Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Jeszcze kilka miesięcy temu Manchester City rozczarowywał. Pod koniec listopada podopieczni Guardioli zajmowali dopiero 9. miejsce w Premier League. Teraz są liderem z trzema punktami przewagi nad drugim Manchesterem United, a trzeba pamiętać, że mają też jeden mecz rozegrany mniej.
"Żeby strzelić, musisz mieć piłkę"
Na uwagę zasługuje zwłaszcza świetna gra w defensywie lidera angielskiej ekstraklasy. W dziewięciu ostatnich meczach jedynie raz dali sobie strzelić bramkę. Natomiast w 21 spotkaniach „The Citizens” stracili zaledwie 13 goli.
- Powodem tego jest fakt, że długo utrzymujemy się przy piłce. Kiedy mamy ją my, nie ma jej przeciwnik. Oczywiście, może on strzelić bramkę po kontrataku, ale kiedy jesteś w posiadaniu piłki, tworzysz sobie więcej okazji. Może kiedyś zmienią zasady, ale uważam, że żeby strzelić bramkę, potrzebujesz piłki – mówi Guardiola w rozmowie ze SkySports.
Jego słowa potwierdzają statystyki. Manchester City to najdłużej utrzymująca się przy piłce drużyna w lidze angielskiej. Średnio piłkarze Guardioli mają ponad 65 procent posiadania.
Słabszy pressing
Trener Manchesteru City zaprzecza, że coś zmieniło się w grze jego zespołu. Utrzymuje, że jest to wynik wieloletniej pracy z zespołem. Tego już statystyki nie potwierdzają. Pokazują m.in. to, że zespół mniej pressuje rywali.
Według wskaźnika PPDA (passes allowed per defensive action) Manchester City pozwala rywalom na około 11-12 podań na jego połowie, na 40. metrze od bramki. W dwóch poprzednich latach ten wskaźnik był niższy o jedno, dwa podania. A w sezonie 2017/18 „The Citizens” pozwalali na zaledwie osiem podań.
- Cały czas gramy 60 metrów od własnej bramki – utrzymuje Guardiola – W Premier League czy Bundeslidze nie możesz wygrywać trofeów, jeśli tracisz dużo bramek. Tak stało się w zeszłym sezonie, kiedy traciliśmy więcej niż dotychczas i nie przystosowaliśmy się dobrze do niektórych rzeczy. Ale jak spojrzysz na liczbę goli straconych przez mój Manchester, Bayern czy Barcelonę, to zawsze było to bardzo, bardzo mało. I zawsze graliśmy 50 albo 60 metrów od własnej bramki i zawsze byliśmy stabilni w obronie. Nie chcę tracić bramek, chcę dużo strzelać. Pracuję nad tym z jakościowymi piłkarzami, którzy też chcą być przy piłce – dodaje.
Niemal bezbłędni
Mimo wysokiego posiadania piłki i grania daleko od własnej bramki nadal trzeba mieć się na baczności, aby nie nadziać się na kontrę.
- Kiedy grasz 60 metrów od swojej bramki, to kontrolowanie kontrataków jest ważne. Czasami jest to niemożliwe z powodu piłkarzy rywala, ale jeśli dobrze operujesz piłką i nie popełniasz błędów, to tracisz niewiele goli – tłumaczy Hiszpan.
I tych błędów City rzeczywiście nie popełnia. W obecnym sezonie drużyna robi około 0,05 błędu na mecz, który skutkuje utratą gola. Popełnia też 0,19 błędu, który kończy się tylko strzałem na bramkę. Dla porównania – w ubiegłym sezonie pierwszy wskaźnik wynosił 0,18, a drugi 0,55.
Klątwa Anfield
W niedzielę żelazna defensywa Manchesteru City zmierzy się z Liverpoolem. „The Reds” muszą wygrać, bo w przeciwnym wypadku ich szanse na obronę mistrzowskiego tytułu będą niemal iluzoryczne. Faworytem tego spotkania wydają się być podopieczni Guardioli, który jeszcze nigdy nie wygrał na Anfield.
- Jeżeli będziemy to rozpamiętywać, to zapomnimy, co mamy grać. A wtedy dostosowujesz się do rywala. Są bardzo groźni, ale mnie interesuje to, co my zrobimy – zapowiada szkoleniowiec lidera Premier League.
Mecz Liverpool – Manchester City odbędzie się w niedzielę. Początek o 17:30.