Mail Lewandowskiego: "Dzięki Kamilowi uniknąłem płacenia podatku". "Der Spiegel" ujawnia

"Der Spiegel" znów pisze o finansach i podatkach Roberta Lewandowskiego i jego sporze z Cezarym Kucharskim. Pisze o "wątpliwych sztuczkach", których używano, by spółka piłkarza nie odprowadzała podatków od dochodów z praw do wizerunku. "Spiegel" cytuje m.in. mail Lewandowskiego do Kucharskiego, ze słowami: "Dzięki Kamilowi uniknąłem płacenia podatku".

Przypomnijmy: to "Der Spiegel" we wrześniu 2020 jako pierwszy napisał, że Cezary Kucharski pozwał spółkę RL Management oraz Annę Lewandowską i prawnika Kamila Gorzelnika za działanie na szkodę wspomnianej spółki, której był do pewnego momentu udziałowcem i prezesem. Kucharski domagał się odszkodowania sięgającego 39 mln złotych. Kilka tygodni później Lewandowski złożył doniesienie o możliwości popełnienia przez Kucharskiego przestępstwa (próba szantażu). Prokuratura wszczęła śledztwo i po dwóch tygodniach zatrzymała Kucharskiego i postawiła mu zarzuty. 

Zobacz wideo Wybuch formy rywala Polaków! Wysłał mocne ostrzeżenie [W punkt K #4]

Robert Lewandowski twierdzi, że Kucharski zażądał od niego 20 mln euro, sugerując, że taka jest cena jego spokoju. "Za co ty właściwie chcesz te pieniądze?" - pytał piłkarz. - Za to - w dwóch zdaniach - że będę krył do końca życia, że jesteś i twoja żona oszustami podatkowymi - odpowiadał Kucharski. Tak słychać na nagraniach z rozmowy piłkarza z byłym agentem. Te nagrania, których fragment jako pierwszy opublikował "Business Insider", stały się jednym z głównych dowodów, którymi dysponuje prokuratura. W nagranych rozmowach pojawiały się też wzmianki o Rafaelu Buschmannie, dziennikarzu "Spiegla". To on jest jednym z pięciu autorów opisujących w tej gazecie sprawę Lewandowski-Kucharski. Strona Roberta Lewandowskiego uważała, że Buschmann współdziałał z Kucharskim. Tak, według relacji Interii, zeznał Lewandowski w prokuraturze. "Cezary Kucharski powiedział (...), że to Buschmann wymyślił tę kwotę (chodzi o 20 mln euro - red.). Ja zacząłem się w tym momencie dodatkowo obawiać, że Kucharski nie jest w tym sam, że współdziała z Buschmannem i Barthelem (Maik Barthel to też były menedżer Lewandowskiego, współpracownik Kucharskiego - red.) - zeznawał Lewandowski. Za okoliczność obciążającą Buschmanna uznał m.in. że SMS z prośbą o odniesienie się do zarzutów, wysłany przez tego dziennikarza - pochodzącego z Polski, ale wychowanego w Niemczech - był napisany nienaganną polszczyzną, choć wcześniej gdy do siebie pisywali, Buschmann popełniał błędy. "Sytuacja z SMS-em z 3 września dała mi do myślenia, że Buschmann jest także wtajemniczony w szantaż. Wtedy uznałem, że oni na pewno współdziałają" - miał mówić w prokuraturze Lewandowski. "Der Spiegel" zaprzeczał, jakoby którykolwiek z jego dziennikarzy wiedział o rzekomym szantażu.

Dzisiejsza publikacja "Der Spiegel" jest pierwszą na temat tej sprawy po długiej przerwie. I tygodnik nie wycofuje się z niczego, co wcześniej opisał. Dodaje jeszcze nowe szczegóły. 

Zamiast podatku "magiczne sztuczki"

Gazeta przypomina, jakie jest w kwestii podatków stanowisko reprezentującego Lewandowskiego prawnika, mecenasa Tomasza Siemiątkowskiego. Ten stwierdził, że piłkarz ma rezydencję podatkową w Niemczech i tam odprowadza podatki z gry dla Bayernu, ale ponieważ posiada polskie obywatelstwo "jego wszystkie działania marketingowe są administrowane i rozliczane w Polsce". Sam piłkarz, jego zdaniem, nie ma ochoty "unikać podatków i szukać rozwiązań w rajach podatkowych". Tyle że po analizie setek dokumentów z polskiego rejestru przedsiębiorców, dziennikarze "Spiegela" nabrali podejrzeń, że Lewandowski w ogóle nie płacił podatków od wielomilionowych przychodów reklamowych - ani w Niemczech, ani w Polsce. Jak czytamy w gazecie: "piłkarz uciekał się do wielu wątpliwych sztuczek". 

