Diego Maradona zmarł w wieku 60 lat w listopadzie zeszłego roku, krótko po opuszczeniu szpitala w którym przeszedł operację mózgu. Zgon nastąpił na skutek niewydolności serca. Śmierć Argentyńczyka to do dzisiaj gorący temat, a powodem tego są wzajemne oskarżenia osób, które były blisko gwiazdora. Dochodzenie w sprawie śmierci byłego piłkarza wszczęła argentyńska prokuratura.
Komisja medyczna zbadała sprawę śmierci Maradony. Wskazano zaniedbania w leczeniu
Ministerstwo Sprawiedliwości powołało komisję medyczną, która miała zbadać, czy członkowie zespołu medycznego, który zajmował się Maradoną, robili to w odpowiedni sposób. Raport komisji nie zostawia na lekarzach suchej nitki. – Działania zespołu medycznego zajmującego się leczeniem Diego Armando Maradony były niewystarczające, niedostateczne i lekkomyślne – można przeczytać w raporcie sporządzonym 30 kwietnia.
- Maradona przedstawiał oznaki przedłużającego się okresu agonii, stąd wniosek, że pacjent nie był właściwie monitorowany od godziny 00:30 w dniu 25 listopada 2020 – orzekła komisja medyczna. To oznacza, że Maradona umierał przez 12 godzin.
Niewykluczone, że lekarze Maradony zostaną wkrótce oskarżeni przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci Argentyńczyka. Rodzina Maradony obarcza odpowiedzialnością Leopoldo Luque'a. Do mediów wyciekały wiadomości, które wymieniał z innym lekarzem, Augustinem Cosachovem. - Wydaje się, że doszło do zatrzymania akcji serca. Jeśli tak się stało, to grubas ob***ł się i nie żyje - napisał o Maradonie Leopoldo Luque. W marcu doszło też do demonstracji, w której udział wzięli Claudia Villafane, czyli pierwsza żona i największa miłość Diego Maradony, jego dwie najstarsze córki Dalma i Giannina oraz najmłodszy syn Dieguito, a także grupa kibiców. Domagali się oni sprawiedliwości i wyjaśnienia okoliczności śmierci "Boskiego Diego".
Kolejnym oskarżonym przez rodzinę o spowodowanie śmierci Maradony jest prawnik agent, Matias Morla. Na początku marca argentyńskie media informowały, że zmienił on swój wygląd, aby móc bezpiecznie wychodzić na ulice i uniknąć linczu.