Jean-Pierre Adams już 39 lat jest w śpiączce. "Ludzie mówią, żeby go odłączyć"

To miała być rutynowa operacja kolana tuż po zakończeniu kariery piłkarskiej. Zabieg ten jednak zmienił na zawsze życie byłego zawodnika PSG, Jeana-Pierre'a Adamsa. 73-letni obecnie Francuz od 39 lat jest w śpiączce.

Jean-Pierre Adams nigdy nie był gwiazdą światowego futbolu. Urodził się w Dakarze i Senegal opuścił w wieku 10 lat, przenosząc się na stałe do Francji. To tu też rozpoczął piłkarską karierę. Pracując równolegle u lokalnego producenta gumy, występował w klubie amatorskim, w którym wypatrzył go skaut Nimes, które w tamtych czasach było silnym przedstawicielem francuskiej Ligue 1. W ten sposób jego przygoda z piłką nabrała rozpędu.

Z Francji Adams nigdy nie wyjechał, to tu spędził całą swoją karierę, reprezentując barwy także barwy Nicei czy Paris Saint-Germain. Największy sukces odniósł jednak z Nimes, gdy w 1972 roku zdobył wicemistrzostwo Francji i puchar kraju. Mimo ledwie 178 centymetrów wzrostu grał na środku obrony. Z powodzeniem, bo w latach 1972-76 miał okazję również 22-krotnie grać dla reprezentacji Francji, która jednak nie była wówczas europejską potęgą. Tworzył parę stoperów ze zdecydowanie bardziej utytułowanym Mariusem Tresorem, który później miał okazję grać w jednej drużynie m.in. z Michelem Platinim.

Zobacz wideo Polacy uklękną na murawie Wembley? Boniek: Jestem absolutnie przeciwko takim akcjom

Zabieg, który wszystko zmienił

Swoją piłkarską karierę Adams zakończył w wieku 33 lat w FC Chalon, gdzie występował obok ojca Miroslava Klose – Josefa. Po zawieszeniu piłkarskich butów na kołku zdecydował się przejść operację kolana, aby pozbyć się dolegliwości bólowych. Nie wiedział jednak, że ta decyzja na zawsze zmieni jego życie.

17 marca 1982 roku w szpitalu w Lyonie, podczas zabiegu Adamsa doszło do koszmarnej pomyłki anestezjologa, która spowodowała u byłego już zawodnika skurcz oskrzeli i niedotlenienie mózgu. Adams zapadł w śpiączkę, w której przebywa już nieprzerwanie od 39 lat. I cóż z tego, że lekarze pilnujący tego zabiegu zostali później skazani na miesięczny wyrok w zawieszeniu i wysoką grzywnę, skoro Francuz do dziś jest w stanie wegetatywnym. Wszystko wskazuje na to, że nigdy już nie będzie w stanie chodzić, mówić ani poruszać się samodzielnie.

"Może nastąpi cud"

Przez ten cały czas Jean-Pierrem Adamsem troskliwie opiekuje się jego żona, Bernadette, z którą są małżeństwem już 52 lata. - Może nastąpi kolejny cud medyczny - nie ukrywa ona swojej nadziei. Mieszkają na południu Francji, gdzie Jean-Pierre spędza całe dnie leżąc w łóżku. - Jego stan się nie pogarsza, więc kto wie? Może wkrótce nastąpi przełom w medycynie? Ale im więcej czasu mija, tym bardziej się tym martwię - przyznaje żona piłkarza w rozmowie z CNN.

Bernadette także codziennie go kąpie i dba o pożywienie. Gdy jej nie ma, zdaniem otoczenia nastrój byłego piłkarza wyraźnie się obniża. - Kiedy jest w rękach innych, pielęgniarki mówią mi, że to nie to samo. Myślę, że rozpoznaje mój głos i moje dźwięki - tłumaczy. I pomimo wielu lat nie zamierza się poddawać w swojej wierze.

- Ludzie na Facebooku mówią, żeby go odłączyć, ale on nie jest nawet podłączony! Nie przestanę go karmić i pić. Ma normalną rutynę, zawsze budzi się około 7 rano. Jean-Pierre jest w stanie wegetatywnym, ale mnie słyszy i może siedzieć na wózku inwalidzkim - zaznacza.

Trzy tygodnie temu Jean-Pierre Adams obchodził 73. urodziny, co oznacza, że w śpiączce przebywa już ponad pół swojego życia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.