Jako jedną z nich dziennikarze wymieniają konstrukcję spółki komandytowo-akcyjnej RL Management. Miała ona tę zaletę, że zyski osiągnięte przez spółkę początkowo nie musiały być opodatkowane. Obowiązki były należne wówczas, gdy zysk był dzielony na jej udziałowców. 

Polski rząd zniósł tę lukę podatkową w listopadzie 2013 roku, a potem nastąpił okres przejściowy, który umożliwił firmom płacenie podatków dopiero od początku nowego roku podatkowego. Kamil Gorzelnik, prawnik RL Management, wykorzystał ten okres przejściowy i stworzył taką konstrukcję, która pozwoliła wydłużyć rok obrotowy do 31 października 2015 r. co, jak pisze gazeta, "oznaczało dla Lewandowskiego 23 miesiące wolne od podatku". Po tym czasie jednak też go nie zapłacono. Gdy w październiku 2015 r. zbliżał się koniec okresu zwolnienia z podatku, firma osiągnęła przychody w wysokości 3,1 mln euro. Firma nie zatrudniała pracowników, ale miała 350 000 euro zewnętrznych kosztów i 280 000 euro z tytułu innych kosztów operacyjnych. Jej zysk wciąż wynosił zatem 2,4 miliona euro. Jak czytamy - były to "pieniądze, które najwyraźniej musiały zniknąć za pomocą magicznej sztuczki". Tą sztuczką, pisze "Der Spiegel", była transakcja dotycząca spółki Blue Oyster.

"Gorzelnik nawet nie zadał sobie trudu, aby to ukryć"

12 października 2015 r. zarząd firmy pożyczył żonie Lewandowskiego 2,5 miliona euro. Anna Lewandowska wystawiła spółce weksel z tego tytułu. Dwa dni później RL Management nabył udziały w nowo powstałej polskiej spółce - Blue Oyster. Lewandowska posiadała w niej 1000 udziałów po 12 euro każdy, RL Management kupił dwa udziały - za 2,5 mln euro. Zapłacił wspomnianym wekslem. 

 "Gorzelnik nawet nie zadał sobie trudu, aby ukryć, czemu ta operacja służyła. Polecił zewnętrznemu księgowemu przez e-mail, aby odnotował w raporcie rocznym transakcję z Blue Oyster jako stratę" - czytamy. W mailu Gorzelnik miał, według gazety, dodać: "Jest to niezwykle ważne, ponieważ nie chcę żadnych niepodzielonych zysków w firmie, gdy ta zostanie przekształcona. Wtedy za takie przekształcenie będą należne podatki od zysków".  

Gdy z RL Management zniknęło 2,5 miliona euro, firma odnotowała stratę w wysokości 96 000 euro. Lewandowski zgodnie z taką księgowością nie musiał płacić wtedy podatku. Napastnik, jak podaje "Der Spiegel", napisał wtedy do Kucharskiego maila: "Dzięki Kamilowi uniknąłem płacenia podatku". 

5in9 Global dysponuje prawami do wizerunku Lewandowskiego? 

Od 2018, gdy konflikt między Lewandowskim i Kucharskim trwał już w pełni, RL Management nie miała już praktycznie żadnych wpływów. Wniosek o jej likwidację wpłynął dopiero w 2020 roku, po złożeniu pozwu przez Kucharskiego. Dlaczego nie przynosiła zysków od 2018, choć jeszcze rok wcześniej wygenerowała ponad 2 mln euro przychodu? Prawa do wizerunku Lewandowskiego, które wniósł Kucharski, miały - jak pisze "Spiegel" - zostać przeniesione do innej firmy. Jakiej? Według sugestii "Der Spiegel" może to być 5in9 Global, która swą nazwą nawiązuje do 5 goli Lewandowskiego w 9 minut w meczu z Wolfsburgiem w 2015 roku. Jej przychody to prawie trzy miliony euro rocznie, mniej więcej tyle, ile wcześniej zarabiała RL Management. Właścicielami tej firmy jest dwóch współpracowników Lewandowskiego, z czego jednym jest Kamil Gorzelnik.  

Sport.pl poprosił o odniesienie się do nowego tekstu "Der Spiegel" rzeczniczkę Roberta Lewandowskiego i jego prawnika, zaznaczając fragmenty, do których prosimy o komentarz. Chodziło m.in wyjaśnienie rzekomego mechanizmu uniknięcia podatków przez transakcje z Blue Oyster i słów piłkarza "dzięki Kamilowi uniknąłem płacenia podatków". W piątek otrzymaliśmy oświadczenie od Moniki Bondarowicz. Jest w nim ogólne odniesienie się, że wrześniowa publikacja gazety, która pierwsza poinformowała o pozwie Kucharskiego przeciw RL Management "mogła być odebrana jako realizacja groźby sformułowanej w rozmowie, której celem było uderzenie w wizerunek Roberta Lewandowskiego". Chodzi o nagraną rozmowę między Kucharskim i Lewandowskim.

Ponadto strona Lewandowskiego zastanawia się m.in "Jaki był cel przekazywania dziennikarzowi przez Cezarego Kucharskiego informacji o rzekomych nieprawidłowościach podatkowych w Spółce, w której zresztą przez lata sam pełnił rolę prezesa zarządu?" "Istnieją poważne powody, aby mieć uzasadnione wątpliwości co do bezstronności i intencji Pana Rafaela Buschmanna" - czytamy.

Dodajmy, że "Der Spiegel" wygrał niedawno w Niemczech sprawę z kilkom niemieckimi mediami z koncernu Axela Springera, które w swoich tekstach sugerowały, że dziennikarz Rafael Buschmann miał wiedzę na temat rzekomego szantażu Kucharskiego i w jakiś sposób w nim uczestniczył. Z "Bilda" i "Die Welt" musiały zniknąć wszystkie teksty, które to sugerowały, gdyż ich autorzy nie przedstawili w tej sprawie żadnych dowodów. Paweł Wilkowicz opisujący sprawę w Sport.pl TU podał też informację, że Springer musiał zapłacić karę, gdy się okazało, że jeden ze wspomnianych materiałów można było po werdykcie sądu nadal odszukać przez wyszukiwarkę.

Polska prokuratura ponad cztery miesiące od zatrzymania Cezarego Kucharskiego, na razie nie przesłuchała Rafaela Buschmanna. Choć zapowiadała i dalej zapowiada, że to zrobi. 

Poniżej zamieszczamy pełną treść oświadczenia w sprawie artykułów "Der Spiegel", które otrzymaliśmy od rzeczniczki Lewandowskiego (pisownia oryginalna).

Oświadczenie w związku z publikacjami Der Spiegel

W związku z kolejnymi publikacjami tygodnika Der Spiegel przypominamy, że Robert Lewandowski nie wypowiada się publicznie na temat toczącej się sprawy sądowej i sporu z Cezarym Kucharskim. Wszystkie konieczne w tym obszarze działania są realizowane przez jego pełnomocników, którzy w pełni transparentnie współpracują ze stosownymi organami, aby dochodzić prawdy i chronić dobre imię Roberta Lewandowskiego i jego rodziny.

Jednocześnie, w kontekście publikacji tygodnika Der Spiegel, jesteśmy zmuszeni odnieść się do kilku kluczowych zagadnień. Der Spiegel pisząc o sprawie szantażu stwierdza, że obecnie nie wiadomo kto w trwającym śledztwie, jest sprawcą, a kto ofiarą. Jest to teza całkowicie fałszywa. Faktem jest, że toczy się tylko jedno postępowanie karne, w którym Robert Lewandowski ma status pokrzywdzonego, a Cezary Kucharski jest podejrzany o szantaż wobec Roberta Lewandowskiego. Jakiekolwiek inne przedstawianie tej sytuacji jest niedozwoloną manipulacją. Der Spiegel powtarza tezy obrońców Cezarego Kucharskiego, że nagrania będące w posiadaniu prokuratury mają luki i pominięcia, podważa rzetelność materiału dowodowego i tym samym jego przekaz. Tygodnik nie wspomina jednak, że 3 marca br., po analizie biegłych, prokuratura jednoznacznie i ostatecznie potwierdziła autentyczność nagrań oraz fakt, że treści rozmów nie zostały poddane żadnym modyfikacjom. W chwili obecnej nie ma więc już żadnych wątpliwości co do treści rozmów Cezarego Kucharskiego oraz Roberta Lewandowskiego.

