Poważna kontuzja polskiego bramkarza! Będzie zmuszony do grania w kasku

Filip Kurto w niedzielę doznał wstrząśnienia mózgu w przegranym 0:1 meczu z WS Wanderes. Według australijskiego "The Weekly Times" to już czwarty taki uraz polskiego bramkarza od 2018 roku. Polak będzie prawdopodobnie zmuszony do gry w specjalnym kasku.

Były bramkarz Wisły Kraków, Filip Kurto bardzo dobrze radzi sobie na emigracji w słonecznej Australii. Polak gra na Antypodach od 2018 roku, kiedy to zamienił holenderską Rode Kerkrade na Wellington Phoenix. Jest to oczywiście klub z Nowej Zelandii, ale występujący w lidze australijskiej. Po roku zamienił jednak Wellington na Melbourne, gdzie gra do dziś w klubie Western United FC. W swoim pierwszym sezonie w A-League Polak zdobył Złotą Rękawicę dla najlepszego bramkarza sezonu. 

Zobacz wideo Piotr Obidziński wskazał swój największy błąd w Wiśle Kraków

Filip Kurto z kolejnym urazem głowy. Polskiego bramkarza może czekać gra ze specjalnym kaskiem ochronnym. 

Niestety pobyt Kurty w Australii nie jest tak kolorowy jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Polak znany jest ze swoich ryzykownych i mocno ekwilibrystycznych interwencji. Z tego powodu kilkukrotnie zdarzało mu się w karierze odnosić różne urazy przez swoją ofiarność. Podobnie było jeszcze za czasów gry w Holandii. 

Australijski "The Weekly Times" donosi, że wstrząśnienie mózgu, którego doznał Kurto w niedzielę jest już czwartym takim urazem Polaka odkąd trafił do A-League! Z tego powodu trener Western United Mark Rudan ma zamiar zmusić 29-letniego bramkarza do grania w specjalistycznym kasku, podobnym do tego, który przez większość kariery nosił Petr Cech. Czeski bramkarz założył go pierwszy raz po tym jak 14 października 2006 w ligowym meczu Chelsea Londyn z Reading został uderzony kolanem w głowę przez Stephena Hunta. Po tym zdarzeniu był zmuszony pauzować przez trzy miesiące. To skłoniło go do gry w specjalistycznym nakryciu głowy. 

Co ciekawe, Kurto doznał wstrząśnienia mózgu między innymi dokładnie rok temu - 7 marca 2020 roku. Polak wybiegł poza pole karne i piąstkował w bardzo dużym wyskoku spadającą piłkę. Niestety upadł prosto na głowę i długo nie mógł podnieść się z murawy. Pierwszy raz zdarzyło mu się to natomiast w 2015 roku jeszcze w trakcie gry w Excelsiorze Rotterdam, kiedy zderzył się ze słupkiem. 

- Filip jest bardzo twardą postacią, ale nie ma co ryzykować z urazami mózgu - mówi trener Rudan. - Chcemy się tylko upewnić, że wszystko z nim w porządku. Możecie sobie wyobrazić, jak Filip wyglądałby w takim nakryciu głowy. To mógłby być scenariusz podobny do Petra Cecha - dodaje szkoleniowiec. Trener Western United dodał także, że bramkarz dość sceptycznie podchodzi do pomysłu z noszeniem kasku. - Nie chce go nosić, ale musi przede wszystkim dbać o siebie. Ma małe dziecko, które urodziło się sześć miesięcy temu, musi pomyśleć o swojej rodzinie i sobie - mówił z troską szkoleniowiec.

Więcej o: