Piłkarz Chelsea wrócił po 983 dniach. Dramatyczne wyznanie. "Liczyło się tylko jedno"

983 dni trwała przerwa Marco van Ginkela. Holenderski pomocnik wrócił do gry po operacji więzadła krzyżowego w kolanie i infekcji, która wdarła się w jej trakcie. - Futbol się dla mnie nie liczył - powiedział piłkarz Chelsea wypożyczony do PSV w rozmowie z portalem Goal.com.

Marco van Ginkel trafił do Chelsea latem 2013 roku z holenderskiego Vitesse. Klub ze Stamford Bridge zapłacił za 21-letniego wówczas pomocnika 8 milionów euro. Karierę utalentowanego pomocnika wyhamowała jednak poważna kontuzja, której zawodnik doznał w czwartym występie w Chelsea. W meczu ze Swindon w Pucharze Ligi van Ginkel zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, przez co pauzował przez siedem miesięcy.

Zobacz wideo "Piłkarze reprezentacji Polski odnieśli sukces - zwolnienie Jerzego Brzęczka"

Po powrocie do zdrowia Holender nie potrafił przebić się do składu Chelsea i był wypożyczany kolejno do AC Milanu, Stoke oraz PSV. Po sezonie 2017/18 van Ginkel mógł mieć nadzieję, że jego kariera wraca na odpowiednie tory. W tamtych rozgrywkach Holender rozegrał łącznie 33 mecze, w których strzelił 16 goli i zanotował pięć asyst. 

Pod koniec sezonu zawodnik narzekał jednak na ponowne problemy z kolanem. Okazało się, że van Ginkel musiał poddać się kolejnej operacji więzadła. Nie był to zabieg aż tak poważny jak pierwszy, jednak jego następstwa były nieporównywalnie poważniejsze.

"Liczyło się tylko to, czy będę mógł w ogóle chodzić"

W trakcie operacji, która odbyła się latem 2018 roku, doszło do zakażenia, przez które zawodnik przeszedł dodatkowe trzy zabiegi w ciągu zaledwie sześciu dni. - Nie wiedziałem, czy będę mógł kontynuować karierę. Szanse oceniano na 50 procent - powiedział van Ginkel w rozmowie z portalem Goal.com.

Przez trzy miesiąca piłkarz przyjmował antybiotyk i w tym czasie przeszedł kolejne trzy zabiegi. - Nikt nie wiedział, jak to możliwe, że zakażenie wdarło się do stawu kolanowego. Po trzech miesiącach poczułem się lepiej, ale zajęło mi mnóstwo czasu, by dojść do wysokiej formy, by zagrać dla PSV, Chelsea czy kogokolwiek. W tamtym czasie tak naprawdę nie myślałem o futbolu, liczyło się tylko to, czy będę mógł w ogóle chodzić - opowiadał van Ginkel.

- Było bardzo źle. Lekarze wytłumaczyli mi, że takie rzeczy niestety czasem się zdarzają, ale podobne infekcje łapie 1 na 200 osób. Zwykle wystarcza tylko krótki czas przyjmowania antybiotyku, ale mój przypadek był paskudny. Leczyłem się przez trzy miesiące, a moje kolano było trzykrotnie oczyszczane. Zwykle jestem optymistą, ale w tamtym czasie prawie się załamałem. Wszystko było bardzo trudne - dodał.

983 dni przerwy van Ginkela

Przerwa van Ginkela trwała aż 983 dni. Holender wrócił do gry dopiero 13 stycznia tego roku. Pomocnik, który ponownie trafił na wypożyczenie do PSV, zagrał 3 minuty w przegranym 1:3 meczu z AZ Alkmaar.

- Czułem się, jakbym znowu debiutował w profesjonalnym futbolu. Przegraliśmy mecz, ale po nim świętowałem razem z rodziną. Powrót na boisko był dla mnie wielkim osiągnięciem - powiedział van Ginkel.

Po meczu z AZ Holender zagrał jeszcze po 15 minut w ligowych meczach z RKC Waalwijk oraz FC Twente. Po powrocie na boisko kolejnym celem van Ginkela będzie pomoc PSV w zdobyciu mistrzostwa Holandii. Po 21 meczach zespół Rogera Schmidta traci cztery punkty do prowadzącego Ajaksu. PSV rozegrało o jeden mecz więcej.

Więcej o: