Może rozmiary tej porażki by tak nie dziwiły, gdyby nie to, że Podbeskidzie to drużyna ze środka tabeli (dziewiąte miejsce), a Odra Wodzisław jest liderem w czwartej lidze (II grupa śląska). Ma aż 11 punktów przewagi nad drugim LKS Bełk i do tego rozegrany jeden mecz mniej. W samym Bielsku też są chyba zaskoczeni, bo na oficjalnej stronie Podbeskidzia czytamy, że "takiego rozwoju sytuacji w tym meczu nie spodziewał się nikt".
Zresztą pierwsza połowa też nie wskazywała na taki obrót spraw. Zespół Dariusza Kołodzieja co prawda schodził na przerwę prowadząc, ale tylko 2:0. Aż sześć bramek zdobył po przerwie, z czego większość zaraz po przerwie, bo po nieco ponad godzinie gry - w 63. minucie - było już 6:0.
"W imieniu swoim, wszystkich zawodników oraz trenerów chciałbym przeprosić wszystkich kibiców naszej drużyny za kompromitujący wynik dzisiejszego spotkania. Rozumiem rozgoryczenie kibiców. My jesteśmy Odra Wodzisław i nie ma dla nas usprawiedliwienia tego, co się dzisiaj stało! Na pewno będą wyciągnięte konsekwencje, jednak z całą stanowczością chcę stanąć w obronie drużyny - nikt nie odpuścił celowo, po prostu przydarzył się mecz katastrofa. Już w następną sobotę pokażemy wszyscy razem, że idziemy w jednym kierunku. Jako Odra Wodzisław wygrywamy i jako Odra Wodzisław przegrywamy razem" - napisał dyrektor zarządzający Damian Wróbel, którego oświadczenie Odra po meczu z Podbeskidziem opublikowała na swoim Facebooku.
20 lat temu Odra Wodzisław to była jedna z najlepszych drużyn w kraju. Grała w finale Pucharu Ligi czy półfinale Pucharu Polski. Została brązowym medalistą ekstraklasy (1996/97), gdzie na własnym stadionie regularnie ogrywała choćby Legię Warszawa. W europejskich pucharach rywalizowała z Olympique Lyon, ogrywała Austrię Wiedeń 5:1. Miała znakomitych piłkarzy, których nazwiska nawet po latach mówią wiele: Wieczorek, Woś, Rasiak, Saganowski, Rocki, Sosin, Korzym, Cantoro, Berensztajn, Brasilia, Onyszko, Sibik.
Tylko że to już coraz bardziej mgliste wspomnienia, bo w 2010 roku ekipa z Wodzisławia Śląskiego rozegrała ostatni mecz w ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi. A później staczała się coraz niżej, a nawet na jakiś czas podzieliła się na dwie Odry, co trwało aż do stycznia tego roku i o czym przed rokiem pisał Kacper Sosnowski ze Sport.pl >>