Bartosz Grzelak urodził się w Polsce, ale jako pięciolatek wyemigrował z rodziną do Szwecji. Choć grał w młodzieżowej reprezentacji Szwecji, wielkiej kariery jako piłkarz nie zrobił. W seniorach zdołał jedynie zadebiutować w szwedzkiej ekstraklasie (Allsvenskan) w barwach AIK Solna w 1997 r.
W zamian postawił na pracę trenerską - zaczynał w półamatorskim IK Frej, ale jego kariera rozwija się w szybkim tempie. W 2014 r. awansował z IK Frej do Superettan (drugi poziom), był asystentem Rikarda Norlinga w AIK i Rolanda Nilssona w młodzieżowej reprezentacji Szwecji, aż w lecie 2020 r. awansował na stanowisko pierwszego trenera AIK, 12-krotnego mistrza kraju i jednego z największych klubów w Szwecji. Dziś Grzelak marzy o tym, by jego drużyna odzyskała ligowy prymat i dawny blask.
Przed Euro 2020, w którym Polska zmierzy się ze Szwecją (Sankt Petersburg, 23 czerwca), świetnie mówiący po polsku Bartosz Grzelak opowiedział o pracy trenerskiej i aktualnej sytuacji szwedzkiej kadry, a także o oczekiwaniach kibiców reprezentacji.
Bartosz Grzelak (trener AIK Solna): Trudne pytanie. Kiedyś musiałem dokonać wyboru i wystąpiłem w młodzieżowej reprezentacji Szwecji, rozegrałem w niej osiem meczów. Dziś w zespole mam dwóch aktualnych reprezentantów Szwecji - Sebastiana Larssona i Mikaela Lustiga. W takich meczach Szwecja leży bliżej mego serca, ale w innych spotkaniach mocno trzymam kciuki za Polskę.
- To byłoby najlepsze rozwiązanie!
- Z moimi piłkarzami raczej nie rozmawiamy o reprezentacji. Nie ma na to za bardzo okazji, ani nie ma to większego sensu. Szwecja rozegrała bardzo dobry mundial w 2018 r., ale od tego momentu przeplatała dobre wyniki z kiepskimi. W Lidze Narodów grała w bardzo trudnej grupie i naprawdę dobrze wyglądała tylko w jednym meczu, z Chorwacją u siebie. Szwedzcy kibice podchodzą do zbliżającego się Euro z delikatnym optymizmem. Zdajemy sobie sprawę, że Szwecja trafiła do bardzo trudnej grupy, ale wszyscy spodziewają się, że zagra na tym turnieju w nieco inny sposób niż na poprzednich wielkich turniejach. Wtedy siłą szwedzkiej drużyny była defensywa, ale teraz dołączyła do niej generacja obiecujących piłkarzy, przez co oczekiwania są takie, że Szwecja będzie również prowadziła grę. Tego będą oczekiwali kibice.
- Uważam, że jak najbardziej jest to możliwe. Trzeba jednak pamiętać, że na takich turniejach nie można mieć słabszego dnia. W fazie grupowej trzeba rozegrać trzy dobre mecze, aby mieć jak najlepszą sytuację w 1/8 finału. Tam również nie można się pomylić. Aby wejść do ćwierćfinału, potrzebna będzie odrobina szczęścia, ale potencjał w tej drużynie jest na tyle duży, że może ona tego dokonać.
- Nie do końca. Myślę, że poziom ligi szwedzkiej jest porównywalny do ekstraklasy. To nie zmienia faktu, że tacy piłkarze, jak Larsson, Lustig czy Hamsik, którzy mają za sobą bardzo bogate kariery, tutaj wciąż prezentują naprawdę wysoki poziom.
- Zlatan wciąż jest napastnikiem światowej klasy. Jeśli na miesiąc przed wielkim turniejem traci się takiego zawodnika, to jest to ogromna strata dla drużyny. Ale reprezentacja Szwecji potrafiła grać bardzo dobrze bez Zlatana w poprzednich latach, choć koncentrowała się głównie na stabilnej obronie. Dlatego lepiej dla niej by było, gdyby Zlatan mógł wystąpić na tym turnieju.
- Na pewno tak, ale jest też doświadczony Marcus Berg. Nie zrobił on kariery w największych klubach europejskich, ale dla reprezentacji jest bardzo ważnym zawodnikiem. Nie można zapominać o Dejanie Kulusevskim, który również może grać na tej pozycji, czy grającym w Bundeslidze Robinie Quaisonie. Selekcjoner Janne Andersson ma tutaj dość duże pole manewru.
- Przede wszystkim jest to chłopak, który niesamowicie pracuje na boisku. Pokonuje bardzo duże dystanse, przez cały czas jest w ruchu. Dzięki temu szybko znajduje dobre ustawienie na boisku. Z piłką jest niezwykle groźny dla każdego obrońcy, ma znakomitą lewą nogę.
- Kulusevski może jeszcze zaskoczyć wszystkich. Pierwszy rok w Juventusie miał trudny, także w reprezentacji nie zawsze miał miejsce w składzie, ale to zawodnik z niesamowitym talentem i techniką na najwyższym poziomie. Ma ogromny potencjał, jeszcze nie dotarł do granic swoich możliwości. Isak z kolei jest zdecydowanie bardziej ukształtowanym zawodnikiem, ale jestem przekonany, że obaj będą liderami reprezentacji Szwecji przez wiele lat.
- Podchodzi się do niej z szacunkiem. Wszyscy wiedzą, że to naprawdę dobra drużyna. Może nie na poziomie Hiszpanii, ale będąca tuż za potęgami. Oczywiście dużo mówi się o Robercie Lewandowskim, a także o tym, że Polska zawsze ma dobrych bramkarzy. Do tego nie zapomina się o zawodnikach doświadczonych, którzy są w tej drużynie od dłuższego czasu, takich jak Krychowiak, Grosicki, Zieliński, Milik czy Glik. Nie ma w Szwecji osoby, która by myślała, że mecz z Polską będzie łatwy.
- Na pewno wszyscy wiedzą, że jest to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, ale też zauważalne jest to, że na wielkich turniejach nie strzelił wielu goli. Być może nie dostaje po prostu takich podań, na jakie może liczyć w Bayernie, przez co idzie mu trudniej. To może być szansą dla reprezentacji Szwecji, ale wszyscy podchodzą do Lewandowskiego z największym respektem.
- Tak, to było niesamowite. To był zaledwie mój trzeci mecz w reprezentacji, a nie dość, że graliśmy z Polską, to jeszcze ten mecz odbył się w małej Mławie, miasteczku rodziny mojej mamy. To było dla mnie szczególne wydarzenie. Wszedłem na boisko w drugiej połowie. Mój brat Tomasz, który jest ode mnie dwa lata starszy, występował z kolei w młodzieżowej reprezentacji Polski.
- Zdecydowanie. Chciałem po prostu być trenerem w Allsvenskan, ale nie mogłem się spodziewać tego, że już teraz będę trenerem największego klubu w Szwecji. Ta praca jest dla mnie spełnieniem marzeń, aczkolwiek muszę szczerze powiedzieć, że potoczyło się to bardzo szybko.
- Nie ukrywam, że miałem trochę szczęścia. Najpierw z dobrym skutkiem prowadziłem klub drugoligowy IK Frej, potem byłem asystentem w młodzieżowej reprezentacji Szwecji, ale pomiędzy tymi epizodami przez półtora roku byłem też w sztabie szkoleniowym AIK, gdy drużyna zdobyła mistrzostwo Szwecji. Rok temu klub potrzebował nowego trenera, miał wprawdzie duży wybór, niemniej jednak pozostawałem z nim w dobrych relacjach. AIK wie, na co mnie stać, a ja dobrze znam ten klub. Nie będę ukrywał – to najlepsze, co mogło mi się przytrafić.
- AIK jest największym klubem w Szwecji, ale trzeba brać pod uwagę to, że gdy obejmowałem drużynę, ta nie była w najlepszym stanie. Staramy się rozwijać zespół, jest on obecnie trochę młodszy, choć nie brakuje doświadczonych piłkarzy, takich jak Larsson, Lustig czy Goitom. Dobrze weszliśmy w nowy sezon. Zajmujemy trzecie miejsce w tabeli i choć na walkę o mistrzostwo może być jeszcze za wcześnie, to z pewnością chcemy być w czołówce, przynajmniej w pierwszej piątce.
- Nie, nie, nie... W ogóle o tym nie myślę. Żyję chwilą, koncentruję się na tym, co tu i teraz - na sobie, rodzinie i aktualnym klubie. Czerpię ogromną radość z obecnej pracy. Chcę zdobyć mistrzostwo Szwecji z AIK. To jest obecnie mój największy cel.
- Nie ukrywam, że chciałbym kiedyś wrócić do Polski i spróbować sił w ekstraklasie. Wyjechałem w wieku pięciu lat, ale wciąż łączy mnie z tym krajem silne uczucie. Często przyjeżdżam tu na wakacje, moja szwedzka żona również lubi ten kraj. Ale to bardzo odległe plany. Obecnie mam najlepszą pracę, jaką mogłem sobie wyobrazić.