Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 54. minucie meczu. Isco dośrodkował w pole karne Elche, a tam wyskoczyć do niej chciał właśnie Sergio Ramos. Został jednak zatrzymany i powalony na ziemię przez Marcone. Większość ekspertów widziała tam przewinienie obrońcy Elche. Zupełnie inaczej całe zdarzenie zinterpretował sędzia, Jorge Figueroza Vazquez, który uznał, że to zawodnik Realu był tym, który przewinił.
Co oczywiste, Ramos nie zgadzał się z tą decyzją, co jasno wyartykułował. – Karny, do cholery! Sprawdź sobie, nie łapałem go, to oczywisty karny. To cud, że nie złamał mi ręki! Obejrzyj to, karny jak stodoła! Zostaję tutaj, bo zaraz będę strzelał karnego – krzyczał Ramos, którego słowa nagrały mikrofony COPE. Był tak rozemocjonowany, że krzycząc pomylił nawet imię sędziego, nazywając go "Juanem".
Ostatecznie jednak sędzia VAR, Soto Grado, nie zawołał głównego arbitra do monitora. Decyzja została podtrzymana. Co ciekawe, zaledwie kilka minut później "jedenastka" należała się gościom za faul Ramosa. Sędzia jednak znowu nie użył gwizdka. Ostatecznie Real Madryt pokonał Elche 2:1.