Arkadiusz Milik pokazał wyjątkową walentynkę. Wbił szpilkę

Dobry humor zdaje się nie opuszczać Arkadiusza Milika. Polakowi udało się ostatnio w końcu zmienić klub po problemach jakie miał w Napoli. Teraz postanowił wbić szpilkę swojemu byłemu pracodawcy.

Arkadiusz Milik w styczniu został zawodnikiem francuskiego Olympique Marsylia. Polak po pół roku zdołał wydostać się z Napoli i podpisać upragniony kontrakt w nowym klubie. Przez sześć miesięcy przed transferem napastnik nie grał w piłkę, ponieważ został wyrzucony do zespołu rezerw po tym, jak zdecydował o nieprzedłużeniu kontraktu. 

Zobacz wideo Arkadiusz Milik pokazał, jak walczy o powrót do formy

Arkadiusz Milik wrzucił zabawne zdjęcie do mediów społecznościowych. Oberwało się byłemu szefowi.

Milik zdaje się mieć największy żal za całą sytuację do prezesa Napoli, Aurelio de Laurentisa. Nie ma się co dziwić, ponieważ to właśnie on zdecydował o odstawieniu Polaka. Szef neapolitańskiego klubu znany jest ze swojego kontrowersyjnego zachowania i podejmowania niestandardowych decyzji. Nie mógł wybaczyć Polakowi, że ten nie chce przedłużyć kontraktu, więc nie mógł pozostawić tego bez konsekwencji. Zachowanie napastnika musiało go wyjątkowo zaboleć, ponieważ do tej pory reprezentant Polski był jednym z jego ulubieńców. Włoch zapewniał Milikowi opiekę, podczas gdy ten dwukrotnie zrywał więzadła w kolanie. Doceniał to jak bardzo walczył o powrót na boisko i to, że zawsze dawał z siebie wszystko na boisku. 

Z okazji Walentynek Arkadiusz Milik postanowił dokuczyć swojemu byłemu szefowi zamieszczając specjalne zdjęcie na swoim Instagramie. Na fotografii widzimy napastnika wraz z de Laurentisem otoczonych sercem i dwa hasztagi: #memories i #happyvalentinesday. Oprócz tego do zdjęcia dołączona jest piosenka Richarda Sandersona pod tytułem "Reality". 

instagram.com/arekmilikinstagram.com/arekmilik instagram.com/arekmilik

Arkadiusz Milik grał w Napoli od 2016 roku. W tym czasie zagrał w 122 meczach w których zdobył 48 bramek. W zeszłym sezonie zdobył z drużyną Puchar Włoch. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.