Der Spiegel zadaje też kluczowe pytanie, dlaczego Robert Lewandowski złożył zawiadomienie o szantażu 10 miesięcy po odbyciu rozmowy z Cezarym Kucharskim i wprost sugeruje, że ma to związek ze sporem biznesowym.

Odpowiedź na to pytanie jest jasna, ale dla tygodnika niewygodna, dlatego o niej nie informuje. W trakcie spotkań z Robertem Lewandowskim Cezary Kucharski przedstawił swoje oczekiwania finansowe, które w opinii prokuratury noszą znamiona przestępstwa, powołując się przy tym na rozmowę z dziennikarzem Der Spiegel, Rafaelem Buschmannem. Cezary Kucharski poinformował Roberta Lewandowskiego, że „Rafael był u mnie dwa razy i wszystko czytał”. Na tej podstawie zaproponował, że cena za jego „milczenie” wynosi 20 mln euro, którą to kwotę zgodnie ze słowami Cezarego Kucharskiego „rzucił w jednej z rozmów Rafael Buschmann”. Nagrania potwierdzające te stwierdzenia są publicznie dostępne. Tygodnik Der Spiegel we wrześniu 2020 roku opublikował pierwszy tekst insynuujący, że osoby kierujące spółką i zarządzające wizerunkiem Roberta Lewandowskiego mogły podejmować działania mające na celu unikanie opodatkowania przychodów pochodzących z działalności marketingowej Roberta Lewandowskiego. Głównym autorem tej publikacji był Rafael Buschmann. Nie ulega zatem wątpliwości, że publikacja tekstu mogła być odebrana jako realizacja groźby sformułowanej w rozmowie, której celem było uderzenie w wizerunek Roberta Lewandowskiego. Odpowiedź na pytanie, dlaczego zawiadomienie do prokuratury zostało złożone w tym terminie, wiążę się zatem bezpośrednio z terminem, treścią i wydźwiękiem publikacji w tygodniku Der Spiegel.

Warto jednak zadać inne pytania: dlaczego dziennikarz Der Spiegel czekał z opublikowaniem materiału co najmniej 9 miesięcy po rzekomych spotkaniach z Cezarym Kucharskim, na których, zgodnie z relacją Kucharskiego, zapoznał się z przedstawionymi przez niego dokumentami? Jaki był cel przekazywania dziennikarzowi przez Cezarego Kucharskiego informacji o rzekomych nieprawidłowościach podatkowych w Spółce, w której zresztą przez lata sam pełnił rolę prezesa zarządu? Nie miało to żadnego związku ze sporem biznesowym między Robertem Lewandowskim i Cezarym Kucharskim.

Warto też spytać, jakie są źródła publikowanych informacji i ich rzeczywiste intencje. W jednej z ostatnich publikacji dotyczącej rozbieżności dotyczących wysokości kontraktu Roberta Lewandowskiego z klubem FC Bayern, Der Spiegel pisze, że dziennikarze sprawdzili kwoty w podpisanej przez Roberta Lewandowskiego umowie. Kontrakt jest dokumentem całkowicie poufnym i nigdy nie powinnien trafić do osób trzecich, w tym dziennikarzy. Ujawnianie tego typu umów jest złamaniem fundamentalnych standardów obowiązujących nie tylko w relacjach agent-piłkarz, ale także wszystkich relacji o charakterze biznesowym. W świetle tych faktów istnieją poważne powody, aby mieć uzasadnione wątpliwości co do bezstronności i intencji Pana Rafaela Buschmanna. Poinformowaliśmy o tym redaktora naczelnego tygodnika Der Spiegel, do którego przesłaliśmy pismo tłumaczące, że do zakończenia toczącego się postępowania sądowego nie będziemy komentować spraw związanych z relacjami biznesowymi pomiędzy Robertem Lewandowskim i Cezarym Kucharski. Przypomnieliśmy także, że polska prokuratura analizuje obecnie, czy Rafael Buschmann odegrał jakąś rolę w sprawie o szantaż, w której podejrzany jest Cezary Kucharski.

Podtrzymujemy to stanowisko. Jednocześnie jeszcze raz podkreślamy, że w toczących się postępowaniach prokuratorskich jedyną osobą podejrzaną jest Cezary Kucharski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA