W 13. minucie Sandecja Nowy Sącz objęła prowadzenie. Gospodarze mieli rzut rożny a piłka wylądowała pod nogą Rubio, który pokonał Jakuba Wrąbla. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0, bo do siatki trafił jeszcze Michal Piter-Bucko, który wykorzystał karnego. Sędzia podyktował jedenastkę za faul Kacpra Gacha na Dawidzie Błaniku.
Chwilę wcześniej Kacper Gach sfaulował w polu karnym Dawida Błanika i sędzia Mateusz Złotnicki bez wahania wskazał na jedenasty metr boiska. Rzut karny na gola pewnie zamienił Michal Piter-Bucko.
W 57. minucie drugą żółtą obejrzał Kamil Ogorzały. Widzew strzelił gola już 60 sekund później. Na listę strzelców wpisał się Mateusz Michalski. Później jednak Widzew nie umiał wykorzystać gry w przewadze. Ba, stracił trzeciego gola. Do siatki trafił znowu Piter-Bucko. I znowu z karnego. Od 80. minuty Sandecja grała w dziewiątkę, bo drugą żółtą obejrzał Wojciech Hajda.
- Trudno komentować takie spotkanie, jak się przegrywa 1:3. Tak na szybko, bez głębszej analizy, nie graliśmy dobrze w pierwszej połowie. Mocna i zdecydowana w bezpośredniej walce Sandecja nas zdominowała. Około 30. minuty zaczęliśmy przejmować inicjatywę, ale nic z tego nie wynikło poza jednym stałym fragmentem gry i uderzeniem w poprzeczkę. Dopiero w drugiej połowie zaczęliśmy lepiej grać. Nie wiem, czy to wynikało z tego, że Sandecja potraktowała dwubramkową przewagę jako taką, która pozwala im grać bardziej z tyłu. Trzy stałe fragmenty - dwa rzuty karne i rzut rożny - zadecydowały o tym, że niestety przegraliśmy - powiedział po meczu Marcin Broniszewski, trener Widzewa.
Bruk-bet jest liderem pierwszej ligi, zaś Widzew jest dopiero siódmy. Sandecja zajmuje 10. miejsce.