Wylęgarnia wirusa na Euro 2020. Tysiące kibiców zagrożonych

21-letni Szkot Michael MacLean w Londynie bawił się trzy dni. Do domu wrócił zakażony koronawirusem. Takich kibiców jak Michael są w Szkocji tysiące. Podobnie w Danii i Finlandii. Dla organizatorów Euro to fatalne wieści.

Z trwającym Euro szkocki departament zdrowia połączył 1991 przypadków nowych infekcji koronawirusem. Dwie trzecie z zakażonych osób to fani, którzy 18 czerwca pojechali do Londynu na mecz Szkocji z Anglią. Ale tylko niecałe 400 osób było na trybunach Wembley. Reszta zakaziła się imprezując na mieście.

Zobacz wideo Problemy Hiszpanów przed Euro 2020. "Przygotowania zostały storpedowane przez koronawirusa"

Kibice gromadzili się w centrum miasta i na Leicester Square. W pewnym momencie liczba osób na placu była tak duża, że musiała rozbić ją policja. Szkoci szacują, że na Londyn ruszyło kilkanaście tysięcy osób.

I choć szkockie władze nie stwierdzają jednoznacznie, jak mogło dojść do infekcji - część mogła jechać do Londynu już zainfekowana, część z koronawirusem wracała - to dane są dla organizatorów raczej gorzkie.

"Nieproporcjonalnie dużo infekcji w grupie młodych mężczyzn"

- Mamy rosnąca liczbę przypadków koronawirusa u mężczyzn, w szczególności młodych. Wiemy też, że to  osoby, które brały udział w Euro, szczególnie w imprezach wewnątrz pomieszczeń - tłumaczy dyrektor kliniczny rządu Szkocji prof. Jason Leitch.

Szkoci podają, że 1294 z 1991 wszystkich zainfekowanych przyznało, że podróżowało do Londynu. 397 osób było na samym meczu z Anglią. 55 osób zgłosiło obecność w strefach kibica, 38 było na ostatnim na Euro meczu Szkocji z Chorwacją (w Glasgow), a 37 na pierwszym meczu drużyny z Czechami (Glasgow). Pozostałe osoby uczestniczyły w Euro w inny sposób (m.in. poprzez spotkania w pubach, restauracjach).

Infekcje koronawirusa łączone w Szkocji z EuroInfekcje koronawirusa łączone w Szkocji z Euro graf, MK

Sekretarz Ministerstwa Zdrowia Humza Yousaf przyznał w rozmowie z BBC Scotland, że liczba osób z pozytywnym wynikiem testu była "nieproporcjonalnie duża w grupie młodych mężczyzn". Statystyki mówią nawet o 90 proc., z czego zdecydowana większość to mężczyźni w wieku od 20 do 39 lat. 

Niemal 2 tys. przypadków infekcji związanych z szeroko pojętym udziałem w Euro stanowi 6 proc. z 32 tys. nowych infekcji zanotowanych w Szkocji od 11 czerwca. Codziennie obserwowany jest tu wzrost przyjęć do szpitali, ale i zgonów związanych z koronawirusem. Najbardziej tragiczne statystyki nie zbliżają się jednak do tych obserwowanych podczas pierwszych dwóch fal pandemii, choć dzienna liczba nowych infekcji dochodzi teraz do 4 tys. przypadków. Szkoci - w przeciwieństwie do innych kibiców z Europy - mogli jechać na Wembley bez większych problemów. Nie musieli przechodzić obowiązkowej kwarantanny przy przekraczaniu granicy z Anglią, gdzie liczba nowych przypadków też rośnie.

Na nic zdały się prośby władz, by osoby bez biletów na angielskie mecze Euro, nie jechały do Londynu. Teraz znów zaczęły się apele o rozwagę i ograniczenie kontaktów. Szkoci z ME już odpadli, Anglicy grają w nich dalej.

Wzrost infekcji koronawirusem w Szkocji i Anglii,Wzrost infekcji koronawirusem w Szkocji i Anglii, graf. MK

"Leicester Square mógł być wylęgarnią koronawirusa"

Program "Drivetime" nadawany w BBC Radio Scotland dotarł do 21-letniego fana, który kilka dni po powrocie z Londynu wykazywał objawy i miał pozytywny wynik testu. W Anglii bawił trzy dni, podróżował pociągiem, odwiedził puby i świętował z innymi kibicami na Leicester Square.

- Zabawa na placu to niesamowite doświadczenie, ale rozumiem, że Leicester Square mógł być wylęgarnią koronawirusa. Teraz jestem bardzo zdenerwowany, infekcja wpłynęła na mnie, na moją pracę, ale i moich przyjaciół - martwił się Michael MacLean.

Szkockie władze nie były jedynymi, które sugerują, że Euro przyczyniło się do nowych infekcji. Duńska Agencja ds. Bezpieczeństwa Pacjentów wciąż usiłuje badać, jak wariant Delta koronawirusa rozprzestrzenił się podczas czterech meczów Euro rozegranych dotychczas w Kopenhadze.

Na razie duńskie służby potwierdziły, że 17 czerwca na meczu z Belgią zainfekowały się trzy osoby, a kilka dni później po starcu z Rosją koronawirusa wykryto u 16 kolejnych. Duński sanepid wezwał na testy tysiące osób. W Kopenhadze grano też 28 czerwca (Chorwacja - Hiszpania), ale Duńczycy na razie nie informują, czy ten mecz powinien budzić niepokój. 

Prawie sto przypadków koronawirusa wykryto też u fińskich fanów, którzy wrócili do ojczyzny z Petersburga po meczu z Belgią (0:2) 21 czerwca. W rosyjskim mieście była wówczas 20-krotnie wyższa częstotliwość zachorowań na koronawirusa niż w całej Finlandii. Obecnie Skandynawowie też notują wzrost infekcji.

Duńskie, szkockie i fińskie ustalenia nieco zachwiały dotychczasowymi badaniami ekspertów mówiącymi o tym, że na stadionach piłkarskich ryzyko infekcji jest praktyczne żadne. Na Sport.pl opisywaliśmy niegdyś wnioski z badań Holendrów, którzy przy użyciu specjalnej aparatury sprawdzali, jak na trybunach zachowują się cząsteczki cieczy. Według nich kluczowy w powstrzymywaniu rozprzestrzeniania się wirusów był przepływ powietrza i wentylacja, a nie odległość między kibicami. Tyle że holenderskie badania nie obejmowały tego, co dzieje się wokół trybun, w kolejkach na wejściach do obiektów, ale też tego, co kibice robią przed i po meczach.

Euro potrwa do 11 lipca. Kolejne mecze odbędą się w Monachium, Rzymie, Petersburgu i Baku i Londynie.

Wzrost infekcji koronawirusem w Szkocji i Anglii,Fot. Kieran Cleeves / AP

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.