Niemcy chcą zgotować Węgrom tęczową bitwę. To nie będzie zwykły mecz

Kacper Sosnowski
Być może urzekają swym futbolem i sportową ambicją, ale na tych mistrzostwach są też na cenzurowanym. UEFA wszczęła śledztwo w sprawie rasistowskich zachowań Węgrów na meczu z Francją i Portugalią. Dodatkowo po tym jak rząd Viktora Orbana uchwalił ustawę zakazującą rozpowszechniania w szkołach treści "promujących homoseksualność lub zmianę płci", Niemcy chcą w środę zrobić Madziarom tęczowy mecz. Czy UEFA na to pozwoli?

Najpierw przez 83 minuty znakomicie radzili sobie z Portugalią. Długo wydawało się, że sensacyjny remis dociągną do końca. Mimo że tamto spotkanie Węgrzy przegrali 0:3, za grę byli chwaleni. Potem przyszedł też porywający mecz z Francją, w którym to mistrzowie świata musieli odrabiać straty i ostatecznie tylko zremisowali (1:1). Zachwyty nad grą Madziarów w ostatnim czasie zderzyły się jednak z krytyką tego, co w kraju Viktora Orbana dzieje się poza boiskiem. Od tygodnia świat sportu nie mówi tylko o akcjach podopiecznych Marco Rossiego i pięknym golu strzelonym Francuzom przez Attilę Fiolę, ale też o buczeniu kibiców na czarnoskórych piłkarzy, czy ustawie uciszającej debatę dotyczącą homoseksualistów i osób LGBT w środowisku niepełnoletnich. Za słowami idą czyny.

Zobacz wideo "Kadra Sousy jest w stanie dawać nam emocje. Są powody do optymizmu"

Śledztwo UEFA w sprawie rasistowskiego zachowania

Choć od ostatniego gwizdka podczas rozgrywanego w Budapeszcie meczu Węgrów z Francją minęło już kilka dni, spotkaniem dalej interesuje się UEFA. Jej komisja dyscyplinarna bada czy na trybunach rzeczywiście dochodziło do rasistowskich okrzyków pod adresem ciemnoskórych graczy "Trójkolorowych". Chociaż w transmisji telewizyjnej nie było to słyszalne, kilka osób, w tym pracujących przy trybunach fotoreporterów, przyznało, że gdy przy piłce byli Paul Pogba, Ngolo Kante czy Kylian Mbappe, od kibiców docierały do nich odgłosy przypominające dźwięki wydawane przez małpy.

Sprawę opisał "L’Equipe", a UEFA dostała też raport od stowarzyszenia FARE zajmującego się wszelkimi przejawami dyskryminacji. Buczeć mieli Węgierscy ultrasi.

Zresztą przed samym meczem media obiegły zdjęcia z marszu neonazistowskiej organizacji "Carpathian Brigade". Jej członkowie nieśli transparenty przeciwko klękaniu przed meczami w ramach wsparcia akcji "Black Lives Matter", a także machali innymi homofobicznymi hasłami.

Węgierscy kibice przed meczem z FrancjąWęgierscy kibice przed meczem z Francją Fot. Zoltan Mathe / AP

"Wspaniale było oglądać wypełnioną 60 tys. widzów Puskas Arenę, przeżyć ogłuszający hałas, zobaczyć wiwatujących fanów, ale powrót kibiców na stadiony to miecz obosieczny. Nawet jeśli w Budapeszcie rasiści stanowili tylko margines" - opisywało ten mecz radio Europe 1. Rozgłośnia przypomniała, że w momencie, w którym UEFA rozważa przeniesienie finału Euro z Londynu do Budapesztu, jej śledztwo w sprawie zachowania węgierskich fanów, może być ważne.

Tym bardziej że w przekazanym do UEFA raporcie FARE znalazła się też informacja o homofonicznym transparencie zauważonym na trybunach budapeszteńskiego obiektu podczas spotkania z Portugalią. Na białym płótnie napisano "Anti LMBTQ". O Sprawie informowaliśmy TU. UEFA ma zająć się również tą sprawą.

"Równa gra?" Świat futbolu ma kolejną okazję, by zrobić krok

Dyskusja o wydarzeniach na Węgrzech nie kończy się jednak tylko na możliwym obrażaniu czarnoskórych piłkarzy Francji. Jeszcze więcej kontrowersji - również w świecie sportu - wzbudziły uchwalone w zeszłym tygodniu przepisy anty-LGBT. Przyjęte paragrafy zakazują bowiem dzielenia się na Węgrzech informacjami, które są uważane za promujące homoseksualizm lub niebinarne tożsamości płciowe wśród osób poniżej 18 roku życia.

Amnesty International oraz inne organizacje pozarządowe wskazały, że przyjęte tam przepisy sprawią, że osoby homoseksualne nie tylko będą dyskryminowane, ale w zasadzie zakaże się jakiejkolwiek debaty na tematy z nimi związane wśród osób niepełnoletnich. Prawo będzie prowadziło w ten sposób do "dyskryminacji i możliwego nękania przeciwko ludziom LGBT we wszystkich grupach wiekowych" - przekazała organizacja, o czym TU pisała Gazeta.pl.

Dość szybko na tę uchwałę zareagowała m.in. kobieca gwiazda piłki Pernille Harder, grająca na co dzień w Chelsea. "My, ruch LGBT+, jesteśmy ludźmi. Zasługujemy na prawo do tego, by być traktowani jak wszyscy" – napisała na Twitterze jedna z najlepszych piłkarek Europy. Harder poszła o krok dalej i zaapelowała, by UEFA w tym kontekście wybiła sobie z głowy sportowe nagradzanie kraju i przenoszenie do niego kolejnych meczów piłkarskich.

"Myślę o mieszkańcach Węgier, ale przede wszystkim o różnych ruchach LGBT w tym kraju. Świat futbolu ma kolejną okazję, by zrobić krok naprzód. Mam nadzieję, że UEFA potraktuje to poważnie i rozważy przeniesienie kolejnych meczów mistrzostw Europy do Budapesztu. Równa gra?" - napisała, nawiązując do hasła UEFA "Equal game". Sama jest zresztą jednym z ambasadorów tego projektu.

UEFA zresztą niedawno pokazała, że aprobuje gesty promujące równość. Stało się tak, gdy zajmowała się sprawą Manuela Neuera. Ten zamiast standardowej opaski kapitańskiej, na Euro nosił na ramieniu opaskę w kolorach tęczy. Nikt nie miał wątpliwości, że piłkarz w ten sposób wspierał społeczność LGBT. Przepisy UEFA zabraniają politycznych symboli podczas meczu, dlatego spekulowano, że niemiecka federacja piłkarska może zostać ukarana. Nie została, co więcej UEFA uznała tęczową opaskę Neuera, w której grał przeciwko Francji (0:1) i Portugalii (4:2), za "symbol użyty w dobrej sprawie".

Niebawem UEFA będzie musiała się określić w kwestii innym małych gestów, które chcą wykonać Niemcy w związku z przyjazdem do ich kraju Węgrów.

Węgierscy kibice przed meczem z FrancjąFot. Matthias Schrader / AP

Tęczowy stadion i tęczowe flagi na Węgrów?

W środę o 21.00 czeka nas bowiem ostatni mecz grupy E. W Monachium Niemcy zagrają z Węgrami. Kto wygra, może być pewny awansu do 1/8 finału, choć gospodarzom do wyjścia z grupy może starczyć też remis. Tyle że oprócz wymiaru sportowego tego meczu jest jeszcze wymiar społeczny. Niemcy chcą potraktować go jak manifest szerzenia tolerancji i równości. Niewykluczone, że na trybunach pojawią się tęczowe flagi rozdawane przez niemiecką federację, a cały stadion również będzie podświetlony w takich kolorach. Rady miasta Monachium wystosowała taki wniosek i konsultuje go z europejską federacją piłkarską. Decyzja ma zapaść w środę.

„Monachium popiera różnorodność, tolerancję i prawdziwą równość w sporcie i społeczeństwie" – czytamy we wspólnym wniosku wszystkich sześciu frakcji w radzie miasta Monachium, skierowanym do burmistrza Monachium Dietera Reitera.

„Przy okazji meczu między Niemcami a Węgrami rada chce wysłać widoczny sygnał solidarności dla społeczności LGBT na Węgrzech, która cierpi z powodu niedawnych uchwał przyjętych przez węgierski rząd" - tłumaczy pismo.

Takie akcje w Niemczech nie są czymś zaskakującym. Kluby Bundesligi i ich kibice regularnie biorą udział w podobnych inicjatywach. Ciekawe jest też, że bramkarz Węgier i RB Lipsk Peter Gulacsi również niedawno publicznie wypowiadał się za małżeństwami osób tej samej płci. Wszystko wskazuje na to, że środowe spotkanie będzie miało zarówno sportowy jak i społeczny wymiar.

Nasi zachodni sąsiedzi wierzą, że będzie spokojnie, ale są przezorni. Ściągają do Monachium policyjne wsparcie z regionu. Spodziewają się, że z oddalonego o 600 km Budapesztu na spotkanie przyjedzie sporo węgierskich kibiców, a wśród nich mogą być także prawicowe bojówki. Stadion, przez względy epidemiologiczne, będzie dostępny tylko dla 22 proc. kibiców, czyli 15 tys. osób. Sporo Węgrów, być może tęczowy stadion w Monachium, zobaczy zatem z daleka. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA