Maciej Rybus broni barw Lokomotiwu Moskwa od lipca 2017 roku, kiedy to został sprzedany z Olympique Lyon za niemal dwa miliony euro. Reprezentant Polski zagrał 24 mecze w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach i spędził na boisku 2160 minut.
Obrońca udzielił wywiadu Sebastianowi Staszewskiemu z "Interii", w którym opowiedział zarówno o miłych, jak i niebezpiecznych momentach, które przeżył w Rosji. Rybus wspomniał o prezencie urodzinowym, który otrzymał jeszcze w barwach Tereka Grozny od właściciela klubu, Ramzana Kadyrowa. – To było po meczu z Dynamo Moskwa w 2012 roku, w którym strzeliłem dwa gole. Prezes Kadyrow zadzwonił do trenera Czerczesowa, a ten włączył głośnomówiący. Usłyszałem od Kadyrowa życzenia urodzinowe, ale też obietnicę, że po powrocie do Groznego będzie czekał na mnie prezent. To był nowy mercedes – powiedział były piłkarz Legii Warszawa.
Rybus wspomniał także o sytuacji, w której nie czuł się komfortowo. – Wieczorem siedzieliśmy w pokoju z Marcinem Komorowskim oraz Adamem, naszym czeczeńskim kolegą. W pewnym momencie usłyszeliśmy strzały. Mama zadzwoniła do Adama i powiedziała, żeby nie wychodził z domu, bo na ulicy coś się dzieje. Okazało się, że do miasta wjechały dwa samochody z terrorystami. W Rosji, szczególnie na Kaukazie, na rogatkach stoją kontrole policyjne. Terroryści uprowadzili dwie taksówki, pojechali do Domu Mediów i wzięli tam zakładników. Całą noc było słychać strzały. Następnego dnia rano też coś się działo, bo odwołali nam poranny trening. Dopiero po południu sytuacja się uspokoiła – dodał lewy obrońca.
Reprezentant Polski, zapytany o swoją przyszłość, odpowiedział krótko. – Jeśli otrzymam propozycję przedłużenia umowy z Lokomotiwem, to chętnie z niej skorzystam – skwitował Maciej Rybus. Obecny kontrakt Polaka jest ważny do 30 czerwca 2022 roku.