstraklasy.

- Jeśli kluby chcą zarabiać, to muszą reagować na potrzeby rynku, widzów i telewizji. Kiedyś rewolucję musiała przejść siatkówka. 20 lat temu, gdy sety grano do 15 punktów, jej mecze ciągnęły się jak tasiemce. Po tym jak każda piłka oznaczała zdobyty punkt, gra się zdynamizowała, była atrakcyjniejsza dla telewizji. Teraz o utrzymanie uwagi widza jest jeszcze trudniej i to w każdym sporcie, a futbol konkuruje z milionem rozrywek. To nie są czasy kilku kanałów telewizyjnych i kina, tylko setek kanałów, ale też smartfona i aplikacji. Młodym ciężko jest się skupić przez 90 minut na meczu. Wolą sobie obejrzeć coś na YouTube, bo jest szybciej fajniej. Widzę to również po moim otoczeniu. Jak biorę dzieci na mecz, to zwykle jakoś wytrzymują. Przed telewizorem już nie. To właśnie od przyzwyczajeń i zachowań tych dzieciaków za kilka, kilkanaście lat będzie zależeć przyszłość futbolu - zauważa.

Aut z nogi do siebie i ławka za żółtą kartkę

Jak jeszcze wypadły zmiany zaproponowane na Future of Football Cup? Wydaje się, że wyrzuty z autu zamienione na wykopy z autu zdynamizowały grę. Zawodnicy w oglądanych przez nas meczach nie próbowali na siłę wrzucać piłkę w pole karne z każdej sytuacji. Często szybko rozgrywali piłkę sami do siebie, co zwiększało wrażenie dynamiki, eliminowało kombinowanie i długie przymiarki do wyrzutu. W kilku sytuacjach pomogło też zaskoczyć rywali. Poza tym po kopnięciach z autu po ziemi piłka docierała do kolegów z drużyny szybciej niż po jej rzuceniu i od razu była przy nodze. Wrzutki w pole karne były częstsze, im bliżej było bramki rywala. Jeśli w futbolu miałby kiedyś zmienić się ten przepis, to trenerzy na pewno musieliby na treningach poświęcić więcej czasu na ćwiczenie tego elementu gry. Podobnie byłoby pewnie też z rogami, które na Future of Football Cup można było wybijać do siebie i zrzutami wolnymi. Przy tych dwóch elementach piłkarze raczej nie eksperymentowali.

 

Zniesiony limit zmian sprawił, że trudno było zaobserwować u sportowców (nawet w końcówce meczu) zmęczenie. A jeśli jednego zawodnika złapał skurcz, to szybko na boisku by jego kolega. Trenerzy wymieniali graczy chętnie. Poza tym zawodnik, który zszedł z boiska, mógł na nie wrócić. Zmiany mogły odbywać się też bez sygnalizacji sędziego, wystarczyło, że zawodnicy wymienili się w środkowej strefie boiska, więc liczba zmian nie powodowała ciągłego przerywania gry.

Dużą nowością były też przyznawane przez arbitra żółte kartki - miały one inną moc. Ukarany zawodnik musiał zejść z boiska na 5 minut i realnie osłabiał swoją drużynę. A jeśli gracze z danej drużyny zobaczyliby dwie żółte kartki w krótkim odstępie czasu, lub za dyskusję z arbitrem, byłaby to spora zmiana sił. Być może ten przepis ma zniechęcić graczy do częstego faulowania, czy brutalniejszej gry i kłótni z arbitrem, bo kara za żółtą kartkę w nowych okolicznościach wydaje się dotkliwa. W analizowanym przez nas meczu Club Brugge z PSV doszło do dziwnej sytuacji związanej z nowymi przepisami. Żółtą kartkę dostał bramkarz Brugii i musiał na chwilę zejść z boiska. Trener Belgów zdjął jednego gracza i za niego wprowadził rezerwowego bramkarza, ale mały kłopot pojawił się, gdy minęło już 5 minut kary. Piłka cały czas była w grze, lub była szybko wprowadzana z autów, więc Brugia przez długi czas bała się ściągać na środek człowieka, który strzegł ich bramki, by doprowadzić do zmiany powrotnej. W końcu z tego pomysłu zrezygnowano i zamiast powrotnej zmiany bramkarzy do gry wszedł gracz z pola, tak by rywalizacja odbywała się w komplecie.

Kara za żółtą kartkęKara za żółtą kartkę screen Future of Football Cup


Trzy mecze, 15 goli

Oglądając mecze Future of Football Cup (zakładamy, ze na pewno je oglądał), Wenger musiał mieć wesołą minę. Zobaczył w praktyce jak sprawdza się spora część z jego pomysłów. Pomysłów, które być może przełożyły się na gole, choć tu akurat można polemizować czym są spowodowane wysokie wyniki turnieju. Faktem jest, że w nowych regulaminowych realiach młodzieżowy AZ pokonał Lipsk 6:0, Brugia przegrała z PSV 3:4, a Heerenveen uległo PSV 0:2.

Czy nowe reguły futbolu przyciągnęłyby do niego nowych widzów? Wyniki badań Europejskiego Stowarzyszenia Klubów w siedmiu krajach Europy (w tym Polsce) określiły, że 40 procent ludzi w wieku 16-24 piłką nożna się nie interesuje, albo jej nienawidzi. Czy nagle po zmianach kilku przepisów zapałają do niej miłością? Jak pokazują badania, to właśnie w tej grupie jest największa otwartość na zmiany podstawowych przepisów gry. Ingerencję w nie zaakceptowałoby 14 procent ankietowych, to dużo i bardzo mało. Mało w ogólnej liczbie, ale sporo jeśli popatrzy się, że w innych grupach wiekowych poważniejsze zmiany akceptuje już tylko około 7 procent badanych.

Jak pisał w swoim tekście dziennikarz Sport.pl Michał Kiedrowski, skracanie meczów piłkarskich może nie wpłynąć na zwiększenie uwagi, wśród młodszych widzów, bo ci wolą być "raczej w kontakcie z wydarzeniem, niż je oglądać, a w czasie meczu robią inne rzeczy", które często są dla nich bardziej interesujące.

"Zagospodarowywać pokolenie stricte digitalowe"

Zdaniem Serafina to czy ludzie zostaną przy piłce, rozegra się na dwóch płaszczyznach, które będą lub powinny ewoluować.

- Tej sportowej - jeśli kibice będą mieć radość z oglądania futbolu - i digitalowej, dotyczącej opakowania meczu, sprawienia by był on ciekawszy. Może niedługo mecz będzie tylko częścią przekazu - treścią pokazywaną na jednym ekranie, a kolejne będą przeznaczone na meczowe statystyki interakcje kibiców, konta społecznościowe? Futbol na pewno musi już zagospodarowywać pokolenie stricte digitalowe - mówi szef firmy, która postrzegana jest jako jedna z najciekawiej pokazujących mecze w Europie. Co do atrakcyjności wydarzeń na boisku, Serafin zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz.

- Całe życie twierdziliśmy, że futbol nie przebije się w USA, bo za mało się w nim dzieje. Mam wrażenie, że teraz podobny problem mamy w Europie, tylko jeszcze go nie dostrzegamy. Ten problem będzie bardziej wyrazisty w mniejszych ligach, u mniejszych klubów, ale potem dotknie też większych. To już widać w niektórych krajach. Dlaczego w Skandynawii nadawcy więcej płacą za Premier League niż za rodzimą ekstraklasę? Bo to ona jest ciekawsza, szybsza, atrakcyjniejsza i ludzie przestają interesować się rodzimą ligą.

Co ciekawe o zasadach, które testowo wprowadzono na turnieju Future of Football Cup, już w 2019 roku mówił prof. Gerard Sierksma. Holenderski naukowiec przeanalizował grę z punktu widzenia matematyki i wymyślił, jak sprawić, by piłka nożna była szybsza, bogatsza w zdarzenia i ciekawsza. Do reguł, które już opisywaliśmy, dodał jeszcze kilka dotyczących zliberalizowania spalonych (w tą stronę szedł też Wenger), czy szybszego powrotu wykluczonego gracza na boisko jeśli jego drużyna straci gola. Holenderska federacja piłkarska poszła wtedy za ciosem i już w 2019 roku zorganizowała mecz według jego reguł między czwartoligowymi drużynami ACV i Hoogeveen. Wynik meczu brzmiał 11-5, a widzowie wyglądali na zadowolonych.

"Chcemy rozwijać futbol, aby pozostawał interesujący dla młodych ludzi" – komentował przedstawiciel Holenderskiego Związku Piłki Nożnej, który uczestniczył w spotkaniu. - Od dawna w piłce nożnej nic się nie działo. Moi znajomi lubiący hokej mówią, że piłka nożna jest zbyt wolna zarówno na boisku, jak i w gabinetach jeśli chodzi o jej zmiany - opowiadał.

Czy futbol zbliża się do nieuchronnej rewolucji? FIFA po serii artykułów w mediach na całym świecie wydała oświadczenie. Napisała, że "nie ma zamiaru testować żadnej ze zmian, o których mowa" oraz że zmiany te "nie były omawiane ani w FIFA, ani z naszymi kolegami z IFAB". Pytanie jak długo będzie chciała ten komunikat podtrzymywać?

Więcej o: